Szukaj w serwisie

×
21 stycznia 2019

Koszt nienawiści. Rozmowa z płk Adamem Mazgułą

Władza uznała, że zaczynam być niebezpieczny, bo mówię prawdę do żołnierzy (…) Nagrano mnie podczas wiecu pod sejmem i wyciągnięto jedno zdanie. Nie to, kluczowe, że oprawcami dzisiaj nie są ci, wobec których wymyślono ustawę dezubekizacyjną, ale Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński, którzy dzielą Polaków. (…) Jacek Kurski to człowiek o niezwykle niskiej moralności, uważam, że nie ma rzeczy, których nie byłby w stanie zrobić dla kariery. Zna moc mediów. - o mowie nienawiści, jej skutkach i nie tylko mówił w rozmowie z thefad.pl płk Adam Mazguła.

Adam Mazguła: Władza uznała, że zaczynam być niebezpieczny, bo mówię prawdę do żołnierzy. Fot. Adam Mazguła

Obecne władze pana nie lubią, panu też z nimi nie po drodze. Cóż takiego się wydarzyło, że znaleźliście się po dwóch różnych stronach?

Nienawidzę od zawsze ludzi, którzy oszukują i manipulują innymi. Widziałem, co robi PiS w kampanii wyborczej i zaraz po przejęciu władzy. To nie były standardy demokratycznego państwa prawa.

Wyznaczenie Antoniego Macierewicza na ministra Obrony Narodowej, którego PiS chował przed wyborami, a którego efekty antypolskiej działalności widziałem już wcześniej, ustawiły mnie do tej formacji w zdecydowanej opozycji. Już 19 grudnia 2015 roku byłem w Warszawie na pierwszej demonstracji. Ze szczególną uwagą obserwowałem sytuację w wojsku.

Propaganda, Smoleńsk, nawałnica agresywnych kapelanów i odcinanie się wojska od poprzedników, a szczególnie od walczących w IIWŚ w szeregach I i II armii WP nie pozostawiało mi wyboru. Zacząłem przypominać żołnierzom rotę składanej przysięgi i krytykować generałów za współpracę z Macierewiczem i niszczenie armii. Apelowałem na forach internetowych i przypominałem rotę składanej przysięgi, szczególnie tego zapisu, który nakazuje stać na straży konstytucji i honoru żołnierza polskiego bronić. Na skutek tych działań władza uznała, że zaczynam być niebezpieczny, bo mówię prawdę do żołnierzy, a rosła moja pozycja wśród ludzi opozycji. Najważniejsze osoby w PiS podjęły decyzję o zniszczeniu mojego wizerunku. Za pretekst posłużyło władzy moje wystąpienie w obronie ludzi, którzy zostali objęci ustawą represyjną. Nagrano mnie podczas wiecu pod sejmem i wyciągnięto jedno zdanie. Nie to, kluczowe, że oprawcami dzisiaj nie są ci, wobec których wymyślono ustawę dezubekizacyjną, ale Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński, którzy dzielą Polaków, szukają wśród nich wrogów i ubliżają całym grupom społecznym. Oni znaleźli inne zdanie z mojego wystąpienia, o tym, ze „w stanie wojennym... najczęściej dochowano jakiejś kultury”. Najczęściej, czyli nie zawsze i jakiejś, czyli na pewno szczególnej, wybranej, nie każdej.

Proszę pamiętać, że jestem żołnierzem i jeśli myślałem o wojnie, którą widziałem, to nijak miała się ona do stanu wojennego. Nie strzelała artyleria, czołgi i dywizje pancerne z nikim nie walczyły, a robiły akcje zastraszania społeczeństwa. Zresztą wojsko było z poboru i nie mogło walczyć ze swoimi rodzinami. Co innego ZOMO, służby specjalne i milicyjne, które stosowały represje wobec internowanych.

Kiedy zorientowałem się, że mogłem być źle zrozumiany, opublikowałem przeprosiny i wyjaśnienia, ale tego już nikt nie chciał słuchać ani publikować. W zamian za to lały się z ekranów telewizyjnych i prasy kłamstwa na mój temat, które już z mniejszą intensywnością, ale mają miejsce do chwili obecnej.

Nienawiść w słowach, jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio przyczyniła się do tragedii w Gdańsku. Przyzwolenie na obecność mowy nienawiści w dyskursie publicznym bardzo mocno odczuł Jurek Owsiak, dotyka też wielu wojskowych. Jak doświadczony, wysokiej rangi oficer, żołnierz z tym sobie radzi?

