Manuela Gretkowska
Jego mesjaństwo polega na przyjęciu roli zmartwychwstałego. Identyczny brat zginął, on żyje. Jak Chrystus nie dotyka pieniędzy, kobiet. Nie ma przyjaciół, ma wyznawców.
PIORUNOCHRON NIENAWIŚCI
Białą różę, symbol sprzeciwu kiedyś wobec faszyzmu a teraz przemocy wobec słabszych, Kaczyński uznał za wredny badyl nienawiści. Wybierając się więc wczoraj, pierwszy raz na miesięcznicę, skonstruowałam z czarnej, strajkowej parasolki i białego kwiatka piorunochron nienawiści. Niech spływa po nim wrzask, spojrzenia składanego dyktatora. Składanego, bo przemawia ze składanej drabinki lub krzesełka. Nie zatuszuje tego transparent na szerokość jezdni: „Jarosław Kaczyński jest wielki”. Nie jest. I nie jest genialnym strategiem. Ma tylko bezkarną większość. Gdy swój mental próbował wyeksportować do parlamentu europejskiego, zwalczając Tuska, najzwyczajniej się ośmieszył. Nie przykryła tego operetka powitań wracającej z Brukseli , skompromitowanej Szydło.
- Idzie pani na mecz? - zaczepiano mnie w drodze na Krakowskie Przedmieście.
No bo gdzie indziej mogłabym nieść konstrukcję drucianej róży i parasola jak nie w stronę Narodowego, gdzie graliśmy z Rumunią.
Tak, szłam na kolejny polski mecz, gdzie w rozgrywce Polska:Polska wynik jest po obu stronach jak zwykle 0.
Z jednej strony garstka PiS-owców wspomagana koncertowym nagłośnieniem modlitewnych zawodzeń. Z drugiej zwykli ludzie okrzyczani przez Kaczora „agentami” Ma rację, jesteśmy agentami normalności. Czy normalnym krajem rządziłby kryptogej w depresji, któremu zdaje się, że jest Piłsudskim?
Nie mamy systemu prezydenckiego, ale powaga urzędu obliguje. A kto do niego kandydował w ostatnich wyborach? Atrapy wzięte z zaplecza chorej wyobraźni - jak Ogórek promowana przez Millera, czy Duda - awatar prezesa. We Francji od czasów De Gaulle’a, każdy prezydent jest absolwentem prestiżowej uczelni szkolącej najzdolniejszych do administrowania państwem, nie byle prawniczką jak Marine Le Pen. Jeśli ktoś kandyduje, nie pojawia się z politycznej próżni, jest ministrem, kimś znanym.
Wracając do miesięcznicy - Kaczyński idąc na swoje krzesełko musi się czuć znowu przedszkolakiem. Widok zasłaniają mu ochroniarze, a potem plecy policjantów. Po obu stronach ulicy sznury przypominające te, za jakie przedszkolaki trzymają się idąc ulicą. Jesteśmy udziecinnieni przez rządy PiS-u. Zredukowano nas do idiotów, którym narzuca się co mają oglądać w teatrze, co myśleć, kiedy rodzić dzieci i czego je uczyć.
Żyjemy w głowie prezesa, jego nostalgii gdy miał 12 lat i jedyne o czym marzył (autentyczny cytat) to rządzenie. Dzieciak bawiący się w premiera. Będzie więc tak jak chce, nie dziecko piernik ale bachor prezes : podstawówki i licea, studia po dawnemu, przecież komunie nie było Erasmusa wymyślonego dla studentów przez Komisję Europejską. W telewizji biało-czarna propaganda, innej w latach 60-ych raju dzieciństwa Kaczyńskiego nie było.
Nie widziałam ze zbyt dużej odległości, co robił z językiem. Jego pohukiwania o barbarzyństwie ( naszym, zwykłych obywateli odgrodzonych od PiS-ów kordonem) trudno nazwać językiem polskim. Ale gdy kamery sejmowe pokazują Kaczyńskiego z bliska, fascynuje mnie co dzieje się z jego twarzą. Falliczny kształt języka wypycha mu prawy policzek. Polityczny samogwałt? Jest przecież na szczytach władzy, dyktatorsko sam. Może to tik nerwowy staruszka, a może chęć poczucia oporu. Nikt w partii nie sprzeciwi się jego słowom, a my protestując na ulicy jesteśmy nikim. Nie wiem co robi „Ucho prezesa”, ale „Język prezesa” wyczynia rzeczy dziwne, godne psychoanalizy.
Psychoanalityk oceniłby też zapał z jakim Kaczyński strąca z piedestału bohaterów. Sądzę, że w Polsce bohaterstwo polega na wyczuciu czasu, kiedy się pojawić i kiedy odejść. Gdyby Profesor Bartoszewski dożył naszych czasów, zostałby zdegradowany za „dyplomatołki” i popieranie normalności do poziomu zdrajcy.
Snuto by domysły jakim cudem przeżył Oświęcim i Powstanie Warszawskie. Może był kapo, przecież po wojnie lubił Niemców.
PiS nie doszedł do władzy, bo jest mądry i sprawny politycznie. Zaatakował Polskę jak bakterie atakują osłabiony organizm. Rządy PO nie wzmocniły tego co trzyma demokrację - edukacji i poczucia wspólnoty.
Kaczyński sunący w małym pochodzie miesięcznicy, wygwizdywany, prowadzony modlitwą może czuć się Chrystusem Narodu odprawiającym własną Drogę Krzyżową. Nie tylko dlatego, że publicznie opłakuje śmierć brata. Chociaż żałoby w jego przemówieniach nie ma, wyłącznie agresja. A to jest typowym objawem męskiej depresji.
Jego mesjaństwo polega na przyjęciu roli zmartwychwstałego. Identyczny brat zginął, on żyje. Jak Chrystus nie dotyka pieniędzy, kobiet. Nie ma przyjaciół, ma wyznawców. Ogromną role w jego życiu odgrywała matka. Ojciec nie cieśla, a inżynier też był mało istotny. Powiedziałam o mesjaństwie Kaczyńskiego działającym na katolicką podświadomość Polaków w radiowej rozmowie.
- Ale się nie koronował na Króla - znalazł kontrargument Piotr Najsztub
Czyżby? Dopiero za jego rządów ukoronowano Chrystusa na Króla Polski.
Dlatego starzejący się Mesjasz Kaczyński potrzebuje miesięcznic. Widowiska, gdzie jest biczowany pogardą. Obok mnie stała siostra zakonna. Na widok Prezesa skrzyżowała gałązki. białych róż, ni to w proteście ni to w geście egzorcyzmów.
Wczorajsza miesięcznica była polską szopką, czyli paradą figur i symboli. Czy tak będzie zawsze, na wieki? Pytam, bo minął wiek i wiersz Gałczyńskiego (Skumbrie w tomacie) nawiązujący do historii z Piłsudskim jest nadal czytelny;
„Raz do gazety „Słowo Niebieskie”
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
przyszedł maluśki staruszek z pieskiem.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
i koniec:
CHCIELIŚCIE POLSKI NO TO JĄ MACIE
(ksumbrie w tomacie, pstrąg)
(skumbrie w tomacie, pstrąg).
Na zdjęciu piorunochron, a obok z TVN24 widać go, razem ze mną na tle twarzy Kaczyńskiego