Krzysztof Skiba
W Polsce PiS, już od dawna nie jest tak, że ludzie mogą krzyczeć co chcą. Przykładem protesty uliczne Strajku Kobiet. Wszyscy, którzy krzyczeli co tam sobie chcieli, to albo zostali spałowani, albo zatrzymani i postawieni przed sądem
W trakcie festiwalu Pol&Rock publiczność żywo reagując na występy artystów wznosiła niesłuszne polityczne okrzyki. Zwolennikom partii rządzącej szczególnie mogły się nie podobać okrzyki w trakcie występu duetu Łona i Webber. W związku z zaistniałym faktem wojewoda Zbigniew Bogucki, na którego terenie odbywa się festiwal zadzwonił w nocy do Jerzego Owsiaka.
Szef festiwalu Pol&Rock usłyszał, że okrzyki są niemiłe władzy i należy je zmienić. W zaistniałej sytuacji Jerzy Owsiak tłumaczył się, że to jest festiwal muzyczny i publiczność spontanicznie krzyczy co chce. Te wyjaśnienia wydają się być naiwne, bo przecież w Polsce PiS, już od dawna nie jest tak, że ludzie mogą krzyczeć co chcą. Przykładem protesty uliczne Strajku Kobiet. Wszyscy, którzy krzyczeli co tam sobie chcieli, to albo zostali spałowani, albo zatrzymani i postawieni przed sądem. Wielu z tych którzy wykrzykiwali nieodpowiednie hasła, otrzymało odpowiednio wysokie mandaty i kolegia.
Raper Łona znany z bogactwa językowego swoich utworów, tym razem w czasie występu skoncentrował się na kilku popularnych wulgaryzmach, którymi uraczył partię rządzącą. Urządził nawet coś w rodzaju konkursu dla publiczności. Jedna strona widowni krzyczała bardzo brzydkie słowo oznaczające kopulację, a druga wykrzykiwała skróconą nazwę partii Prawo i Sprawiedliwość. Artysta wydał oświadczenie, w którym twierdzi, że był to jego pomysł i nikt z organizatorów go do tego nie zachęcał.
Naprawdę trudno uwierzyć w to, że to autorskie dzieło rapera Łony, bo sporny okrzyk, który tak bardzo nie spodobał się panu wojewodzie jest często krzyczany w czasie innych koncertów oraz na manifestacjach. Trudno znaleźć autora tego okrzyku i zdaniem badaczy folkloru tego rodzaju wypowiedzi należy uznać za twórczość ludową.
Rząd w ramach Nowego Ładu pragnie uporządkować nie tylko polską gospodarkę, ale także okrzyki wznoszone na koncertach.
Minister edukacji Przemysław Czarnek zadbał już od odpowiednie kierunki rozwoju młodzieży szkolnej czego symbolem mogą być cnoty niewieście. Teraz czas na uporządkowanie spontanicznych okrzyków w trakcie muzycznych festiwali. Specjalna grupa pedagogów i językoznawców pod kierownictwem ministra Czarnka przygotuje pożądane okrzyki w trakcie imprez muzycznych i to nie tylko rockowych czy hip hopowych. Wstępną listę takich okrzyków zaproponował już zespół ekspertów propagandowych z TVP. Oto kilka z nich:
1. Jarosław Polskę zbaw!
2. Prawo i Sprawiedliwość znaczy uczciwość!
3. Niech żyje władza - nam nie przeszkadza!
To oczywiście tylko propozycja. Okrzyki te będą konsultowane ze środowiskami dziennikarzy muzycznych z Trójki, stowarzyszeniami kombatantów oraz liderami środowisk narodowych.
Nieoficjalnie przedstawiciele władzy podkreślają, że zależy im aby wzorcowe okrzyki na koncertach były spontaniczne i autentycznie radosne. Istnieje też wariant kompromisowy, który zakłada całkowity brak okrzyków na koncertach czyli ich zakaz.
Po uporządkowaniu rynku medialnego, zjedzeniu przez Orlen lokalnej prasy i planowanym zjedzeniu TVN czas na regulację spontanicznych wrzasków koncertowych. Gdy wszystkim przykładnie zamknie się gęby, trudno będzie znaleźć kogoś, kto wygłosi inne zdanie niż władza. I o to przecież w demokracji chodzi.
Krzysztof Skiba