Katarzyna Domagała-Pereira
W Kolonii rusza proces księdza Dariusza Oko, który w niemieckim czasopiśmie teologicznym opublikował artykuł o „lawendowej mafii”, nazywając homoseksualistów „pasożytami”, „nowotworem” i „plagą”.
Katolicki filozof i profesor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie Dariusz Oko opublikował w niemieckim czasopiśmie teologicznym artykuł o „homomafii”, nazywając homoseksualistów „pasożytami”, „nowotworem” i „plagą”.
Ksiądz Wolfgang F. Rothe (Dr. Wolfgang F. Rothe (ur.1967) jest katolickim księdzem w Monachium. Posiada dwa doktoraty – z teologii i prawa kanonicznego. W ostatnich latach stał się znany ze swojej krytyki hierarchii kościelnej i nauk moralnych, a także z wydarzeń i publikacji na temat duchowości whisky) z Monachium złożył doniesienie do prokuratury. W lipcu 2021 r. sąd w Kolonii skazał polskiego księdza na 4800 euro grzywny. Wymierzył także grzywnę redaktorowi czasopisma, w którym ukazał się kontrowersyjny artykuł. Oko wniósł sprzeciw. W piątek, 20 maja, odbędzie się w Kolonii proces. Oskarżonym jest także odpowiedzialny redaktor magazynu, Johannes Stoehr. Przed rozpoczęciem procesu Deutsche Welle rozmawiała z ks. Rothem.
DW: Co ksiądz czuł, czytając artykuł Dariusza Oka?
Wolfgang F. Rothe: Przede wszystkim przerażenie, że katolicki ksiądz jest w stanie wyrazić tyle nienawiści. A potem gniew i poczułem, że muszę coś z tym zrobić. Zwłaszcza jako katolicki ksiądz.
Czy artykuł, w którym homoseksualnych księży nazywa się „plagą”, „pasożytami” i „rakiem”, dotknął księdza również osobiście, bo ujawnił się ksiądz jako homoseksualista?
- Oczywiście.
Dariusz Oko twierdzi, że napisał artykuł naukowy.
- Ten artykuł w żaden sposób nie odpowiada standardom naukowym obowiązującym na państwowych uniwersytetach, przynajmniej tutaj w Niemczech. Normalne czasopismo naukowe nigdy nie opublikowałoby takiego artykułu, bo to czysty ciąg nienawistnych treści, które stara się on w jakiś sposób udowodnić. Nauka to coś zupełnie innego.
A gdyby nie te nienawistne treści? Ksiądz Oko próbuje przedstawić dowody na istnienie „homomafii”, posługując się przykładami z różnych zakątków świata.
- Nie. Jego podstawową tezą jest to, że homoseksualizm jest przyczyną molestowania. A jest to teza ewidentnie fałszywa, o wręcz prawicowo-populistycznej narracji, która co rusz jest kultywowana, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Kiedy Dariusz Oko zwraca uwagę, że znaczna część ofiar nadużyć jest płci męskiej i że wystarczy tylko wytrzebić księży homoseksualistów, aby opanować ten problem, to wydaje się pomijać fakt, że dużą część ofiar nadużyć stanowią też kobiety. Tak czy inaczej, artykuł ten w żaden sposób nie ma pokrycia w nauce i teologii.
Czy czasopismo „Theologisches” [tłum. „(Kwestie) Teologiczne”] z Kolonii, w którym ukazał się artykuł Dariusza Oka, jest również kontrowersyjne?
- Tak, to bardzo kontrowersyjny magazyn. W czasopismach naukowych nie wolno z niego cytować, bo tak dalece odpłynął on w kierunku fundamentalistycznym i prawicowo-populistycznym. Ostatnio pojawiły się tam również tendencje związane ze sceptycznym podejściem do koronawirusa. Tak więc czasopismo to całkowicie porzuciło dyskurs teologiczny i nie spełnia już wymogów, jakie wyraża w swoim tytule.
Po złożeniu skargi na księdza Oko i redaktora czasopisma otrzymał ksiądz nienawistne wiadomości, głównie z Polski i w języku polskim. Jakiej treści?
- Było tam napisane, że pochodzę od diabła, że powinienem zostać ekskomunikowany, że oczerniłem świętego kapłana, że nie jestem godzien być księdzem, że w tym Kościele i na tym świecie nie ma miejsca dla ludzi takich jak ja. I tym podobne rzeczy.
Tylko w języku polskim czy też w niemieckim?
- Zdarzały się też po niemiecku, ale zwykle można było poznać, że są tłumaczone z polskiego.
A w międzyczasie jest tych wiadomości już mniej?
- Właśnie zaczyna się na nowo.
Zapewne dlatego, że w Kolonii rusza proces, a obrońcy księdza Oko zamieścili w Internecie petycję w jego obronie. Zebrano ponad 84 000 podpisów. Czego można się spodziewać po głównym procesie?
- Zakładam, że Dariusz Oko zostanie skazany. Cokolwiek innego byłoby dla mnie zaskoczeniem, skoro sąd wydał wyroki skazujące wobec niego i wydawcy czasopisma. To znaczy, że sąd doszedł już do wniosku, iż artykuł ten spełnia znamiona przestępstwa podżegania do nienawiści. I byłoby bardzo zaskakujące, gdyby ten sam sąd doszedł teraz w procesie do innego wniosku.
Działa ksiądz na rzecz praw osób homoseksualnych i społeczności LGBTQ w Kościele. Również w Niemczech reformy w tym kierunku mają wielu przeciwników. Jak silny jest ten sprzeciw?
- W Niemczech wiatr przeciwny jest bardzo słaby. Jest to znikomo mała mniejszość, ale bardzo głośna. Można tego doświadczyć we Frankfurcie na debatach drogi synodalnej. Był i jest tam dyskutowany temat homoseksualizmu i błogosławieństwa par homoseksualnych. I zakładam, że tamtejsze teksty znajdą szerokie grono odbiorców. Wzywają one do tego, aby homoseksualizm nie był już uważany za grzech, za straszną aberrację. I że należy zezwolić na błogosławienie par homoseksualnych.
Jest ksiądz proboszczem w Monachium – mieście, które uchodzi za bardzo konserwatywne.
- Monachium, podobnie jak cała Bawaria, ma bardzo radosną i nowoczesną mentalność. Z pewnością jest ona pod jednym względem tradycyjna, bo w Bawarii, a także bawarskim Kościele katolickim lubi się podtrzymywać tradycje. Ale ani w Monachium, ani w Kościele katolickim w Bawarii nie ma miejsca na nienawiść i nagonkę.
Katarzyna Domagała-Pereira
REDAKCJA POLECA