Krzysztof Skiba
Marek Falenta, który podsłuchami wysadził w powietrze poprzedni rząd, ogłasza w liście do prezydenta Dudy, że jeśli go nie ułaskawi, to będzie sypać swych zleceniodawców czyli ludzi z gangu Kaczora.
W języku kryminalistów "wsypa" oznacza odkrycie przestępczej działalności i ujawnienie sprawców tych działań. Słowo to pochodzi od "sypania" czyli od zeznawania na szkodę przestępców. Sypanie odgrywa coraz większą rolę we współczesnej Polsce. Odnoszę wrażenie, że obóz władzy trzyma się jako tako u steru, bo jeszcze nikt go poważnie nie sypnął. Elity rządzące co jakiś czas szachowane są jednak publicznie przez swych współpracowników, że jeśli władza nie załatwi im tego, co żądają to oni "zaczną sypać".
Marek Falenta, który podsłuchami wysadził w powietrze poprzedni rząd, ogłasza w liście do prezydenta Dudy, że jeśli go nie ułaskawi, to będzie sypać swych zleceniodawców czyli ludzi z gangu Kaczora.
Rzutki przedsiębiorca udający księdza - Tadeusz Rydzyk, który jak obliczono przyjął łaskawie na swoje konta 165 mln dotacji rządowych, cały czas szantażuje szczodrą władzę, iż jeśli tylko miliony przestaną płynąć, to albo sypnie kogo trzeba, albo założy konkurencyjną partię.
Agent specjalny CBA Wojciech J. miał na zlecenie władz szukać haków na polityków opozycji, ale odkrył, że w burdelach Olimp i Imperium pod
Rzeszowem prominentni politycy PiS zabawiali się z prostytutkami. Agent sypnął, że marszałek Marek Kuchciński tak uroczo zabawiał się z nieletnią Rusłaną, że jest z tego ciekawy film. Z sypiącego agenta specjalnego szybko zrobiono wariata, a jego zeznania uznano za niewiarygodne. Pytanie kto do elitarnych służb specjalnych przyjął wariata? Czy nie jest tak, że jeśli ktoś zaczyna sypać, to albo się go ucisza na zawsze, albo robi z niego osobę niepoczytalną.
Austriacki biznesmen sypnął Wyborczej na Prezesa, że ten wykiwał go w interesach na kilka milionów euro. Na nikim nie zrobiło to wrażenia, bo kogo w Polsce obchodzi jakiś Austriak z milionami. Niestety przy tej okazji posypał się wizerunek samego Prezesa jako osoby skromnej i praktycznie bez pieniędzy. Wyszło na jaw, że Jarosław to nie żaden "dobry dziadek" tylko twardy gracz biznesowy, który planował poważne inwestycje komercyjne w Warszawie.
Ostatnio Dziennikarz Tomasz Piątek wsypał dziwne kontakty i powiązania premiera Morawieckiego w książce "Morawiecki i jego tajemnice", a sam premier wsypał się brakiem znajomości fraszek Kochanowskiego.
Władza straszona "sypaniem" trzyma się, bo sama sypie forsą zagarniętą obywatelom z podatków. Dawno temu najlepiej sypały się stare kamienice w Krakowie. Gdy nadejdzie czas "wielkiej wsypy" PiS może to przebić :).
Krzysztof Skiba