Jakub Krupa
Wbrew dyskusji o „brexodusie”, Polacy nie wracają masowo z W. Brytanii – wynika z danych brytyjskiego urzędu statystycznego ONS. W kraju wciąż mieszka 902 tys. osób legitymujących się paszportem RP.
Najnowsze dane zaprzeczają narracji o powrotach do Polski. W porównaniu z ubiegłym rokiem, szacowana populacja Polaków w okresie do czerwca 2019 roku spadła o ledwie trzy tysiące osób – mniej niż liczba osób, które w tym samym czasie przyjęły brytyjskie obywatelstwo i z tego powodu zniknęły ze statystyk.
Największy spadek w populacji Polaków odnotowano w 2018 roku, kiedy szacowana liczba Polaków zmniejszyła się z 985 tys. do 905 tys. osób.
Jednocześnie oficjalne dane wskazują, że 456 tys. – ok. 50 proc. Polaków – złożyło wnioski w systemie osiedleńczym, pozwalającym na zagwarantowanie swoich praw nawet w przypadku wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Ponad 25 tys. przyjęło od referendum z 2016 roku brytyjskie obywatelstwo. Polskie prawo nie wyklucza posiadania więcej niż jednego paszportu.
Niepewna przyszłość
Barbara Drozdowicz, szefowa największej polskiej organizacji pomocowej East European Resource Centre w Londynie, argumentowała w rozmowie z Deutsche Welle, że „oczekiwania dotyczące powrotów Polaków opierały się na deklaracjach składanych w obliczu wyjścia z Unii Europejskiej. Obecnie coraz więcej osób zauważa, że ten proces się przeciąga lub wręcz spodziewa się, że może nie dojść do jego finalizacji”.
– Ludzie przestali traktować brexit jako zmienną wpływającą na ich decyzje migracyjne. W ich ocenie przyszłość brexitu wciąż jest bardzo niepewna – tłumaczyła.
Jak dodała, po początkowym szoku związanym z wynikiem referendum część Polaków zaczęła planować, jak zabezpieczyć swoją przyszłość, m.in. przez rejestrację w systemie osiedleńczym lub ubieganie się o obywatelstwo. – W ten sposób przygotowali się na najgorsze, co zgasiło tendencje wyjazdowe – oceniła.
Ekspertka zwróciła uwagę na znaczenie punktów pomocowych dla Polaków. Jeden z nich prowadzony jest przez jej organizację w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym (POSK) w Londynie. Można tam uzyskać niezbędne wsparcie ze strony wykwalifikowanych doradców migracyjnych.
– Dzięki wsparciu, wysyłamy sygnały, że istnieje mechanizm pozwalający na dalsze pozostanie w kraju i, że brytyjskie rzędy nie utrudnia dalszego pobytu. Jesteśmy mile widziani – powiedziała. Dodała jednocześnie, że dalsze utrzymanie funkcjonowania punktow pomocowych jest w interesie władz w Londynie, jeśli chcą uniknąć odpływu europejskich migrantów.
Płynne decyzje
Barbara Drozdowicz przyznała, że docierają do niej sygnały o powrotach do Polski. Zaznaczyła jednak, że to „wyjazdy organiczne tych osób, którzy zrealizowali swój cel: odłożyli pieniądze, założyli rodzinę, spłacili hipotekę czy przeszli na emeryturę”. – Te osoby wyjechałyby z Wielkiej Brytanii niezależnie od brexitu – podkreśliła.
Szefowa EERC zwróciła uwagę, że wielu Polaków dopiero teraz przyjeżdża do Wielkiej Brytanii. Chcąc zdążyć przed ewentualnym wyjściem kraju z Unii Europejskiej. – Pamiętajmy, że mobilność w ramach UE to coś innego niż absolutna emigracja, więc te wartości i decyzje są bardzo płynne – powiedziała.
W momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku w Wielkiej Brytanii było ledwie 69 tys. Polaków. W ciągu zaledwie pierwszych trzech lat, decyzję o emigracji podjęło ponad pół miliona osób. Obecnie stanowią oni największą mniejszość narodową na Wyspach.
REDAKCJA POLECA
<br /><br /><br /><br /> <img width=”1″ height=”1″ alt=”” src=”https://logs1279.xiti.com/hit.xiti?s=531599&s2=23&p=thefad.pl::Volltexte::thefad.pl_Volltexte_JS&di=&an=&ac=&x1=1&x2=23&x5=thefad.pl_Volltexte_JS&x6=1&x8=pol-VEU-Volltexte-JavaScript-thefad.pl-dwde&x10=thefad.pl::Volltexte”><br /><br /><br /><br />