Komisja Europejska ostrzega Polskę, że już za tydzień może wszcząć procedury dyscyplinujące ws. zmian w sądownictwie. To przełom, bo decyduje w nich tylko Komisja i Trybunał w Luksemburgu. A grożą olbrzymie grzywny.
Procedury dyscyplinujące to twarde narzędzie Brukseli do egzekwowania unijnego prawa. I w przeciwieństwie do artykułu 7 z traktatu o UE (odnoszącego się do łamania podstawowych wartości Unii) nie wymagają do nałożenia kar żadnego głosowania przedstawicieli państw UE. Decyduje Komisja Europejska, a w razie braku rozstrzygnięcia sporu między Brukselą i krajem członkowskim – Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu. Postępowanie przed Trybunałem może trwać do dwóch lat. Ale w poufnej analizie prawnej Komisji - do której dotarła DW - wskazuje się na możliwość złożenia do Trybunału wniosku o podjęcie „środków tymczasowych” obowiązujących do czasu werdyktu. Chodzi przykładowo o nakaz zamrożenia części reform pod groźbą kar finansowych. Decyzja Trybunału o „środkach tymczasowych” jest zwykle podejmowana w kilka tygodni. Trybunał jest władny do nakładania na kraje UE wielomilionowych grzywn.
Wysokość kar nakładanych przez Trybunał w Luksemburgu zależy od PKB państwa członkowskiego. Dla Polski maksymalna kara jednorazowa to 4,245 mln euro, a stawka dzienna naliczana od dnia stwierdzenia naruszenia do dnia jego wyeliminowania to od 1731 do 34.638 euro za każdy dzień. Kary jednorazowe i dzienne mogą być nakładane łącznie. Natomiast jeśli kraj UE nie podporządkowuje się wyrokowi i dochodzi do drugiej rozprawy, to kara dzienna wynosi od 5120 do 307.224 euro. Nalicza się ją od daty przekazania treści drugiego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE aż do dnia, w którym uchybienie zostaje usunięte.
My remarks in the press room after today's Commission discussion on judicial reforms in Poland are online now: https://t.co/tiIRpqukZg pic.twitter.com/OLlSm3qvhK
— Frans Timmermans (@TimmermansEU) 19 lipca 2017
Komisja wróci do tematu Polski już w kolejną środę (26.07.2017), co jest środkiem nacisku m.in. na rezygnację z demontażu niezależnego Sądu Najwyższego. - Nie mam prawie żadnych wątpliwości, że Komisja Europejska w przyszłym tygodniu będzie musiała zdecydować o procedurach dyscyplinujących – powiedział I wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans po środowym posiedzeniu komisarzy UE. Podczas dyskusji – wedle naszych informacji – nie było głosów przeciwnych. – Niektórzy komisarze UE wyrażali też solidarność wobec Timmermansa w związku z, wymierzoną w niego, agresywną propagandą w Polsce – mówi nam świadek obrad.
Za przykładem węgierskim
Wszczęcie procedur dyscyplinujących w sprawie Trybunału Konstytucyjnego było niemożliwe, bo nie ma konkretnych przepisów UE (prócz ogólnych zasad traktatowych), do których można by odnieść demontaż TK. Stąd decyzja Brukseli, by w styczniu 2016 r. wszcząć w praktyce bezzębne „postępowanie na rzecz praworządności” w Polsce. Znalezienie solidnej podstawy dla ścigania władz Polski w sprawie obecnych reform też wymaga nowatorskich interpretacji prawa UE, ale Komisja - w swej analizie prawnej – powołuje się na przypadek Węgier z maja 2013 r.
Premier Vikor Orban wycofał się z części reform sądownictwa po wstępnym liście grożącym procedurą dyscyplinującą, w którym Bruksela posłużyła się artykułem 19.1 Traktatu o UE stwierdzającym, że kraje UE „ustanawiają środki (…) niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony sądowej w dziedzinach objętych prawem Unii”. I połączyła go z artykułem 47 Karty Praw Podstawowych stwierdzającym m.in., że każdy ma „prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd”. Wedle naszych informacji prawnicy Komisji bardzo poważnie rozważają użycie tej samej argumentacji wobec Polski.
– Nie mogę podać szczegółów, bo musimy dokładnie przeanalizować ustawy i wydać ocenę, jeśli i gdy zostaną przyjęte – zastrzegał Timmermans. Ale tłumaczył, że polscy sędziowie są jednocześnie „sędziami UE” pilnującymi prawa UE, co pośrednio wskazuje na odwołanie się do przypadku węgierskiego.
Ponadto prawnicy Komisji - wedle naszych informacji – proponują powołanie się na przepisy prawa pracy (w tym wymierzone w dyskryminację). Przed kilkoma laty Komisja Europejska za pomocą takiej procedury dyscyplinującej skłoniła premiera Węgier Viktora Orbána do – przynajmniej częściowego – wycofania się z czystki w wymiarze sprawiedliwości za pomocą obniżania wieku emerytalnego. Odwołała się wówczas do ogólnounijnych przepisów przeciwko dyskryminacji ze względu na wiek.
Artykuł 7 coraz bliżej
Timmermans ogłosił, że Komisja Europejska przygotowuje się do przyjęcia w przyszłą środę już trzeciej rekomendacji dla Polski w ramach postępowania na rzecz praworządności (jej tekst będzie dotyczyć także obecnych zmian w sądownictwie). Wedle naszych informacji do rekomendacji będzie dołączony termin jej wypełnienia, po którym – jeśli Polska się nie podporządkuje – Komisja zdecyduje, czy uruchomić artykuł 7 z Traktatu o UE. - Jesteśmy bardzo blisko zastosowania artykułu 7 – powiedział Timmermans. To może stać się już we wrześniu.
Given the latest developments, we are getting very close to triggering article 7
— Frans Timmermans (@TimmermansEU) 19 lipca 2017
Jednak do nałożenia kar w ramach tego artykułu potrzebny jest konsensus krajów Unii prócz Polski, a Budapeszt już zapowiedział swe weto. Dlatego główny ciężar w relacjach między Brukselą i Polską przesuwa się na procedury dyscyplinujące.
Tomasz Bielecki, Bruksela / Redakcja polska