Szukaj w serwisie

×
12 maja 2020

Koronakryzys to czas, gdy jedni tracą, a inni się bogacą. Kto zarabia na pondemii? M.in. Donald Trump

Dirk Kaufmann

Koronakryzys to czas, gdy jedni tracą, a drudzy się bogacą. Jest wśród nich m.in. Donald Trump i jego rodzina.

Cesarz rzymski Wespazjan (ur. 17 listopada 9, zm. 23 czerwca 79) potrzebował pieniędzy, dużo pieniędzy i to natychmiast. Co robi się w takiej sytuacji? Oczywiście podnosi podatki! Wprowadził więc ok. 70 roku n.e. podatek od toalet publicznych. Kiedy jego syn Tytus, oburzając się na zachłanność ojca, krytykował go, że zajmuje się tak niepoważnymi aspektami gospodarki, Wespazjan miał odpowiedzieć: „pecunia non olet” - „pieniądze nie śmierdzą”.

To historia z kanonu naszego klasycznego wykształcenia. Od dawna już sentencja Wespazjana: „pecunia non olet" stała się usprawiedliwieniem dla wszystkich, którzy zarabiają dużo pieniędzy; dużo to znaczy z pewnością więcej niż inni.

- Czy tak przystoi? - wołają ci, którzy każde zachowanie oceniają najpierw pod względem moralnym. - Ależ oczywiście, że tak - odpierają inni - ponieważ w każdym kryzysie jest ktoś, kto robi na tym pieniądze. A poza tym żyjemy w kapitalizmie i dzięki niemu, i takie są reguły gry.

Maseczka jako przykład

Ponieważ w redakcji ekonomicznej z reguły pracuje stosunkowo mało filozofów, ale za to więcej pragmatyków, spójrzmy na to konkretnie. Kto zarabia na kryzysie?

Autor tego artykułu np. ostatniej jesieni w aptece kupił maseczki chirurgiczne, ponieważ był przeziębiony i nie chciał nikogo zarazić. Opakowanie zawierające sześć sztuk kosztowało takie grosze, że nawet nie pamięta dokładnie ceny.

Ostatnia jak na razie maseczka, którą autor kupił w ubiegłym tygodniu, kosztowała 3 euro. Tyle że nie w aptece, lecz u krawcowej, która w ten sposób sobie dorabia. Tak to jest...

Jeżeli jednak aptekarz teraz nagle za maseczkę każe sobie płacić więcej niż przed kryzysem, czy jest to moralnie naganne? Powód tej podwyżki wynika z tego, że brakowało maseczek, a tam, gdzie popyt przewyższa podaż, rosną ceny. Temu, że my tę całą maskaradę importujemy z Chin (podobnie jak wszystkie innego państwa świata), nie był winien ani aptekarz, ani krawcowa.

Wyczucie czasu

Rzeczywistymi beneficjentami kryzysu nie są ani krawcowa, ani aptekarz. Prawdziwymi beneficjentami ci, którzy już wcześniej byli i tak bogaci. Tyle tylko, że teraz nie nadążają z liczeniem pieniędzy.

I tu nasuwa się pytanie, czy rzymski cesarz Wespazjan naprawdę miał rację, czy jednak pieniądze trochę cuchną?

Przyjrzyjmy się takim ludziom jak szef Amazona Jeff Bezos, miliarder Elon Musk, Steve Ballmer z Microsoftu, potentat nieruchomości John Albert Sobrato, ojciec Zooma Eric Yuan czy Joshua Harris z Apollo Global Management albo Rocco Commisso z Mediacomu.

"Institute for Policy Studies", jeden z największych think-tanków w Waszyngtonie, w ubiegłym tygodniu przedstawił raport, w którym nazwiska tych panów są żywym dowodem na to, że bogaci się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi co aktualny kryzys jeszcze mocniej nakręca.

Dobroczyńcy i łotrzy

Obserwatorzy doszukują się różnic pomiędzy dobrymi i złymi beneficjentami. Na niemieckiej stronie Telepolis Florian Rötzer pisze o najbogatszym według Bloomberga człowieku Singapuru.

Li Xiting, współzałożyciel Mindraya, producenta sprzętu medycznego, tylko w jednym miesiącu wzbogacił się o miliard dolarów. Mindray produkuje między innymi respiratory, zamawiane u niego przez ponad 100 krajów.

Innym aż tak dobrze się nie powodzi, nie mogą jednak narzekać. Gigant handlu w sieci, Amazon robi interesy na tym, że unieruchomiony jest tradycyjny handel, co ogromnie doskwiera ludziom i niszczy egzystencje.

Microsoft i Zoom korzystają z tego, że wielu ludzi musi pracować zdalnie, a oni mają programy do wideokonferencji.

Inni z kolei robią kokosowe interesy handlując coraz droższymi nieruchomościami w Dolinie Krzemowej.
Wobec wszystkich nich wysuwa się cichy zarzut, że nie czynią dobra. Zamiast altruizmem, kierują się rządzą zysku. Ponadto, wielu bogatych i super bogatych, choć przekazuje obecnie sute datki, to chętnie nagłaśniają swe dobre uczynki.

Właściwa systemowi niesprawiedliwość

W Stanach Zjednoczonych od połowy marca pracę straciło około 50 mln Amerykanów. W tym samym czasie - jak podaje Telepolis - majątek amerykańskich miliarderów wzrósł o 10 proc., co odpowiada 282 mld dolarów. Podczas gdy biedni Amerykanie muszą zadowolić się jednorazową zapomogą 1200 dolarów,
43 tys. amerykańskich milionerów (wśród nich Donald Trump i jego bliska rodzina) otrzymuje w prezencie zwroty podatków w wysokości 70 mld dolarów. Jak wyliczył Florian Rötzer, jedni dostają do ręki 1200 dolarów, ci drudzy średnio 1,7 mln.

Niech pierwszy rzuci kamieniem...

Jeżeli w Europie produkuje się zbyt mało sprzętu medycznego (począwszy od maseczki a na respiratorze skończywszy) i wszyscy uzależnieni jesteśmy od importu, to dlaczego bierzemy za złe innym, że w takich warunkach chcą zarabiać pieniądze, czasami nawet bardzo dużo pieniędzy?

Nowy model biznesowy

Na wymienionej już wcześniej liści liście beneficjentów kryzysu figuruje jedna kobieta: MacKenzie Bezos, była żona twórcy Amazona Jeffa Bezosa.

Podczas rozwodu wywalczyła dla siebie jedną czwartą akcji firmy swojego męża. Od tego czasu jest jedną z najbogatszych kobiet świata. Dzięki temu, że Bezos zarabia krocie a jego firma ma coraz wieksza wartość, to tym samym pakiet akcji jego byłej żony sprawia, że i ona staje się beneficjentką pandemii.

 

REDAKCJA POLECA

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję