Magdalena Środa
Dziś Kongres Kobiet jest głównym wrogiem lewicowych, ateistycznych, postępowych działaczy i działaczek, również i tych, którzy brali w nim udział więc widzieli, jak było fantastycznie.
To dosyć niezwykłe, że Kongres Kobiet, jedno z najbardziej demokratycznych, samorządnych i pluralistycznych przedsięwzięć emancypacyjnych w kraju, został w tym roku przemilczany przez prawicę, posłankę Pawłowicz i dyrektora Rydzyka za to zwielokrotniony hejt (a mówiąc dawnym językiem - pomyje) wylały się od strony innych organizacji demokratycznych i osób zaangażowanych skądinąd w emancypację i demokratyzację kraju.
Zaczęła koleżanka z "Akcji Demokracja", która dostrzegła opresję jednej z kobiet pracujących w ochronie Kongresu i zamiast jej pomóc reagując na miejscu poleciała z tym do mediów by opluć cały Kongres a następnie jak tchórz zniknęła z mediów, bo jak się okazuje jest od dawna na zwolnieniu i nie ma z nią kontaktu, za to temat podjęły inne osoby nie zajmując się w ogóle tym co działo się na samym Kongresie ale powtarzając jakieś opinie ukute przed laty przez Korwin Mikkego i ks. Rydzyka.
Rzuciła się na Kongres cała młoda radykalna lewica, tak jakby szukała szybkiego politycznego sukcesu bo łatwiej uderzać w słabo zorganizowany demokratyczny ruch kobiecy (gdzie nie ma praktycznie organizacji, bo każda odpowiada za siebie) niż w silny PiS czy inne obiekty. Prawa strona jest silna więc się jej nie atakuje.
Dziś Kongres Kobiet jest głównym wrogiem lewicowych, ateistycznych, "postępowych" działaczy i działaczek, również i tych, którzy brali w nim udział więc widzieli, jak było fantastycznie. Zawiść? Szukanie łatwego zwycięstwa? Potrzeba auto-hejtu? Co się dzieje z tą naszą demokracją?? Dziś pożera własne siostry, a jutro pożre własne dzieci, bo przecież młoda lewica z hejtu wobec Kongresu nie wyżyje, choć ma chyba taki zamiar...
Magdalena Środa