Roman Giertych
Jarosław Kaczyński uzyskuje lojalność pisowców, przez to, że daje im nadania do tego, aby kradli. Dzisiaj bez określonych apanaży dla poszczególnych posłów, senatorów, ministrów PiS by się dawno rozpadł. Bo oni tylko i wyłącznie dlatego są razem, że razem mogą kraść. Taka jest prawda.
Jak wiadomo, złodziejem jest ta osoba, która kradnie cudzą rzecz. W staropolszczyźnie złodziej to był ten, który robi zło. Dzisiaj to słowo oczywiście kojarzy się bardzo negatywnie, pejoratywnie i bez wątpienia użyte wobec osoby bądź podmiotu, narusza czyjeś dobra osobiste, może stanowić element zniewagi czy też zniesławienia. Jednakże w każdej sprawie o charakterze karnym dotyczącym zniesławienia czy zniewag bądź cywilnej dotyczących dóbr osobistych, można bronić się przed zarzutem złamania prawa, jeżeli się udowodni, że twierdzenie, które się głosi, jest prawdziwe.
Czy prawdą jest, że PiS to złodzieje?
W moim przekonaniu tak! I to zarówno w charakterze szerszym, ogólniejszym, gdy mówimy o tym, że PiS ukradł organy funkcjonujące niezależnie w państwie prawa takie jak: Trybunał Konstytucyjny, Krajową Radę Sądownictwa, Sąd Najwyższy.
Wiemy, że przejęcie tych organów nastąpiło ze złamaniem Konstytucji - to jest można powiedzieć najwyższa forma kradzieży, dlatego, że złamanie umowy społecznej, która obowiązuje nas wszystkich, umowy, która stanowi fundament naszego państwa, to jest sytuacja, w której można powiedzieć, że mamy do czynienia z mega złodziejami. Albowiem chyba czymś łagodniejszym, czymś mniej groźnym, jest okradanie nawet ze środków finansowych, niż okradanie nas wszystkich z niezależnych instytucji, które nas mają bronić, mają nas reprezentować i są fundamentem tego, że funkcjonujemy jako normalne państwo demokratyczne prawa, a nie jako zbiór osób, które funkcjonują z na zasadzie "kto jest silniejszy".
A więc w takim znaczeniu ogólnym, wydaje mi się, że można powiedzieć, że PiS to złodzieje, ponieważ okradli nas z instytucji, które w każdym państwie są niezwykle potrzebne.
Natomiast obecnie, po ostatnich dniach, ostatnich tygodniach, możemy mówić również że PiS to złodzieje w sensu stricto, w sensu concreto. Mamy do czynienia bowiem z informacjami, które wskazują na to, że Prawo i Sprawiedliwość i Jarosław Kaczyński, zbudowali system funkcjonowania państwa, w oparciu o pewnego rodzaju przywileje dla członków PiS-u.
Jarosław Kaczyński uzyskuje lojalność pisowców, przez to, że daje im nadania do tego, aby kradli. Tak było w starożytności, kiedy dawano jakąś prowincję do zarządzania, nie płacono gubernatorowi prowincji (mowa o starożytnym Rzymie), jakiś specjalnych apanaży, ale pozwalano mu okradać ludność. W pewien sposób dzisiaj robi to Jarosław Kaczyński. Nadaje poszczególnym ministrom, poszczególnym grupom w pisie, określone "księstwa feudalne": ministerstwa, spółki skarbu państwa.
Oni się kłócą, żrą się o to, kto ma mieć jakiego prezesa i ogólna zgoda jest na to, że w tej spółce - w tym ministerstwie, możesz zatrudniać kogo chcesz, na pensjach jakie sobie wymyślisz.
Możesz zatrudniać swojego fryzjera, ciotkę fryzjera, szwagierkę ciotki fryzjera i nie przejmować się tym, że nie mają żadnej kompetencji do wykonywania tej władzy, którą im powierzasz, nie mają żadnego doświadczenia w zajmowaniu się sprawami majątkowymi danych podmiotów. Ważne jest, żeby byli lojalni, żeby się trzymali partii, żeby wpłacali na tą partię. Tego typu system jest systemem zorganizowanej kradzieży, tj. system nepotyzmu, który, można powiedzieć został podniesiony przez PiS do rangi ustrojowej. To jest sposób funkcjonowania naszego państwa.
Dzisiaj bez określonych apanaży dla poszczególnych posłów, senatorów, ministrów PiS by się dawno rozpadł. Bo oni tylko i wyłącznie dlatego są razem, że razem mogą kraść. Taka jest prawda.