Osiągając wysokie wyniki szkoleniowe mojej jednostki wojskowej, odpowiadając za odbudowę prowincji Babilon w Republice Iraku, mimo że nad głową świstały kule, wiedziałem, jak mam postępować, jak się przed tym zagrożeniem bronić, jak zachować życie wszystkich podwładnych. Przed propagandowym kłamstwem płynącym ze wszystkich stacji medialnych zależnych od PiS nie jestem w stanie zrobić dostatecznie wiele, aby się obronić. Jednak nie używam mowy nienawiści. Pisze do moich oponentów odważnie, ale o argumentach i zawsze zwracam się do nich z wielkiej litery. Ale to nie wystarcza. Mogę jednak tylko dyskutować na Facebooku i liczyć na to, że ktoś to powieli i opublikuje na większym forum. Nie mam pod swoim wpływem telewizji, prasy i nieograniczonych środków finansowych, aby sprzeciwić się złu.

Nie jest pan ulubieńcem mediów publicznych.

Jacek Kurski to człowiek tchórzliwy, o niezwykle niskiej moralności, a ponadto uważam, że nie ma rzeczy, których nie byłby w stanie zrobić dla kariery. Zna on moc mediów i dobrze wie, jak się robi sensację, przekazuje sugestie podprogowe i informacje niszczące człowieka za pomocą przekazu medialnego. Przez pół roku, codziennie dowiadywałem się o swoim nowy życiorysie. Jacek Kurski okrzyczał mnie w nim ubekiem, oprawcą stanu wojennego, komunistą i wrogiem solidarności. Wszystko to jest nieprawdą, ale, od czego jest Jacek Kurski i jego propagandowa machina podłości? Od tego czasu nic już nie było takie samo jak wcześniej.

Adam Mazguła: Lały się z ekranów telewizyjnych i prasy kłamstwa na mój temat, które już z mniejszą intensywnością, ale mają miejsce do chwili obecnej. Fot. Adam Mazguła

Nie pozostaje pan dłużny. Pana książka "Żołnierz gorszego sortu" i publikacje nawiązujące do bieżących wydarzeń w naszym kraju, to nie tylko wyraz sprzeciwu, ale i ostra, czasami nawet bardzo, krytyka wobec działań czołowych polityków partii rządzącej.

Krytyka – tak. Ale nie ośmielam się przekroczyć pewnych granic. Tymczasem A. Duda na oficjalnych spotkaniach, a nawet w orędziu noworocznych szydził i lżył mnie. M. Błaszczak z trybuny sejmowej nawoływał rodziców harcerzy, aby nie pozwalali wychowywać swojej harcerskiej młodzieży przez oprawcę stanu wojennego, a Antoni Macierewicz złożył do prokuratury zawiadomienie o tym, że ja czynię przygotowania do siłowego obalenia władzy i wielu innych przestępstw. J.Kaczyński na wiecu swoich wyznawców w 2017 roku wymienił tylko jedno nazwisko swojego wroga, aby wszyscy krzyczeli „hańba” i dlaczego to było moje nazwisko? Nie ubliżam, nie zniżam się do ich metod, jednak krytykuję, bo jest, za co.

Nie jest pan politykiem, lecz raczej społecznikiem i komentatorem. Pana relacje z opozycją nie są określone. Nie czuje się pan osamotniony w tej walce?

W ślad za tą wylewaną codziennie porcją nienawiści i kłamstw w telewizji „publicznej”, zaczęto zmuszać polityków wszystkich opcji politycznych, we wszystkich stacjach radiowych i telewizyjnych do oceny mojej postawy. Oficjalnie skrytykował mnie, więc nie tylko obóz rządowy, ale i G. Schetyna, S. Broniarz, R. Petru… Nie kryła wrogości K. Gasiuk–Pihowicz za to, że miała ze mną zdjęcie. A. Ścigaj po prostu bawiła się moim nazwiskiem, jako ubekiem i zdrajcą tak jak wielu innych. Dziennikarze wszystkich stacji, najbardziej oglądanych programów i audycji, w ślad za zmanipulowanym przekazem J. Kurskiego kreowali mój wizerunek „żołdaka Jaruzelskiego”, „pachołka Moskwy”, „ubeka” i podobnych określeń. To wszystko spotkało mnie w grudniu 2016 roku, ale w słabszej formie trwa do dzisiaj.

Nie jestem samotny. Kiedy zachorowałem, otrzymałem dziesiątki tysięcy głosów poparcia. Nie wiążę się z żadną partią, ale nie jestem samotny. Sił dodają mi czytelnicy moich felietonów. Zdarzyło się już, co najmniej dwukrotnie, że moje teksty liczone tylko na mojej stronie miały 2 miliony zasięgu. To wynik, za który nie wstydziłyby się nawet najpoczytniejsze fora internetowe i gazety.

Czy dobrze rozumiem, że nie po drodze z panem jest i opozycji? Przeglądając wpisy i komentarze na pana temat, a także śledząc pana aktywność, nie trudno zauważyć, że ma pan sporo zwolenników. Ludzie darzą pana szacunkiem i popierają. Jak to wygląda z pana strony?

Mało, kto wie, jaki jest koszt takiego niespotykanie podłego kłamstwa i publicznego szkalowania władzy na obywatela. W przestrzeni publicznej moje nazwisko zaczęto używać, jako synonim zdrady. Ubliżali mi przechodnie na ulicy, byli koledzy i koleżanki, nawet na wiecach opozycyjnych, szczują do tej pory na forach internetowych trolle Kaczyńskiego i Putina. Wyrzekła się mnie część rodziny, żonę zwolniono z pracy, brata pobito, córka brata wystąpiła o zmianę nazwiska. Musiałem zrezygnować ze wszystkich funkcji społecznych. Pozbawiono mnie medalu „Pro Patria”, a Antoni Macierewicz, nawet wytoczył mi proces o założenie beretu. Nijaki M. Rachoń z kamerą, szukał mnie na wiecach opozycyjnych, aby zapytać:, „co ubek robi na marszu wolności?” Albo „co komunistyczny oficer wie o obronie demokracji?” I tak potrafią prowokować. Wielu ludzi zrezygnowało z kontaktów ze mną, izolowano mnie w środowiskach, dla których oddawałem serce, jak na przykład środowisko harcerskie czy „Karpatczyków”.

Próżno szukać w opisie mojej działalności wzmianek o moim zaangażowaniu w wychowanie patriotyczne dzieci i opiekę nad weteranami, służbę w Iraku, godne dowodzenie na kolejnych szczeblach wojskowego życia. O służbie w Iraku wyprodukowano 6-godzinny film "Babilon.pl", który aż przez 2,5 godziny przedstawia moje zaangażowanie w służbę. Film opowiada o zagrożeniu i powstawaniu organizacji Praw Człowieka, Organizacji wolnych Kobiet Iraku, ale kogo to interesuje?

TVP i Republika, wSieci, wPolityce... naprodukowali tyle kłamstw i obelg na mój temat, że nie sposób dać temu odpór. Z góry jestem skazany na porażkę, bo jestem tylko obywatelem, zwykłym obywatelem, który nie ma możliwości występowania w mediach i prostowania zakłamanego wizerunku. Obywatelem, który bez możliwości, ale jednak w cywilizowany sposób próbuje walczyć o swój honor z całym aparatem propagandowym władzy państwowej. Takiego działania, niszczącego godność człowieka zabrania Konstytucja RP, odwołując się do metod faszystowskich i komunistycznych. Jednak liderom PiS-u to nie przeszkadza.

Uważa pan, że stał się ofiarą głośno wypowiadanych poglądów? Jakie są koszty tej aktywności?

Nauczyłem się walczyć i nie poddawać. Trudno jest wyliczyć straty poniesione w wyniku działań tej organizacji nienawiści, bo najczęściej chodzi o rzeczy niepoliczalne. Nie potrafię obliczyć strat zdrowotnych mojej rodziny. Kosztów izolacji i zwolnienia z pracy. Nikt nie obliczy miary wrogości do mniej łatwowiernych wyznawców PiS-u, narodowców, „prawdziwych katolików Rydzyka” i zwykłych ludzi, którzy usłyszeli kłamstwa i dali im wiarę.

Efektem działań Jacka Kurskiego i jego machiny pogardy dla prawdy było poważne zagrożenie mojego życia, codziennie, na każdej ulicy, w samochodzie i na spacerze. Nauczyłem się nie zostawać sam, oglądać się za siebie, stawać przodem do ludzi, chodzić na stałe z kamerą. Zamontowałem w samochodzie środki łączności oraz rejestracji obrazu i dźwięku.

Proszę się nie obrazić, ale dla wielu mogło to zabrzmieć, jak paranoja bądź obsesja. Żarty jednak się kończą, gdy ktoś przesyła panu wiadomość, którą pan przytaczał w jednym ze swoich wpisów: „mam nadzieję, że umrzesz ty, jak i twoja cała rodzina. Antypolski śmieciu jak ci się nie podoba „wSieci” bądź „TVP” i PiS to radzę ci po prostu wypierdalać (…) „gdzie ktoś wyzywa od „folksdojczów” i „ścierwa”. Dokąd to pana zaprowadziło?

Życie w ciągłym stresie sprowadziło innego zabójcę w postaci rozległego zawału serca. Ponieważ spotkało mnie to poza granicami Polski, właśnie przysłano mi rachunek za uratowanie życia. Opiewa on na ponad 111 tys. dolarów. Mimo że ubezpieczyłem się przed wylotem do USA firma ubezpieczeniowa, której chwilowo nie wymienię, z sobie tylko znanego powodu podobno odmówiła zapłaty.

Przepraszam? 111 tyś. dolarów? Amerykańskich dolarów? To jakiś żart czy pomyłka?

Nie, to nie jest pomyłka, tyle kosztuje uratowanie mojego życia. Tyle kosztuje mnie zwariowany atak propagandowy podłej zmiany za moją walkę o honor żołnierzy i mówienie prawdy.

Dokąd pan zmierza panie pułkowniku?

Do prawdy, do szacunku dla samego siebie, do honoru żołnierskiego, do skutecznej ochrony mojej rodziny, do ochrony europejskich wartości, godności każdego człowieka bez względu na wiek, płeć, orientacje i narodowość. Może w jakimś, chociaż drobnym zakresie chce przyczynić się do uwolnienia Polski od faszyzmu i podłości. Walczę o przyzwoitość i normalność, o szacunek do konstytucji i do zasady trójpodziału władzy.

Nie odwdzięcza się pan nienawiścią w słowach za mowę nienawiści pod pana adresem? To zamknięte kółko, czyż nie?

Jeśli są dzisiaj tacy, którzy nawołują mnie, o zaniechanie mowy nienawiści, to niech apelują nie do mnie. Niech wzywają J. Kaczyńskiego, J. Kurskiego, A. Dudę, K. Pawłowicz, A. Macierewicza, Z. Ziobro … Ja, zwykły szary obywatel, który nie ma, czym się bronić przed opresją państwa, mówię Wam, że mnie już nie oszukacie, nie wywieziecie mnie na manowce. Nie będę grał w waszą grę, bo nie potraficie tego robić bez oszustwa. Ponadto nie mam z Wami szans, bo nie stosujecie się do zasad albo je na gorąco zmieniacie w zależności od ilości posiadanych atutów.

Dużo w tym emocji panie pułkowniku

Zdaję sobie sprawę, że nie tylko ja stałem się obiektem ataku władzy. Dzisiaj władza ma całe zastępy nowych wrogów do niszczenia przez kłamstwo.

Stefan Niesiołowski w swoim komentarzu do ostatnich wydarzeń napisał: „Trwają ciche dni PiS-u” Nie łudźmy się, jeszcze kilka dni i rozleje się fala pisowskiej nienawiści. Czekanie na przyzwoitość, honor, szacunek dla innych ze strony PiS-u - to czekanie, aż piekło zamarznie.” Podziela pan jego opinie?

Tak, zgadzam się. Jedno jednak jest pewne, za tą podłość ostatecznie zapłacicie Wy, Panie Jarosławie Kaczyński, Panie Jacku Kurski… To Wy zapłacicie ten rachunek za wszystkie krzywdy. Ten rachunek jest Wasz! To Wy, działacze PiS musicie przeprosić Polaków, szczególnie tych, którym zabraliście emerytury, pracę, godność, wiarę i zdrowie. To Wy, działacze PiS, musicie naprawić straty i szkody. To Wy, zawistni niszczyciele, musicie poddać się osądowi tych ludzi, na których dokonaliście zbrodni. Rachunki w mojej sprawie prześlę Wam do zapłacenia w stosownym czasie – na pewno!

Panie pułkowniku, po co panu ta cała polityka? Nie szkoda czasu, zdrowia?

Jeśli widzi Pan niegodziwość, jest Pan świadkiem skandalicznego zachowania innych ludzi, to pewnie nie chowa Pan głowy i rusza do pomocy poszkodowanym. Ten, kto tego nie robi, staje się niewolnikiem zdarzeń. To już tylko krok od ślepej tolerancji dla przemocy i zła. To już tylko krok do utraty naszego człowieczeństwa. Słabi, grzeczni i cisi to kandydaci na niewolników. Tak powstają całe ich masy i tych, co chcą panować nad umysłami innych ludzi. Nigdy nie byłem niewolnikiem, nawet wtedy, gdy wymagał tego ode mnie wysoki przełożony w wojsku. Odważnie będę bronił swoich zagrożonych wartości, bo bez nich nie da się żyć z godnością.

Rozmawiał: Dariusz Frach / thefad.pl

 

Adam Mazguła

dyplomowany pułkownik Wojska Polskiego, weteran, działacz społecznym, harcmistrz ZHP, prezes Stowarzyszenia „Tarcza”.

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję