Szukaj w serwisie

×
24 lipca 2025

Ozzy: życie na granicy mitu. Bunt, śmiech i metal, który przeżył wszystko

Zespół i fani oddają hołd Ozzy’emu Osbourne’owi

Muzyczny świat zatrzymał się w pół dźwięku – i pół krzyku. Śmierć Ozzy’ego Osbourne’a poruszyła miliony. Byli członkowie Black Sabbath dzielą się wspomnieniami. Tony Iommi pisze: „Nigdy nie będzie drugiego takiego jak on.”

Bill Ward publikuje zdjęcie sprzed lat i pyta: „Gdzie cię teraz znajdę? W pamięci. W niewypowiedzianych uściskach. Jesteś na zawsze w moim sercu.” Geezer Butler dodaje jedno zdanie: „Czwórka dzieciaków z Aston. Kto by pomyślał?”

Hołdy składają też ci, którzy dzięki niemu zaczęli grać. Metallica nazywa go „ikoną, mentorem, przyjacielem”.

Robert Plant pisze, że Ozzy „zmienił planetę rocka”.

Elton John wspomina go jako „najzabawniejszego człowieka, jakiego znał”. Gene Simmons z Kiss dodaje: „Pod scenicznym szaleństwem był kochający ojciec i oddany mąż.”

Pod gwiazdą Ozzy’ego na Hollywood Walk of Fame zbierają się ludzie. Kwiaty, świece, winyle, pluszowe nietoperze. W Birmingham, mieście jego dzieciństwa, ktoś maluje sprayem na murze: „Ozzy był jeden. I wystarczy.”

W sieci nie ustają wspomnienia. Ludzie piszą o pierwszych koncertach, tatuażach, kasetach z odzysku. O poczuciu, że nie muszą być „normalni”. „Ozzy był ojcem wszystkich dziwaków,” pisze ktoś na X. „Dzięki niemu byłam sobą.”

Gdy odchodzi artysta, zostaje muzyka. Gdy odchodzi legenda – zostaje mit. Ozzy był i jednym, i drugim.

Dziecko przemysłowego miasta

John Michael Osbourne urodził się 3 grudnia 1948 roku w Aston – robotniczej dzielnicy Birmingham. Był jednym z sześciorga rodzeństwa. Cierpiał na dysleksję, depresję, a w wieku 11 lat – jak sam mówił – doświadczył przemocy. Przezwisko „Ozzy” zyskał jeszcze w szkole podstawowej i nigdy już się go nie pozbył.

Pracował w rzeźni, gdzie ogłuszał krowy przed ubojem. Kiedy w wieku 17 lat został aresztowany za kradzież ubrań, jego ojciec – związkowiec, elektryk – odmówił zapłacenia grzywny. Ozzy spędził sześć tygodni w więzieniu Winson Green. „Nie zapomniałem tego uczucia – ani zapachu betonu, ani zimna. Ale nauczyłem się wtedy szanować wolność.”

Przełom nastąpił, gdy usłyszał w radiu „She Loves You” Beatlesów. Od tamtej pory wiedział, że chce śpiewać.

Cztery dzieciaki z Aston i narodziny ciemności

W 1968 roku, razem z Tonym Iommim, Geezerem Butlerem i Billem Wardem, założył zespół Earth – wkrótce przemianowany na Black Sabbath. Inspirowali się filmami grozy, dźwiękami przemysłu i wojennym lękiem. Debiutancki album Black Sabbath i przełomowy Paranoid były mroczne, ciężkie i bezlitosne. Niektórzy odwracali wzrok. Inni słuchali w nieskończoność. Ozzy nie śpiewał – raczej wywrzaskiwał apokalipsę. Stał się prorokiem mroku. Ale chaos nie kończył się na scenie. Alkohol, LSD, kokaina – wszystko naraz, wszystkiego za dużo. W 1979 roku Black Sabbath wyrzuca go z zespołu.

Samotność, Sharon i drugi początek

Na chwilę zniknął. Zatrzymał się w hotelu i pił przez kilka tygodni bez przerwy. Wyciągnęła go Sharon – córka menedżera Black Sabbath. Została jego partnerką, menedżerką, żoną i ostatecznie opiekunką. W 1980 roku ukazał się Blizzard of Ozz, a „Crazy Train” wystrzelił go z powrotem na szczyt.

Wraz z Sharon stworzyli imperium. Trasy, festiwale, nowe zespoły. Promowali Korn, Slipknot, System of a Down. Ozzy stał się ojcem nowej fali metalu – nie przez śmierć, ale przez to, że nie dał się zabić.

Książę Ciemności, który rozśmieszał świat

Dla mediów był potworem. W rzeczywistości – dziwakiem z nieoczywistym wdziękiem. Czasem zabawnym, czasem przerażającym. W Des Moines w 1982 roku ugryzł nietoperza na scenie – sądził, że to rekwizyt. W siedzibie CBS miał wypuścić gołębie jako gest pokoju, ale jednemu odgryzł głowę i położył na biurku. W Teksasie oddał mocz na pomnik Alamo – w sukience Sharon, która schowała jego ubrania, by nie wyszedł z pokoju hotelowego.

Bywało też ciemniej. Próba uduszenia Sharon pod wpływem. Strzelanie do kurczaków. Ale były też momenty absurdalnie czułe – jak ten, gdy przez pomyłkę poczęstował pastora ciastem z haszyszem i musiał odwieźć go do domu.

Ikona popkultury mimo wszystko

W 2002 roku MTV pokazała The Osbournes – reality show o rodzinie Ozzy’ego. Kamera śledziła chaotyczne życie domu, w którym ojciec nie pamiętał imion psów, a dzieci miały własnych stylistów. Świat pokochał tę rodzinę. Nie za muzykę – za zwyczajność w niezwykłym świecie.

W 2011 roku naukowcy zbadali jego DNA. Znaleźli rzadką mutację, która tłumaczyła jego nieprawdopodobną wytrzymałość. Sharon Osbourne skomentowała to prosto: „Po końcu świata zostaną tylko karaluchy, Ozzy i Keith Richards.”

Koniec, który był zwycięstwem

W 2020 roku ogłosił, że ma Parkinsona. W 2025 roku – niemal bez sił – wystąpił po raz ostatni. 5 lipca, Birmingham, koncert Back to the Beginning. Na scenie: Metallica, Guns N’ Roses, Smashing Pumpkins. W tłumie: tysiące ludzi, którzy nie przychodzą na koncert – tylko na pożegnanie. Ozzy siedzi na tronie. Śpiewa, ale też milczy. Gdy mówi, mówi prosto: „You’ve no idea how I feel – thank you from the bottom of my heart.”

Dwa tygodnie później umiera. Nie nagle. Nie tragicznie. Po prostu... odchodzi. I zostawia po sobie muzykę. Mit. I dziwne poczucie, że nie zniknął, tylko przeniósł się gdzieś indziej.


DF, thefad.pl / Źródło: BBC, The Guardian, Rolling Stone

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję