Szukaj w serwisie

×
1 lipca 2018

Dariusz Stokwiszewski: Miecz Damoklesa wisi nad głowami „wodza” i jego pochlebców!

Dariusz Stokwiszewski

Prezydent nie sprostał wymaganiom stawianym osobom pełniącym tę tak zaszczytną funkcję! On (tak, jak jego poprzednik z PiS) jest bezkrytycznym wykonawcą woli posła Jarosława Kaczyńskiego, co jest przyczyną obecnych problemów Polski!

 

To 125 artykuł, który w okresie od 31 grudnia 2017 do 30 czerwca 2018 r., napisałem na portalu Thefad. Odnosiłem się w nich głównie do stanu państwa, którym od ponad dwa i pół roku, jednoosobowo kieruje prezes partii PiS – Jarosław Kaczyński. Pisać, że jest to łamanie konstytucji (zazwyczaj państwem demokratycznym kieruje rząd, który powinien być kontrolowany przez parlament) to jakby stwierdzić, że w ciągu dnia świeci Słońce, a pod jego koniec chowa się ono za horyzontem. Jednym słowem, truizm! Nie, pominąłem tu prezydenta, a z rozmysłem zostawiłem na koniec. To najwyższa w państwie funkcja, ale nie oznacza tego, że prezydent ma pełną swobodę w podejmowaniu najważniejszych dla państwa decyzji. Rola prezydenta polega jedynie na wyrażaniu (np. na posiedzeniach Rady Europejskiej) stanowiska …, ale tylko rządu, bo tak stanowi Konstytucja RP w art. 146!

Pamiętamy chyba wszyscy okres rządów poprzedniego prezydenta także z PiS, który (już po złożeniu prezesowi partii meldunku; że „zadanie wykonał”) starał się wspomnianą formułę o tym, że to rząd odpowiada za politykę zagraniczną, „nagiąć” dla wzmocnienia swej pozycji w tym zakresie („walka”, o przysłowiowe krzesło w Radzie Europejskiej). Gdyby prezydent Lech Kaczyński uczestniczył w takim posiedzeniu, to musiałby zgłosić stanowisko rządu Donalda Tuska. Do niczego innego (poza reprezentowaniem rządu RP) legitymacji prawnej nie posiadał, tak jak zresztą żaden poprzedni prezydent Polski po 1990 roku.

Artykuł 126 konstytucji RP stanowi, że prezydent będąc najwyższym przedstawicielem RP, jest jednocześnie (podaję w skrócie) gwarantem ciągłości władzy państwowej, ale też czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium. Konstytucja podkreśla ponadto, iż prezydent RP wykonuje swoje zadania w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji (ta jest pierwsza i najważniejsza) i ustawach.

Artykuł 144 natomiast określa 30 prerogatyw (przywileje/uprawnienia) prezydenta, które pozwalają mu wpływać na całokształt polityki państwa.

Artykuł 145 Konstytucji stanowi bardzo jasno, że za naruszenie Konstytucji prezydent może zostać postawiony w stan oskarżenia i zawieszony w sprawowaniu urzędu.

Odchodzę od legitymizowanych Konstytucją centralnych organów władzy państwowej na rzecz analizy pozakonstytucyjnych działań prezesa PiS i posła na Sejm RP – Jarosława Kaczyńskiego. Tajemnicą poliszynela jest, że ten człowiek decyduje o wszystkim, co się dzieje w naszym państwie, a od początku rządów PiS dzieje się źle. Wielokrotnie ja sam, ale i inni badacze, publicyści, politycy, prawnicy pisaliśmy o naruszaniu Konstytucji, na którą przysięgał jej obecny „strażnik” – prezydent Andrzej Duda, który dziś legitymizuje łamanie jej zapisów. Prezydent nie sprostał wymaganiom stawianym osobom pełniącym tę tak zaszczytną funkcję! On (podobnie, jak i jego poprzednik z PiS) jest bezkrytycznym wykonawcą woli posła Jarosława Kaczyńskiego, co jest przyczyną obecnych problemów Polski!

