Seks na Woodstocku
W swoim życiorysie mam niezwykły epizod, który ukształtował mój obecny byt. Kiedy zrobiłem maturę i nie dostałem się na studia, wiedziałem, że czeka mnie obowiązkowa służba wojskowa. Wtedy – dwuletnia. Dzięki ogromnej determinacji, dzięki pomysłowości, będąc już w wojsku w Ełku, symulowałem chorobę psychiczną. Zostałem wysłany do jednego z większych szpitali psychiatrycznych w Polsce, zajmującego się żołnierzami, u których zauważono psychiczne problemy. Spędziłem tam półtora miesiąca i miejsce to przypominało atmosferę z filmu „Lot nad kukułczym gniazdem”. Efektem mojej tam obecności było to, że zwolniono mnie na rok z wojska, a ja, czekając na ponowną komisję lekarską, zgłosiłem się do, wtedy zaczynającego swoją pracę, ośrodka dla osób z problemami psychicznymi Synapsis.
Pojawiłem się tam jako pacjent i już na drugim spotkaniu ówczesny szef, Ryszard Praszker, powiedział mi w krótkich słowach – chłopaku, masz świetny kontakt z ludźmi. Wiem, że chcesz się urwać z wojska i my w tym Ci pomożemy, ale pracuj z nami, bo masz w sobie ducha niezwykłego pozytywnego przekazu. I tak się zaczęło.
Przeszedłem kursy terapeuty pod wodzą takich postaci jak Wojtek Eichelberger czy Jacek Santorski. Pamiętam najwspanialsze w moim życiu szkolenie, które miało mnie przygotować do pracy z ludźmi młodymi, którzy z rozpoznaniem schizofrenii właśnie opuszczają szpital, są na lekach ale są w domu, wśród swoich bliskich, a spotkania z nami, terapeutami, mają im pomóc w pozaszpitalnym życiu. Było to niesamowite doświadczenie, kiedy także ja mogłem proponować rzeczy nieszablonowe, zupełnie inne od wszystkich utartych schematów działania, a które miały na celu wzajemny i bardzo, bardzo pozytywny kontakt między nami.
Wielokrotnie mówię, że to co robię dzisiaj, jest dzięki Ludowemu Wojsku Polskiemu, które postanowiło mnie do siebie przygarnąć. Do armii już nigdy nie wróciłem, za to doświadczenie psychoterapeutyczne pozwala mi po dzień dzisiejszy podejmować decyzje i być w życiu ciągle otwartym na pozytywne wyzwania.
Tu, na Przystanku Woodstock, wypowiedziałem się na temat pani Krystyny Pawłowicz, a impulsem była jej wypowiedź, zresztą kolejna, skierowana w stronę Fundacji i mojej osoby, która przy okazji woodstockowego szumu została przypomniana w internecie.
Bez żadnej złośliwości, bez żadnego podtekstu, bez żadnego myślenia kategoriami seksistowskimi, pomyślałem, że gdyby ktoś do mnie przyszedł i opowiadał o swoim znajomym i o jego zachowaniach, o jego reakcjach na otaczającą rzeczywistość, o sianiu nienawiści, o obrażaniu ludzi, o wypowiedziach na granicy odpowiedzialności prawnej, i gdyby ktoś mnie zapytał, jak pomóc takiej osobie, to pierwsze o czym bym pomyślał, co miałbym w głowie, co mogłoby pomóc, to element przyjaźni, miłości i przytulenia. Jeżeli to nie pomoże, a mówię to jako osoba przygotowana do takich ocen, to istotnie, pozostaje już tylko kontakt z lekarzem. To była moja spontaniczna wypowiedź, w której wyraziłem moje na ten temat przemyślenia i użyłem na Przystanku Woodstock dokładnie tych słów - niech Pani spróbuje seksu.
- Dla mnie seks to właśnie przytulenie, to pieszczoty, to wszystko to, co możemy dać bliskiej osobie w najbardziej intymny sposób. Nie utożsamiajcie seksu jedynie ze stosunkiem płciowym!
W tym miejscu zwracam się do wszystkich tych, których wzięło święte oburzenie. Nawet na krok nie cofnę moich słów, bo zaproponowałbym to każdemu sfrustrowanemu, z wiecznym fochem i agresywnymi wypowiedziami, bez względu na płeć, człowiekowi. Za daleko wybiegacie, interpretując moje słowa jako wypowiedź seksistowską. A jeżeli niepokoi Was to, co powiedziałem, to dlaczego nie niepokoją Was tak nieprawdopodobnie agresywne słowa osoby, parlametarzysty, jak chociażby „zamknijcie zdradzieckie mordy”. To tylko jedna z ostatnich wypowiedzi Pani Pawłowicz. W mojej ocenie – ohydna i zła. Dlaczego w Polsce jest zgoda i przyzwolenie na taki język? On nie powstał miesiąc ani rok temu. W ustach pani Pawłowicz brzmi od wielu lat. Na przykład wg tej pani pieniądze zebrane w czasie zbiórek Fundacji, mówiąc delikatnie, są przeze mnie źle wydawane. I tak dalej, i tak dalej.
Szanowna pani rzecznik prasowy PiS. Czekam na tę sprawę sądową. Jako terapeuta będę szczęśliwy, że przy okazji media pochylą się i poniosą w świat pomysł na terapię seksem. Jest to także terapia, ustanowiona i opisana, z sukcesami i być może też porażkami. Bardzo ciekaw jestem opinii ekspertów sądowych. Tylko proszę pamiętać, że mówiąc o przyczynach tego, co powiedziałem, będę mówił także o samej pani Krystynie Pawłowicz. O jej wypowiedziach, o jej zachowaniach, o przypadkach dyskredytowania przez nią innych ludzi i wartości. Nie tylko Polaków z imienia i nazwiska, ale także polityków ze świata, artystów, czy symboli lub instytucji europejskich. Na ścianie mojego gabinetu w Fundacji wisi jej wypowiedź o Bono sprzed kilku miesięcy. Jest to coś, co dodaje mi siły, abyśmy robili to, co robimy. Na przykład Najpiękniejszy Festiwal Świata - Przystanek Woodstock. Bo to też dzięki pani, pani Krystyno.
Jurek Owsiak