Kazimierz Marcinkiewicz
To, że nie jestem osobą publiczną, że nie kandyduję w wyborach, że przestałem chodzić do mediów by komentować sprawy polityczne, nie ma znaczenia. Jestem klikany, więc trzeba wymyślać, oczerniać, atakować, szkalować.
Od wieków nie czytam szmatławców. Same tam kłamstwa, manipulacje i zmyślone historie. Newsy powstają w prosty sposób. Wysyła się człowieka zwanego paparazzi, którego umiejetność robienia zdjęć jest na poziomie przedszkolnym. Następnie siadają bajkopisarze wymyślający historyjkę do zdjęcia. Musi być pieprznie i koniecznie źle. Lepiej jednak oglądać seriale, bo to też fikcja, ale przynajmniej zrobiona przez profesjonalistów.
Tematy i ludzie też nie są dobierani przypadkowo. Sprawdzają na co i na kogo jest apetyt czytaczy, czy raczej oglądaczy szmatławców. Kto jest klikany, na tego bęc. Za sprawą mojej stalkerki /ponad 2000 informacji z jej strony na mój temat przez 4 lata/, znów stałem się negatywnym bohaterem szmatławców. To, że nie jestem osobą publiczną, że nie kandyduję w wyborach, że przestałem chodzić do mediów by komentować sprawy polityczne, nie ma znaczenia. Jestem klikany, więc trzeba wymyślać, oczerniać, atakować, szkalować.
Dowiedziałem się, że nie zostanę konsultantem marszałków PO. To prawda, bo nigdy z nikim na ten temat nie rozmawiałem. Ostatni raz rozmawiałem z politykiem PO ponad miesiąc temu na temat startu w wyborach europejskich. Od tego czasu nie rozmawiałem z nikim i do nikogo nie dzwoniłem. Bajkopisarzom ze szmatławców to nie przeszkadza. Być może dostali taką informację od jakiegoś palanta z PO, który chciał w ten sposób zaskarbić sobie przychylność. Tyle, że to kłamstwo.
Normalnie dopuściłbym, w myśl hasła „źle, czy dobrze, byle nazwiska nie przekręcali”. Tym razem muszę jednak się tym zająć. Gdy zobaczyłem ilość hejtu jaki się na mnie wylewa ze strony mojej stalkerki, a przy pomocy szmatławców to jest to przerażajace. To nie są dziesiątki, ani nawet setki, ale tysiące kłamliwych, zmanipulowanych, szkalujących i pomawiających mnie, obraźliwych, niesprawiedliwych, oczerniających i zniesławiających mnie tekstów. Ponad 2000!!! Qwa jak ja to wytrzymałem i pozostałem radosnym, szczęśliwym człowiekiem? Nie wiem, ale koniec, dosyć tego. Staram się być dobrym człowiekiem, ale dobrym nie znaczy słabym, czy pobłażliwym
Kazimierz Marcinkiewicz