Szukaj w serwisie

×
26 lipca 2018

Bartek Węglarczyk: Mick kończy dziś 75 lat. W muzyce na moim pierwszym, drugim i trzecim miejscu jest geniusz Micka Jaggera

Bartek Węglarczyk

Rolling Stonesów poznałem w latach 80. w Polsce. Puszczał ich Wojciech Mann w radiowej Trójce (było kiedyś takie fajne muzyczne radio), słuchałem ich na prywatkach, moja mama miała ze dwie ich płyty, bo bardziej kochała tylko Beatlesów. Pokochałem ich nie rozumiejąc tekstów, ale wciągnęła mnie ich energia, miłość do życia i miłość do miłości.

Nikt tak jak K nie potrafi mnie codziennie ładować pozytywną energią, to jest poza dyskusją. Ale muzyka jest na nieodległym drugim miejscu. A w muzyce na moim pierwszym, drugim i trzecim miejscu jest geniusz Micka Jaggera (tak, tak, ex aequo z Keithem Richardsem).

Mick kończy dziś 75 lat. Mam nadzieję, że w wieku 60 lat będę miał tyle energii, co on teraz, bo też będę Go wtedy potrzebować.

Rolling Stonesów poznałem w latach 80. w Polsce. Puszczał ich Wojciech Mann w radiowej Trójce (było kiedyś takie fajne muzyczne radio), słuchałem ich na prywatkach, moja mama miała ze dwie ich płyty, bo bardziej kochała tylko Beatlesów. Pokochałem ich nie rozumiejąc tekstów, ale wciągnęła mnie ich energia, miłość do życia i miłość do miłości.

Dopiero gdy wyjechałem do USA, zacząłem rozumieć, skąd się wzięli. Nagle otworzył się przede mną świat bluesa, okazało się, że żeby zrozumieć Stonesów, trzeba wiedzieć, kim byli Muddy Waters czy Robert Johnson. Trzeba było posiedzieć nocą na Beale Street w Memphis, pokłonić się Elvisowi w Graceland, wypić parę shotów we French Quarter w Nowym Orleanie i zjeść tłusty stek słuchając grającego na gitarze kierowcy TIR-a w barze w Vicksburgu w Mississippi.

Poszedłem nawet w USA na studia, żeby lepiej poznać bluesa. I im lepiej go poznawałem, tym bardziej kochałem Stonesów za to, że kochają bluesa.

Do dziś byłem na kilkunastu koncertach Stonesów. Uwielbiam wiele innych zespołów i muzyków [no, J.J. Grey and Mofro są bardzo, bardzo niedaleko Stonesów], ale Stonesi są dla mnie oddzielnym wszechświatem.

Jest oczywiste, że Stonesi osiągnęli taki sukces, dlaczego, że potrafili połączyć energię Micka i Keitha. Żaden z nich oddzielnie nie osiągnął nawet skrawka sukcesu zespołu. Jest oczywiste, że jeśli z zespołu odejdzie Charlie Watts lub Ronnie Wood, to Stonesi też przestaną istnieć.

Dlatego śpieszmy się ich kochać. Każdego dnia mój i zapewne nie tylko mój świat czynią troszkę lepszym.

Happy B'day, Mick Jagger. Long live the King!

 

Bartek Węglarczyk

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję