Piotr Surmaczyński
W brytyjskiej polityce w dalszym ciągu nikt nic nie wie i premier kłamiący swojemu elektoratowi bardziej niż Pinokio i Morawiecki razem nie gwarantuje tak naprawdę niczego
Wynik wyborczy oznacza, że wszystko się zmieniło czyli, że nic się nie zmieniło w Brytyjskiej polityce.
W majowych wyborach do Parlamenru Europejskiego triumfowała partia „Brexit” Nigrla Farage. Nowy twór (nowotwór), który powstał zaledwie kilka miesięcy przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Farage żądał bezwarunkowego Brexitu i twierdził, że wynegocjowany przez lidera konserwatystów Borysa Johnsona „nowy” plan „rozwodu” jest zdradą tych wszystkich, którzy chcieli Brexitu. Dziś partia Faragea nie dostała ani jednego miejsca w Parlamencie. Brytyjczycy nie chcą twardego Brexitu.
Partia Liberalnych Demokratów, która na sztandarze miała kompletnie zerwanie jakiejkolwiek polityki prowadzącej do Brexitu i pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii na starych zasadach dostała znacznie mniej niż oczekiwała a jej „charyzmatyczna” liderka wcale nie dostała się do parlamentu.
Stojący okrakiem pomiędzy Brexitem a nowym referendum Corbin - lider partii pracy, który obiecywał w wyborach bezpłatny internet dla wszystkich oraz 100 innych równie nie trafionych pomysłów doprowadził do największej klapy wyborczej swojej partii w historii. Jako lider opozycji jest skończony.
Wygrał Borys Johnson z hasłem „zróbmy sobie Brexit” i ogromnymi obietnicami socjalnymi. Ludzie go wczoraj poparli, ale nie ma pewności czy poparcia starczy mu na dłużej niż partii Brexit. Niestety jesteśmy teoretycznie skazani na niego na kolejne pięć lat a może i dłużej.
Na szczęście w brytyjskiej polityce w dalszym ciągu nikt nic nie wie i premier kłamiący swojemu elektoratowi bardziej niż Pinokio i Morawiecki razem nie gwarantuje tak naprawdę niczego innego niż tego, że będzie wesoło.
Ja w dalszym ciągu czuje się polskim Brytyjczykiem. Nie wyjeżdżam z Londynu i wierze, że Johnson mnie okłamał w sprawie Brexitu. On zawsze kłamie.
Piotr Surmaczyński