Uważnie przyglądam się wieściom z Korei Północnej. Jak w soczewce bowiem skupiają się tam wszelkie cechy ustrojów despotycznych. Można by nawet powiedzieć, że to śmieszna karykatura takich ustrojów, gdyby nie to, że sytuacja jest wybitnie niebezpieczna.
Korea Północna jest dobrą okazją dla refleksji o tym co jest obecnie (i zawsze) zagrożeniem dla świata.
Bynajmniej nie są to globalne kryzysy, lecz pewien typ mężczyzny: narcystycznego, wylęknionego (bo rozdęty militaryzm jest z reguły wynikiem tchórzostwa jakiegoś lidera), psychopatologicznego, kogoś, kto nie ma żadnej potrzeby komunikacji z innymi ludźmi lub panicznie się ich boi. Boi się też realnego życia, dlatego żyje w świecie mitów lub utopii. I zawsze marzy o własnej nieśmiertelności.
Gdy tak patrzę na Kim Dżong Una myślę o Polsce.
Macierewicz i Kaczyński dobrze czuli by się w spektrum możliwości, które daje dziś liderowi Korea Północna. Z nikim nie trzeba rozmawiać, nikt niczego nie kontroluje, media w jednym ręku, wydatki na wojsko - nieograniczone, podziw ludu zapewniony no i ten czerwony guziczek, który można wcisnąć gdy ego przywódcy nie jest dość doceniane...
Magdalena Środa