Ks. Stanisław Walczak
Połączone siły kleru i partyjnych stanowią poważne zagrożenie nie tylko dla Polski. Dlatego wszyscy ludzie przyzwoici mają obowiązek przeciwstawienia się wrogom społecznym.
2 kwietnia 1997 r. Zgromadzenie Narodowe uchwaliło KONSTYTUCJĘ RP. Ta ustawa zasadnicza jest obowiązującym drogowskazem w życiu narodu oraz w funkcjonowaniu państwa. I tak każdy wierzył.
Na scenie politycznej pojawiły się dwie kategorie przeciwników porządku społecznego, nowe pokolenie polskich biskupów oraz partia zgromadzona wokół p. J. Kaczyńskiego. I Konstytucja - narodowa świętość, stała się obiektem nienawiści.
Dla biskupów, którzy wyrośli w wolności i dobrobycie wywalczonym przez pokolenia poprzednie, ni stąd, ni zowąd Konstytucja wymaga zmiany, gdyż jest za mało katolicka. Pod wpływem różnych rebeliantów kościelnych z Ameryki Północnej oraz z Europy Zachodniej, podjęli dzieło niszczenia tej świętej dla społeczeństwa ustawy zasadniczej. Rozpasani wolnością sumienia, gwarantowaną przez demokrację i Konstytucję, zapragnęli absolutnego wpływu na sprawy polityczne w kraju. Ignoranci w kwestiach rządzenia społeczeństwem, bawiący się Ewangelią i teologią, bez żadnych skrupułów dążą do ich chorego celu.
Druga kategoria to anarchiści oraz wrogowie porządku społecznego, prowadzeni przez J. Kaczyńskiego. Konstytucja okazała się być przeszkodą dla ich bezprawnych poczynań. Najpierw więc uczynili z Trybunału Konstytucyjnego komórkę partyjną, żeby przy najbliższej okazji całkowicie zlikwidować Konstytucję oraz odebrać ludziom swobody obywatelskie. Sami zaś stanowią rasę „łaskawych panów”, jak sami się nazwali.
Mamy zatem w Polsce cztery stany: kler - stojący ponad prawem, członków jedynie słusznej partii, nagminnie kpiących z Konstytucji, część ludu, któremu wyprali mózgi i który ich wspiera oraz ludzi przyzwoitych, spychanych na margines.
Połączone siły kleru i partyjnych stanowią poważne zagrożenie nie tylko dla Polski. Dlatego wszyscy ludzie przyzwoici mają obowiązek przeciwstawienia się wrogom społecznym. I proszę pamiętać, że ani Kościół, ani państwo nie ucierpią - wręcz przeciwnie.
Niestety, dla ludzi wierzących jest to tragedia podwójna. Zjednoczeni w celach niegodziwych, bez cienia żenady głoszą, że czynią to wszystko w imię Boga i Kościoła. Obydwie strony w tej materii posługują się świadomie i bez przymusu kłamstwem oraz fałszywym świadectwem przeciw bliźniemu. Kłamiąc, walczą o „prawdę obiektywną” głoszoną w swych przestępczych środkach przekazu społecznego. Są tak wyrafinowani, że pociągają za sobą tłumy. To, co dzieje się w dziedzinie polityki i rządów, nie jest katolickie. Nie ma też nic wspólnego z praworządnością.
Dla obywatela obrona Konstytucji jest tak ważna, jak dla katolika obrona Biblii. Niestety, duchowni postarali się, by Biblia była księgą ozdabiającą półki mieszkań. Tak, jak Konstytucja jest jedynie elementem dekoracyjnym dla biskupów i dla tzw. zjednoczonej prawicy.
Ks. Stanisław Walczak