Stefan Niesiołowski
Milovan Dżilas napisał, że w komunizmie nawet ziemia i powietrze nie są wolne. Nie przewidział tego, że w Europie po upadku komunizmu pojawią się reżimy, które potrafią niszczyć ziemię i powietrze. Nawet to, co wydawało się niezniszczalne i wieczne.
Koszmarna pisowska recydywa, z którą walka jest dziś nowoczesnym patriotyzmem to zmierzenie się z wielokrotnie opisywanymi i powtarzanymi zagrożeniami, obecnymi w kampanii, takimi jak przede wszystkim: zniszczenie demokracji, polityczny wymiar sprawiedliwości, korupcja, rządy nieuków, fałszowanie historii, nadciągający kryzys ekonomiczny, demolowanie samorządów, edukacji, ochrony zdrowia, obronności, rolnictwa, wyprowadzanie Polski z Unii.
Te zagrożenia, chociaż dokuczliwe i w wielu obszarach niezwykle bolesne (np. nikt nie wróci życia ofiarom smogu, braku lekarzy pielęgniarek i lekarstw, zamykanych szpitali, koszmaru na SOR-ach itd.) to jednak w jakimś sensie odwracalne, czasami symboliczne (fałszowanie historii, kult pseudobohaterów) lub dające się odrobić.
Po 45 latach komunizmu demokracja w podstawowym zarysie została odbudowana w kilka miesięcy, znacznie wolniej trwało przezwyciężanie gospodarczego zacofania. I dlatego po zmarnowanym dla Polski przez nieudolne pisowskie rządy dobrej koniunktury, aż strach pomyśleć jak kosztowny długotrwały i bolesny będzie proces przywracania sprawnej gospodarki i odsunięcie nieuków i cwaniaków od rządzenia naszym krajem. Ale to wszystko w jakimś stopniu mieści się w procesie odbudowywaniu kraju po nieszczęściu i katastrofie, jaką były rządy geniuszy w rodzaju pp. Szydło, Morawieckiego, Banasia itp. Natomiast najgroźniejsze spustoszenia wyrządza pisowski reżim w obszarze dewastowania środowiska, zmian klimatycznych, zanieczyszczeń wody, powietrza, aktywnego niszczenia życia na naszej planecie.
Milovan Dżilas napisał, że w komunizmie nawet ziemia i powietrze nie są wolne. Nie przewidział tego, że w Europie po upadku komunizmu pojawią się reżimy, które potrafią niszczyć ziemię i powietrze. Nawet to, co wydawało się niezniszczalne i wieczne.
Wielokrotnie przytaczana wypowiedź prezydenta Macrona, że Polska wszystko blokuje i przeciwstawia się walce z ocieplaniem klimatu jest najlepszym podsumowanie pisowskiej polityki w obszarze ochrony środowiska.
Jesteśmy krajem emitującym w przeliczeniu na mieszkańca gigantyczne ilości spalin, gazów cieplarnianych (głównie CO2), trujących substancji. Jesteśmy krajem, w którym dokonywała się bezsensowna wycinka Puszczy Białowieskiej i w którym w pierwszej połowie 2017 roku wyciętych zostało trzy miliony drzew (każde drzewo odgrywa wielką rolę na rzecz środowiska). Przekraczane są i tak niskie normy zanieczyszczeń i smogu, co ma katastrofalne skutki dla zdrowia ludzi i przyrody.
Zmiany wywołane ociepleniem klimatu zachodzące na naszej planecie są dramatyczne. Topnieją lodowce w górach, Arktyce, na Grenlandii, oznacza to w bliskiej perspektywie podniesienie poziomu wód w oceanach, szereg kataklizmów, zalanie obszarów lądowych, a także wyginięcie wielu gatunków. To ostatnie w najmniejszym stopniu nie obchodzi naszych morderców rysi, wilków, chomików, płazów, motyli.
Według specjalistów, jeśli chcemy zatrzymać ocieplanie klimatu to do 2030 roku świat musi zmniejszyć emisję CO2 do 45% obecnego stanu, a w ciągu kolejnych 20 lat do zera. Dziś podejmujemy decyzję, które oznaczają utrzymanie życia na ziemi w znanej nam formie, bezpieczną przyszłość przyszłych pokoleń, powstrzymanie wymierania gatunków. Odpowiedzią pisowskiego rządu jest importowanie węgla i budowanie nowych elektrowni węglowych, zablokowanie elektrowni wiatrowych, a także innych form rozwoju tzw. czystej energii.
Szkodliwe dla całego świata, Polski, a także Śląska oparcie gospodarki na węglu jest jednym z przekleństw tego, co zgotował i gotuje nam PiS.
Pogarda dla przyrody to nie tylko bezmyślne zabijanie zwierząt, to niszczenie siedlisk i całych środowisk. Coraz trudniej w Polsce spotkać pazia królowej, zawisaka, kraskę, żołnę, dużego chrząszcza i wielobarwnego motyla, płaza, zaskrońca. Za to mamy program regulacji dużych rzek. Gdy cały świat wraca do rzek naturalnych, meandrujących, z bogatą linią brzegową, tarliskami ryb, miejsc gniazdowania ptaków i atrakcyjnymi przyrodniczo starorzeczami pisowscy „specjaliści” od przyrody idą w odwrotnym kierunku. Rzeki mają być wybetonowanymi rynnami, które będą odwadniać i tak bardzo wysuszony i wyjałowiony kraj i wprowadzać duże ilości ścieków do Bałtyku. To wszystko jeszcze bardziej izoluje, ośmiesza i kompromituje nasz kraj, rządzony przez wrogów demokracji oraz wrogów przyrody.
To czy pisowcy będą mieli samodzielną większość i tym samym będą mogli swobodnie kontynuować niszczenie Polski zależy moim zdaniem od tego, czy do Sejmu wejdzie PSL (Koalicja Polska).
PSL może zatrzymać PiS. Oczywiście także lewica co jest już na szczęście przesądzone. Nie wejście lewicy 4 lata temu zaowocowało obecną tragedią. Dlatego proszę wszystkich o uwzględnienie tego faktu.
Stefan Niesiołowski