Dariusz Stokwiszewski
Pan marszałek Marek Kuchciński, znany ze swojej „żołnierskiej twardości” (z całym szacunkiem dla kadry WP) w karaniu, niszczeniu parlamentu i parlamentaryzmu, który na co dzień po sejmie porusza się w otoczeniu ochrony, nie potrafi obszerniej wypowiedzieć się w języku ojczystym, ten człowiek, który uczynił sejm „niemym”, boi się według mnie „zderzenia z inną rzeczywistością”
20 czerwca 2018 r., w niemieckiej Nadrenii – Palatynacie miało się odbyć posiedzenie prezydiów niemieckiego Bundestagu i polskiego Sejmu, przygotowywane od miesięcy. Jednak na dzień przed wydarzeniem niemiecki parlament zakomunikował, że spotkania nie będzie. Jak podała strona niemiecka, powodem miała być, niesprecyzowana sytuacja wewnętrzna Polski (sic!). Tyle na ten temat mówiły przekazy medialne. W Polsce nikt nawet nie raczył początkowo wyjaśnić, dlaczego do zerwania rozmów doszło. Wreszcie „dzięki” pracownikowi sejmu w eterze zaistniała infantylna wymówka mówiąca o tym, że podobno delegacja polska byłaby zbyt mała (mniej niż 50 procent prezydium sejmu), aby można było wyjechać.
Tematem w/w rozmów miały być wyzwania dla Polski i Niemiec wynikające z Brexitu, a bardziej szczegółowo, dwa panele poświęcone: UE, jako „Europie obywateli”, a także roli parlamentów narodowych i perspektywa współpracy w latach następnych. Tematy, jak chyba każdy przyzna, niezwykle istotne zwłaszcza dla Polski, która jakiś już czas temu „wypadła” z grona państw mających w Unii na cokolwiek i jakikolwiek wpływ. No dobrze; to istotę rzeczy już znamy, a zatem należałoby przejść do tego, co naprawdę tę, tak nagłą zmianę decyzji strony polskiej, spowodowało. Bo przecież uzasadnienia sejmu nie należy traktować poważnie no, chyba że o czymś nie wiemy, co byłoby dziwne, ale w czasach „fatalnej zmiany” raczej „normalne”.
Z mojego punktu widzenia jednak sprawa jest bardziej trywialna. niż mogłoby się to nam wydawać. Pan marszałek Marek Kuchciński, znany ze swojej „żołnierskiej twardości” (z całym szacunkiem dla kadry WP) w karaniu i strofowaniu posłów, niszczeniu parlamentu i parlamentaryzmu, poprzez straszenie posłów i „zamykanie im w ten sposób ust”, który na co dzień po sejmie porusza się w otoczeniu licznej ochrony, ale nie potrafi obszerniej wypowiedzieć się w języku ojczystym, ten człowiek, który uczynił sejm „niemym”, boi się według mnie „zderzenia z inną rzeczywistością”. Nie wiem, czy kiedykolwiek był on za granicą ale, nawet jeśli tak, to nie wyobrażam go sobie w roli interlokutora żadnego ze znanych mi mniej lub bardziej zagranicznych polityków. Pomijam oczywiście znajomość języków obcych, bo ta (prawdopodobnie z „miłości do naszego języka narodowego”) jest raczej na poziomie żałosnym u ponad 99 procent ludzi tej władzy. „Patrioci mówią tylko po polsku, a inni mogą się przecież naszego języka nauczyć” – to swobodna, ale wierna parafraza wypowiedzi telewizyjnej pewnego ważnego polityka, o korzeniach teatralnych!
Dygresja: Pamiętam wystąpienie jednego z (nieżyjących już niestety polityków PiS, który na dodatek raczył być profesorem) na jednym z uniwersytetów brytyjskich bodajże (czy też amerykańskich – co i tak nie ma tu większego znaczenia), gdzie strasznie narzekał na polskich sędziów oraz nasze sądy mówiąc nawet o „mafii” w tym środowisku, z czego się później gęsto tłumaczył, mówiąc, że został źle zrozumiany. Sam oglądałem ten przekaz i przyznam, że mógłby być rzeczywiście „źle zrozumianym”, gdyby nie to, że „prawił” nie tylko banały, ale także głupoty, używając angielskiego na poziomie szkoły podstawowej. Głupoty, które wyrażane hasłowo, musiał zrozumieć każdy (no może niemal każdy, poza w/w „patriotami” uznającymi jedynie język polski!).
Pan marszałek jest wiernym, bezkrytycznym i bezwolnym wykonawcą woli najwyższego i ukochanego przywódcy (coś na ten temat mówiła niejaka pani Mazurek, bredząc o tym, że „król jest jeden” czy jakoś tak …!). Jednak, jak to w życiu bywa BMW, przydają się na czas jakiś, bo bardzo szybko uzmysławiają narodowi całą „nędzę intelektualną” tych, czy innych rządów, zarządów, korporacji. Jak długo w końcu można być pośmiewiskiem całego świata?!
Odchodząc jednak od tych abstrakcyjnych rozważań, wracam na polski grunt. Otóż nie tak dawno temu „poszła w świat” pogłoska o tym, że pan marszałek (mający już chyba dość zaszczytnej funkcji „drugiej osoby w państwie” – bo kto jest tą pierwszą, wiemy wszyscy, więc nie pytajmy, dlaczego nie jest nią AD) ma nieco mniej ambitny plan zostania naszym kandydatem na euro – deputowanego. Początkowo byłem tym lekko wstrząśnięty, aby nie rzec – zmieszany, ale wkrótce dotarło do mnie to, że tak naprawdę już bardziej ośmieszyć się chyba nie da (nawet w UE), a Polska może na tym skorzystać (?!), bo ponoć na stolcu marszałkowskim zasiąść ma, po pewnej przegranej w wyborach na prezydenta Krakowa, kolejna zadufana w sobie i spolegliwa osoba, która sejmowych obyczajów nie złagodzi.
PS.
Tak naprawdę jednak w kręgach pisowskiej władzy, już dawno temu rozpoczęła się bezkrwawa, póki co walka o przejęcie władzy w PiS. Obawiać się należy tego, że właśnie projektowane (powiedzmy, że są to moje przewidywania) „bezkrólewie”, które wkrótce może nastąpić, dotknie też Polskę, powodując totalną degrengoladę resztek państwowości, które pozostały. Walka „o tron” zwłaszcza w krajach cywilizowanych jest przewidywalna, zazwyczaj. Natomiast w zdziczałym, pozbawionym demokratycznych podstaw, i sądów państwie, jakim stała się w ciągu niespełna 3 lat Polska, każdy scenariusz jest możliwy! Pamiętać przy tym musimy również o opłakanym stanie polskich Sił Zbrojnych, które co chwila są osłabiane kolejnymi dymisjami osób, które ośmielają się mówić prawdę, jak np. ostatnio kontradmirał Mirosław Mordel, a wcześniej większość doświadczonych polskich generałów. Na naszych oczach Polska stacza się do roli Republiki Bananowej i prosi nas o ratunek! I nie chodzi o jakichś Kuchcińskich, Macierewiczów czy innych betonowych polityków działających jak komisarze ludowi dawnego ZSRR (skrót myślowy). Chodzi tu o to, że ci ludzie nie zamierzają opuścić koryt i dalej niszczyć Polskę, przy czym posunąć się mogą według mnie do wszystkiego … ! I to jest przerażająca wizja Polski XXI wieku!
Dariusz Stokwiszewski