Szukaj w serwisie

×
9 sierpnia 2023

Kaczyński sugeruje, że Bruksela wraz z Niemcami mogą nam odebrać prawo do chodzenia na grzyby. Sprawdzamy, jak jest

DW

Podczas niedzielnego pikniku PiS w Chełmie Jarosław Kaczyński przestrzegał, że przegrana jego partii w wyborach może oznaczać koniec swobodnego chodzenia na grzyby. Stwierdził, że "to, że my możemy sobie spokojnie wejść do lasu, to nie jest tak, że wszędzie tak jest".— W bardzo wielu krajach te lasy są w prywatnych rękach albo osób fizycznych, jak to się w prawie mówi, albo korporacji i wstęp wzbroniony. Bardzo rzadko można spotkać las, do którego się spokojnie wchodzi — powiedział.

— My tę wolność mamy, chodzimy na grzyby. Ogromna część Polaków chodzi na grzyby. Chodzimy tam, żeby wypocząć, żeby się przejść, w najróżniejszych celach. I to jeszcze raz powtarzam, bo może czasem sobie tego nie uświadamiamy, to część naszej wolności i nie damy sobie tej wolności zabrać — stwierdził Kaczyński.

"Kaczyński oświadczył, że stawką tych wyborów jest wolność grzybobrania. Trochę dziwnie się czuję, mając takiego rywala…" — skomentował wieczorem Donald Tusk na Twitterze.

Zakaz wstępu do lasów? Sprawdzamy, jak jest w Niemczech

Blisko połowa lasów w Niemczech znajduje się w prywatnych rękach. Niemniej jednak, swobodnie można do nich wchodzić i zbierać grzyby.

"Borowiki, maślaki, kurki" - wymienia Johanna Dalchow w rozmowie z Deutsche Welle grzyby, które znalazła podczas ostatniego spaceru. Mieszka w Grosswoltersdorf, niewielkiej wiosce w Brandenburgii.

W odległości 90 km na północ od Berlina, małe osady domów otoczone są przez lasy, rzeki i jeziora. Wystarczy krótki spacer, by zobaczyć grzyby.

Johanna Dalchow jest członkinią Brandenburskiego Stowarzyszenia Mykologicznego. Potrafi rozpoznać dziesiątki rodzajów grzybów i przemierza okoliczne lasy w celu ich poszukiwania. Warto zaznaczyć, że te lasy mają różnych właścicieli, z których część to lasy prywatne. Dalchow jednak podkreśla: "Nie ma to jednak znaczenia, bo można wejść do wszystkich lasów."

Wolność smakuje jak grzyby

W trakcie niedzielnego wystąpienia w Chełmie, wicepremier Jarosław Kaczyński przestrzegał zgromadzonych przed potencjalną prywatyzacją lasów, jeśli opozycja wygra jesienne wybory do parlamentu.

- To jest nasza własność, a z własnością wiąże się wolność. To, że możemy spokojnie wejść do lasu, to nie jest normą wszędzie. W wielu krajach lasy znajdują się w rękach prywatnych lub w zarządzie korporacji. Spotkanie lasu, do którego można spokojnie wejść, to rzadkość. - powiedział

Dalej dodał bojowo: - My mamy tę wolność. Chodzimy do lasu po grzyby, idziemy odpocząć. To jest część naszej wolności i nie pozwolimy, by była nam zabrana.

Podczas swojego wystąpienia Kaczyński także nawiązał do antyunijnych i antyniemieckich tonów. Ostrzegł przed skupianiem się władzy w Brukseli i zapytał zgromadzonych w Chełmie: - A kto ma tam największy wpływ?" Na co tłumek odpowiedział: - Niemcy!

Las prywatny, czyli otwarty dla wszystkich

Pójdźmy teraz tym tropem rozumowania. Nawet gdyby Niemcy wykorzystali swoje wpływy w unijnych instytucjach, by narzucić kontynentowi własne zasady dotyczące korzystania z lasów, przeciętny spacerowicz, który lubi przechadzać się wśród drzew, nie zauważyłby wielkich zmian.

- Prawo gwarantuje obywatelom wstęp do wszystkich lasów - tłumaczy Juergen Gaulke, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Niemieckich Właścicieli Lasów, w rozmowie z Deutsche Welle.

Około połowa niemieckiego drzewostanu to lasy w rękach prywatnych właścicieli. To imponujący obszar, przekraczający 5 milionów hektarów. Większość właścicieli lasów posiada tylko kilka hektarów. Bez względu na wielkość, nie mają oni prawa ograniczać dostępu do swoich lasów. Czasem postawiony jest jedynie znak informujący o formie własności, ale najczęściej chodzi o uświadomienie mieszkańców, którzy nie zdają sobie sprawy, komu przynależy dany obszar leśny.

Wstęp na tereny leśne może być zabroniony jedynie z powodu prowadzonych prac, takich jak wyrąb czy sadzenie nowych drzew.

Grzybiarzu, zachowaj umiar

Czy las jest prywatny, czy publiczny, nie ma znaczenia dla grzybiarzy. W Niemczech można zbierać runo leśne, w tym grzyby, niezależnie od formy własności. Polacy jednak powinni być świadomi przepisów obowiązujących za Odrą. - Można zbierać tylko na własny użytek - podkreśla Johanna Dalchow. Co to oznacza? - Z pewnością nie można zebrać dużych ilości. Zazwyczaj jedna osoba może zebrać do kilograma grzybów.

Niemiecka policja zazwyczaj interpretuje przepisy w ten sposób. W przypadku opisanym przez niemieckie media, pewien Szwajcar został przyłapany przez niemiecką policję z trzema kilogramami grzybów i musiał zapłacić karę w wysokości 200 euro. Innym razem policja z Badenii-Wirtembergii znalazła w bagażniku samochodu pary seniorów 19 kg borowików. Tym razem kara była znacznie surowsza - za próbę nielegalnego zebra

thefad.pl / Źródło: DW, Łukasz Gajewski

REDAKCJA POLECA

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję