TheFad.pl – Polska i Świat. Opinie i komentarze

Andrzej Żukowski: Good luck, Joe…

Andrzej Żukowski

Andrzej Żukowski

Jako prezydent, Biden jest niewiadomą i łatwo zarówno przecenić jak i niedocenić jego możliwości. Dziedziczy on po Trumpie rozbity, podzielony kraj w stanie pandemii, podupadłe mocarstwo światowe w konfrontacji z rosnąca potęgą coraz bardziej niecierpliwych i asertywnych Chin, Bliskim Wschodem ze świeżo wypromowaną rolą Rosji i Iranu i klęską planu bałkanizacji tego regionu

 

Zwycięstwo wyborcze Bidena wzbudziło w wielu Polakach nadzieje na podobny do Trumpa koniec PiS. Administracja Trumpa postrzegana była w Polsce jako obojętna wobec wewnętrznych polskich przepychanek, interweniując zdecydowanie i sprawnie ustami pani Mosbacher tylko wtedy kiedy zagrożone były interesy USA lub amerykańskiego wielkiego biznesu, tudzież sojuszników USA. Sam Trump – słusznie czy nie – był postrzegany jako manipulowany przez Kreml. Tutaj może uwaga, która powinna posłużyć jako kubeł zimnej wody na głowy Polaków – amerykański system polityczny okazał się na tyle silny by zapobiec drugiej kadencji Trumpa, podczas gdy polski system polityczny dał się zmanipulować PiSowi, zapewniając niezasłużoną drugą kadencję nieudolnemu i posłusznemu Dudzie.

Sam Biden jest po Trumpie postrzegany jako powiew świeżego powietrza, zapowiedź zmian na lepsze, w co nie trudno jest uwierzyć. Jest jednak pewien fakt, którego większość Polaków nie dostrzega – Biden jest częścia tego samego systemu, co Trump. System ten odrzucił bardziej umiarkowane kandydatury Berniego Sandersa i Tulsi Gabbard. Być może Biden będzie ‘robił’ politykę bardziej elegancko i przewidywalnie niż Trump, ale nie wiadomo jak potoczą się sprawy poza jego kontrolą i jakie na nim wymuszą reakcje. Nie wiadomo też komu i co winien jest sam Joe Biden.

Podobny optymizm wzbudziło zwycięstwo Obamy, który już u progu swojej prezydentury obdarzony został dla zachęty bardzo niezasłużoną Pokojową Nagrodą Nobla, pomimo iż USA były wtedy w stanie wojny w Iraku i Afganistanie, i niewywołanej wojny w Pakistanie (nota bene, Biden głosował na wojnę w Iraku). Obietnica Obamy zamknięcia Guantanamo nigdy nie została spełniona, a jego administracja podjęła destabilizcję Syrii (Operation Timber Sycamore), skutkującą wojną domową i ekspansją ISIS, zniszczyła państwowość libijską (Operation Odyssey Dawn), przyczyniając się do rozszerzenia operacji bojówek islamskich na Sahel (powstanie w Mali stłumione przez Francję), i dozbrojenia Boko Haram w Nigerii. Amerykański ambasador Stevens zginął w Benghazi (2012) próbując negocjować transfer broni z rozbitych arsenałów Kadafiego dla bojówek islamskich w Syrii. Poza tym, to administracja Obamy, której Biden był członkiem, skutecznie wypchnęła dyplomację Unii z Ukrainy (słynne stwierdzenie Victorii Nuland w rozmowie z ambasadorem Pyattem, ‘Fuck the EU’), przyczyniając się do wzniecenia raczej niż zapobieżenia wojnie domowej na Ukrainie. Jest interesujące, że syn Bidena, Hunter, był wtedy w zarządzie ukraińskiej kompanii gazowej Burisma. Później zresztą prowadził rozlegle interesy w Chinach. Wszystko to prowadzi do pytania na ile w zagraniczne interesy syna włączony był sam Biden, i jak te powiązania mogą wpłynąć na jego prezydenturę.

Destabilizacja Syrii (częściowo spowodowana przez napływ około 2 milionów uchodźców z Iraku i klęskę suszy), przy poparciu dla bojówek islamskich, oraz rozbicie Libii pchnęły w stronę Europy masy uchodźców, powodując wielki kryzys humanitarny. Jest jeszcze jeden fakt, który rzuca cień na lata Obamy – masowe używanie dronów do planowanych zabójstw, co powodowało poważne straty wśród ludności cywilnej.

Fakt, że polityk może spędzić 30 lat jako część ‘systemu’, a tyle lat spędził Biden na Capitolu, świadczy o słabości tego systemu, jego zachowawczym, konserwatywnym charakterze, i ograniczonej możliwości zmian. Przypisywanie Bidenowi ‘doświadczenia’ jest uprzejme, ale doświadczenie to może sprowadzać się tyleż do umiejętności samopromocji i politycznego talentu przetrwania w Waszyngtońskim piekiełku, co pewnej zależności od sponsorów, a zatem – grup nacisku. Biden na przykład głosował za zniesieniem Glass–Steagall Act, który oddzielał spekulacje finansowe od sektora oszczędności, co było jednym z powodów wielkiej recesji 2008 roku i finansowej zapaści USA i reszty świata. Jego pozycja wiceprezydenta w administracji Obamy była marginalna, a najważniejszą rolę odgrywała Hilary Clinton, formułująca amerykańską politykę zagraniczną zgodnie z jej własną maksymą ‘we came we saw, he died, hahahahaha’. To jej brudne sprawki ujawniło Wikileaks, narażając Juliana Assange na zemstę Imperium…

Tak naprawdę zatem, jako prezydent, Biden jest niewiadomą i łatwo zarówno przecenić jak i niedocenić jego możliwości. Dziedziczy on po Trumpie rozbity, podzielony kraj w stanie pandemii, podupadłe mocarstwo światowe w konfrontacji z rosnąca potęgą coraz bardziej niecierpliwych i asertywnych Chin, Bliskim Wschodem ze świeżo wypromowaną rolą Rosji i Iranu i klęską planu bałkanizacji tego regionu. W Europie ciągle tlący się konflikt na Ukrainie i niemożliwy do zatrzymania projekt Nord Stream II, konkurencyjny do amerykańskiej oferty gazowej. Do tego Unia Europejska osłabiona politycznie Brexitem i nieudolnymi rozgrywkami Węgier i Polski. W sumie – gigantyczne wyzwania. Teraz okaże się co jest warte 30 lat doświadczenia Bidena w polityce. Ale zdejmijmy różowe okulary.

Andrzej Żukowski

Exit mobile version