Dzisiaj mija rok od powstania KOD-u. Wzniosłe hasła o odrodzeniu społeczeństwa obywatelskiego dobrze brzmią w mediach.
Ja bym to nazwał kanapowym społeczeństwem obywatelskim.
Rząd kpi z pozycji, Hołdys napisał gorzki tekst (warto przeczytać), ludzie okładają się inwektywami, społeczeństwo jest skłócone. Niektórzy stali się beneficjantami "dobrej zmiany", ale to będzie krótka piłka - już zaczyna brakować.
Powoli, ale skutecznie układ rządzący obrażając i mając słowa pełne frazesów kpi z kolejnych grup społecznych.
Dzień bez afery i obrażania ludzi dniem straconym. A tymczasem odsuwamy się od Europy a Europa powoli traci powoli cierpliwość do Polski, wiedząc, że jeśli my sami nie załatwimy tego w kraju oni tak naprawdę nie mają narzędzi, żeby egzekwować demokracje u nas. Rzeczy ważne dzieją się już bez nas, Obama i inni przywódcy pokazali środkowy palec rządzącym.
Zbliża się ważny okres. Opluwany prezes TK kończy kadencje, za chwilkę nie będzie miał kto nas bronić, niezależna prokuratura powoli staje się fikcją, niedługo złamią się sądy, ludzie są zmęczeni, trwa słowna pyskówka na temat liczb ile to ludzi wyszło na ulice - za mało!
Opozycja jest słaba, sławetne powtórzone głosowanie w Sejmie i inne machlojki stają się normalne. Jest co świętować? Według mnie nie - na razie wszyscy oblaliśmy egzamin „z państwa obywatelskiego”,
Czy naprawdę to czego chcemy to rządy państwa autorytarnego i wyznaniowego? Smutne.
TL