Nie możemy, po tym wszystkim, co się wydarzyło po 2015 r. mówić o Polsce, jako kraju demokratycznym, gdyż nim nie jest. Niemal despotycznie włada państwem wspomniany, ale pozbawiony jakiejkolwiek legitymacji do tego poseł i jednocześnie przywódca partii rządzącej. Kieruje poczynaniami bezwolnych, podległych mu partyjnie, konstytucyjnych władz; nie tylko wykonawczej, ale też ustawodawczej, łamiąc zasady Konstytucji. Czy nie jest to przestępstwo? Większość prawników (w tym także znane autorytety naukowe) tak właśnie działania te określa. Zastanawia mnie jednak to, czemu na stwierdzeniu tego faktu poprzestają?! Co wobec tego w obronie Konstytucji oraz demokratycznego państwa prawnego ma zrobić przeciętnym obywatel?! Jeśli więc prawnicy (nie wszyscy) obawiają się skutków „efektu mrożącego”, to kto będzie bronić nas – obywateli?! Wychodzi na to, że nikt, co z kolei oznacza, że pod tym względem „bardziej praworządna i przyzwoita była PRL”. Nigdy nie sądziłem, że coś takiego będę zmuszony stwierdzić. Politycy PiS, a nawet sam premier mówią o jakiejś wydumanej grupie przestępczej w SO w Krakowie i szukają „czynnika sprawczego – kierowniczego”. Czy nie należałoby skierować do nich pytania o to, czy przypadkiem tego rodzaju praktyki nie mają miejsca także na „szczytach władzy”?! Rodzi się dylemat; kto i komu personalnie ma takie pytanie zadać?

Polskie prawo karne określa kilka rodzajów sprawstwa. Artykuł 18 § 1 Kodeksu karnego stwierdza: Odpowiada za sprawstwo nie tylko ten, kto wykonuje czyn zabroniony sam (jednosprawstwo – sprawstwo pojedyncze) albo wspólnie i w porozumieniu z inną osobą (współsprawstwo), ale także ten, kto kieruje wykonaniem czynu zabronionego przez inną osobę (sprawstwo kierownicze) lub wykorzystując uzależnienie innej osoby od siebie, poleca jej wykonanie takiego czynu (sprawstwo polecające). Widzę tu pewne paralele!

Wśród wspomnianych przeze mnie, na początku artykułu, są i takie, w których ja również (zwyczajny i być może niedoinformowany / niedouczony obywatel) ośmielałem się zadać różne pytania ważnym ludziom (panu Kaczyńskiemu, ministrom ba, nawet episkopatowi, a także zwracałem się do samego pana prezydenta), na które jak łatwo się domyślić, nie otrzymałem nigdy odpowiedzi. Nie ustaję jednak w dalszych działaniach na rzecz zmian i powrotu do status quo ante, ale jako osobie niewiele znaczącej zapewne nie przyniosą one oczekiwanych rezultatów.

Może ktoś naprawdę ważny podejmie się tejże roli? Jednak bez względu na to, jak szybko spodziewane efekty społeczeństwo, kochające demokrację oraz praworządność osiągnie, wierzę, że wcześniej czy też później ów miecz Damoklesa spadnie na głowy wszystkich osób winnych a tym, co nie wiedzą dopowiem, że wbrew temu, co ktoś mógłby sobie pomyśleć, to Dionizjus Starszy – tyran Syrakuz – był mądrym władcą, a Damokles tylko głupim spolegliwym sługą, który zamiast mądrze doradzać, schlebiał i kłamał, chcąc dla własnych korzyści „wpuścić władcę w maliny”. Dobrze, że zrozumiał w końcu, jak bardzo był „mały” i głupi i dotarło do niego to, że nie każdy ma walory do tego, aby rządzić!

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję