Adam Mazguła
18 maja 1944 r. po pół rocznych walkach o wzgórza innych nacji, Polacy zdobyli Monte Cassino. Okupili to zwycięstwo ponad tysiącem zabitych i ponad trzema tysiącami rannych, z których wielu jeszcze miesiącami umierało w szpitalach. Wiedzieli już o zdradzie aliantów w Teheranie i chcieli przypomnieć o Polsce możnym tego świata.
Żołnierz zwyciężył! I pomaszerował oddać się w łaskę wrogów. Jakie to głupie i świadczące o braku w Polsce oddanych narodowi elit politycznych.
18 maja 1944 r. po pół rocznych walkach o wzgórza innych nacji, Polacy zdobyli Monte Cassino. Okupili to zwycięstwo ponad tysiącem zabitych i ponad trzema tysiącami rannych, z których wielu jeszcze miesiącami umierało w szpitalach. Wiedzieli już o zdradzie aliantów w Teheranie i chcieli przypomnieć o Polsce możnym tego świata.
Tymczasem w imieniu ZSRR, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych ustalono nową granicę wschodnią Polski i ZSRR na tak zwanej linii Curzona. Tak Polska utraciła Kresy Wschodnie na rzecz Związku Radzieckiego. Na prośbę prezydenta Roosevelta, liczącego na głosy Polonii amerykańskiej, utajniono postanowienia wielkiej trójki w kwestii polskiej.
Większość żołnierzy Andersa pochodziła ze wschodnich terenów przedwojennej Polski. Żołnierze 2. Korpusu Polskiego walczyli o zmianę podejścia do ich spraw przez aliantów. Pokazali bohaterstwo i skuteczność w walce. Zawiedli politycy.
Najgorsze miało dopiero nadejść
W Jałcie Churchill i Roosevelt uznali zgodność działań NKWD z konwencją dotyczącą prowadzenia wojny na lądzie – w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa, spokoju i porządku na tyłach Armii Czerwonej na terytorium Polski. Tak sojusznicy dali Stalinowi carte blanche na siłowe zniszczenie podziemia zbrojnego – przede wszystkim Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych.
Roosevelt zapewnił Stalina, że Stany Zjednoczone nigdy nie będą popierać tymczasowych władz polskich, które byłyby wrogie jego interesom. To była zdrada, okupiona więzieniami, śmiercią i wywózkami na Syberię wielu patriotów polskiego podziemia.
Odsunięto od dalszych walk polskie oddziały na zachodzie. Nie zaproszono nawet na zachodnie parady zwycięstwa walczących przedstawicieli 220 tys. Polskiej Armii na zachodzie i to wszystkich rodzajów wojsk.
Dziś politycy sprzedają Polskę przy błyskach fleszy. PiS-owski rząd "podłej zmiany" i „polskiego jadu” łamie wszelkie demokratyczne zasady państwa prawa i kpi z naszej historii.
Kaczyński z ePiSkopatem dzielą polską krew, która była przelewana na wszystkich frontach walki o niepodległość ojczyzny. Kpią z honoru żołnierza. Jednocześnie zapowiadają ofensywę nauki historii w treści rozumianych przez wybitnych historyków Kaczyńskiego, którzy czytali o Katyniu z przedwojennych książek, a walczących żołnierzy nazywają bandytami.
Domyślam się, że pewnie Katyń zastąpiony będzie Smoleńskiem, morderstwa Burego wzorem krzewienia narodowej wiary, a największym bohaterem narodu będzie Kaczyński.
Wojna to nie zabawa i przygoda dla młodych. To wszechobecna przemoc, śmierć, głód, gwałt, cierpienie i bezsilność. Dlatego każdy, kto, jak Kaczyński dzieli Polaków, ustawia ich naprzeciwko siebie i mówi, że to „ład”, spotka się tylko z moją pogardą.
Wszystkim żołnierzom, którzy walczyli z bronią w ręku za wolną ojczyznę - przesyłam wyrazy mojego głębokiego szacunku.
Cześć ich pamięci!
Politykom, dzielącym Polaków - wyrazy oburzenia, pogardy i odrazy.
Tymczasem rakiety latają nad Polską, a politycy uprawiają politykę, zamiast bronić interesu narodowego. Syndrom zdrady tli się wciąż jeszcze. Oto Minister Obrony Narodowej oświadczył, że jego interes polityczny, a nawet jego ego jest ważniejsze od bezpieczeństwa Polski, od jedności narodowej, od wspólnoty obronnej.
Zdrada czai się nad Polską.
Potencjalni przeciwnicy już wiedzą, że PiS sprzeda Polskę, jeśli to jest w jego interesie politycznym. Na nic bogoojczyźniane wiece białoczerwonych, orły na koszulkach i Bóg, Honor, Ojczyzna. Okazuje się, że to tylko propagand dla omamienia Polaków.
Obawiam się, że w momencie zagrożenia Kaczyński ze swoim lokajem wazelinowym Błaszczakiem schowają się w jedynym schronie, a dywizje pancerne, lotnictwo i artyleria będzie bronić jego bunkra, a nie Polski. Tak przecież już jest, że w czasie pokoju 2,5 tys. policjantów broni jego domu, którego nikt nie atakuje, a Kaczyńskiego i tak tam nie ma.
Mam nadzieję, że już nigdy Polacy nie zagłosują na tego tchórza i jego mafię okupującą Polskę.
Niech nasza historia nas w końcu czegoś nauczy.
Czas na mądrość, a nie na pychę ciemnoty - Polsko!
4 czerwca jedziemy do Warszawy, walczyć o prawdę, demokratyczną Polskę i przyzwoitość.
Adam Mazguła