Agnieszka Ossowska
Czuję się jak żona alkoholika. Faceta który kiedyś był szanowany, a którego pokochałam bez zająknięcia tak po prostu, bo był mi pisany. Ale nagle mózg mu się zlasował. Zaczął deptać godność, zamiast ją szanować. Rzucając pięć stów na dzieciaka, kazał być wdzięczną
Jestem Polką. I nie jestem z tego dumna. Ani na krztę. Jestem tym faktem wręcz przybita. Jak Jezus Chrystus do krzyża (…)
Czuję się jak żona alkoholika, faceta który kiedyś był szanowany, a którego ja pokochałam bez zająknięcia tak po prostu, bo był mi pisany. Nie przeszkadzało mi, że nie jest za bogaty. Nawet mi to imponowało, że mimo to miał poważanie. Był Kimś. Lubiłam go za to, że znał się na ludziach, ich potrzebach, i na kulturze, sztuce, lubił pomagać potrzebującym, a ja sama czułam, że coś dla niego znaczę.
Ale nagle mózg mu się zlasował, i zaczął kłamać, siać nienawiść, niszczyć innych po to, by pokazać swoją władzę. Zaczął dominować, zamiast współpracować, deptać godność, zamiast ją szanować, a rzucając pięć stów na dzieciaka, kazać być wdzięcznej, że mam za co kupić zabawki i zeszyty i gwałcić mnie, bym miała jeszcze więcej dzieci, bo to przyszłość jego, potwierdzenie jest siły, jego użyteczności publicznej, bo to jego spuścizna będzie, a na starość zabezpieczenie ekonomiczne. I zaczął głosić innym: idźcie i rozmnażajcie się, bo to przyszłość nasza.
I zobaczyłam kim dla niego jestem, gdy głosił kolegom - swoim towarzyszom: „jak Twoja suka nie chce rodzić to ją przymuś, bo co ona, sobie kurwa myśli? Bóg to przecież pochwala.” Może jego Bóg, Bóg jego alkoholicznie chorych od upojenia władzą oczu.
Spakowałam już swój bagaż, jestem na wylocie. Ruszę, jak tylko się upewnię, że nie da rady już zabić choroby jego oszalałych oczu. Nie mam wiele do wywiezienia z kraju mej niedoli: dzieci, świnka morska, kilka ubrań, szczoteczki do zębów i książka na drogę, „Krytyka czystego rozumu”. Niczego nie tracę. Jestem tylko matką, kurwa – Polką.
Spierdolę za morza i oceany. Od moich pagórków leśnych, i od łąk zielonych, i od tych pól malowanych zbożem rozmaitem…
Polsko! Ojczyzno moja! Ty byłaś jak zdrowie. Panno Święta, co jasnej bronisz Częstochowy! Powróć nas kiedyś cudem na Ojczyzny łono… Bo tu już chyba bez cudu się nie obędzie…
PS.
Mam być wdzięczna? Za co pytam się? Za 500 plus?! „Uwiera mnie sznur pereł”