Jacek Lepiarz
Forsując wybory korespondencyjne 10 maja, Jarosław Kaczyński prowadzi Polskę w kierunku kryzysu państwowego. Szef PiS chciałby pomimo pandemii przepchnąć na siłę wybory prezydenckie. Dysydenci z jego klubu mogą powstrzymać te plany. Polsce grozi kryzys państwowy – komentuje „Welt am Sonntag”.
Autor analizy dotyczącej sytuacji w Polsce, Philipp Fritz na wstępie zwraca uwagę na formułowane przez byłych premierów i prezydentów, w tym Donalda Tuska i laureata Pokojowej Nagrody Nobla Lecha Wałęsę wezwania do bojkotu wyborów.
To „niecodzienne wydarzenie” – zaznacza. Zastrzega przy tym, że nie często dochodzi do sytuacji, gdy jakaś partia forsuje podczas pandemii wybory prezydenckie, jak czyni to polska narodowo-konserwatywna Prawo i Sprawiedliwość.
Nierówne szanse
Urzędujący prezydent Andrzej Duda „jeździ po kraju, odwiedza szpitale, dodaje ludziom otuchy i stale pojawia się w telewizji państwowej TVP. W tej sytuacji trudno oczekiwać uczciwych wyborów” – zaznacza komentator.
„Pomimo krytyki, wpływowy szef PiS Jarosław Kaczyński jest uparty i prowadzi Polskę w kierunku kryzysu państwowego” – pisze Fritz. Na niecałe dwa tygodnie przed wyborami nadal nie wiadomo, czy termin zostanie dotrzymany, a jeśli tak, jak zostaną przeprowadzone.
- Czy będą to wybory korespondencyjne? Czy termin zostanie przesunięty o dwa tygodnie? Czy ogłoszony zostanie stan wyjątkowy? Niektórzy obserwatorzy przypuszczają, że będzie to przejście Polski do "łagodnej dyktatury” – czytamy w „Welt am Sonntag”.
Celem PiS druga kadencja Dudy
„Celem PiS jest szybkie zapewnienie prezydentowi Dudzie drugiej kadencji. Dudzie przypada rola centralna w systemie władzy PiS, ponieważ polski prezydent ma więcej kompetencji niż chociażby prezydent Niemiec” – tłumaczy autor.
„Duda pokazał w przeszłości, że nie jest politykiem ponadpartyjnym. Podpisuje ustawy zgodnie z życzeniami PiS” - dodaje.
Philipp Fritz pisze, że chociaż obecnie Duda prowadzi w sondażach, nie wiadomo, co stanie się za rok. Ekonomiczne skutki koronawirusa mogą bardzo mocno uderzyć w Polaków, a dobrobyt i wzrost gospodarczy są czynnikami decydującymi podczas głosowania. Polska była dotychczas europejskim liderem rozwoju. „Ta seria sukcesów może się wkrótce zakończyć. Zaufanie do partii i jej kierownictwa spada” – zaznacza autor i przypomina, że 80 proc. ankietowanych uważa wybory 10 maja za decyzję błędną.
Niemiecki dziennikarz opisuje obszernie działania podejmowane przez Jarosława Gowina, który 6 kwietnia ustąpił ze stanowiska wicepremiera. Jego zdaniem wiele zależeć będzie od lojalności posłów Porozumienia wobec Gowina podczas głosowania 6 maja w Sejmie.
Czy Polsce grozi stan wyjątkowy?
Jeżeli z powodu sprzeciwu Gowina ustawa o wyborach korespondencyjnych zostanie odrzucona, wybory nie będą mogły się odbyć 10 maja.
„Dla Kaczyńskiego byłoby to równoznaczne ze złamaniem konstytucji, a tym samym byłby to pretekst do ogłoszenia stanu wyjątkowego” – przewiduje autor.
Skutkiem tej decyzji byłoby zawieszenie działalności wszystkich partii politycznych, przyznanie większych praw policji i wojsku, pozbawienie władzy samorządów. Wszystko pod pozorem przywrócenia konstytucyjnego porządku – pisze Fritz.
„Niezależnie od tego, czy wybory 10 maja odbędą się, czy nie, kryzys państwa wydaje się nieuchronny” – podsumowyje komentator „Welt am Sonntag”.
REDAKCJA POLECA