Jan Hartman
Nic do nich nie dociera, bo mają słabe umysły, a nie zatwardziałe serca. Dla ludzi inteligentnych to doprawdy niebywale frustrujące.
Tragedia, jaką jest sponiewieranie państwa prawa i dewastacja pozycji oraz wizerunku Polski w świecie, kryje w sobie wstydliwy rys, który z tragicznością nie licuje, choć znamionuje samą jej najgłębszą naturę. Tym rysem jest głupota. Niebywała, obezwładniająca głupota rządzących, będąca wierzchołkiem wielkiej zimnej góry lodowej Głupoty Społecznej.
Głupota Społeczna to istny potwór, którego tępe, nieprzewidywalne reakcje budzą grozę i bezsilność. Bo w konfrontacji z głupotą mądrość, a nawet zwykły rozsadek są bez szans – głupiec bowiem po prostu nie rozumie, co się do niego mówi albo pisze. Nie posługuje się kategoriami prawdy i fałszu, nie zna i nie szanuje praw logiki, nie posiada idei uczciwości intelektualnej, jego tezy są kliszami wpojonymi plemieniu, z którym się identyfikuje.
Dygnitarze PiS są właśnie tacy – a ogół rozsądnych ludzi stał się zbiorowym zakładnikiem partyjnych notabli i ich społecznego zaplecza. Z tym światem nie da się skomunikować, bo tam racjonalna rozmowa jest po prostu niemożliwa. I nie jest to skaza wyłącznie moralna (choć to również), lecz przede wszystkim intelektualna. A na to rady nie ma.
Mogłoby się wydawać, że władza PiS polega na czystym cynizmie i chciwości. To byłoby jeszcze nie najgorzej. Ale oni nie są wcale cyniczni – po prostu nie dysponują pojęciami pozwalającymi odróżnić zakłamanie od szczerości, stronniczość od bezstronności, egoizm od sprawiedliwości, obiektywizm od woluntaryzmu, solidarność od plemienności.
Niby pokończyli studia, a nawet więcej, a rozmowa z nimi jest niemożliwa. Są po prostu za głupi. Nieprzemakalni – owszem. Ale to dlatego, że głupi. Nic do nich nie dociera, bo mają słabe umysły, a nie zatwardziałe serca. Dla ludzi inteligentnych to doprawdy niebywale frustrujące. Podam kilka przykładów bezbrzeżnej głupoty PiS, które można by fałszywie interpretować jako cynizm.
Gdy Andrzej Duda odmówił zaprzysiężenia prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, PiS tłumaczył to faktem, że inni sędziowie – jak stwierdzał ten sam wyrok TK, którego nie opublikował i zignorował – zostali wybrani nieprawidłowo.
Co ma piernik do wiatraka? Czy rżnęli głupa? Nie, oni po prostu są głupi. Logika dla nich nie istnieje.
Gdy PiS upiera się, że w Smoleńsku był zamach, odrzucając fakty, to nazywa to poszukiwaniem prawdy.
Czy nie wie, że prawda to nie to samo co upragniony i oczekiwany stan rzeczy, który trzeba za wszelką cenę, nie licząc się z faktami, „wykazać”? Nie wie, bo głupi nie rozumie, że prawda to nie jest „moja prawda”.
Gdy PiS niweczy niezawisłość sędziów i niezależność wymiaru sprawiedliwości od rządu, to tłumaczy to potrzebą usprawnienia sądownictwa.
Jedno z drugim nie ma nic wspólnego, bo niby dlaczego nominaci rządu mieliby sądzić sprawniej? Czy oni udają, że tego nie widzą? Nie, nie udają, bo dla głupiego to jest spójne i logiczne – skoro ja wiem, jak rządzić, to muszę mieć władzę. Podobnie z argumentem, że sędziów naród nie wybiera, a rząd tak, wobec czego rząd powinien mieć przewagę nad władzą sądowniczą. PiS nie udaje, że nie wie, na czym polega różnica – głupi tej różnicy nie widzi. Trójpodział władzy i przyczyny, dla których sądów się nie wybiera, to idee dość subtelne – głupcy nie są w stanie ich pojąć.
PiS nazywa apele do instytucji europejskich, aby pomogły bronić praworządności i porządku konstytucyjnego w Polsce, donoszeniem na kraj.
Czy nie rozumieją, że Unia Europejska i jej instytucje są naszymi instytucjami, a obrona wspólnych wartości jest prawem i obowiązkiem organów Unii zapisanym w traktatach? Nie rozumieją, bo dla głupca co „nasze”, to „nasze”, a co „obce”, to „obce” – i tyle tylko pojmuje z relacji międzynarodowych.
Gdy PiS mówi, że jego „reformy” dewastujące demokrację i rządy prawa, gwałcące konstytucję są wolą suwerena, to naprawdę myśli, że jak ktoś wygrał wybory, to wolno mu wszystko.
Głupcy bowiem tak myślą – pojęcie rządu ograniczonego i konstytucyjnych gwarancji podstaw ustroju jest dla nich za trudne. Rozumieją tylko, co to znaczy mieć władzę.
Gdy PiS łamie konstytucję, bo mu się nie podoba, to myśli, że czyni słusznie, bo przecież to nie jest ich konstytucja.
Głupi nie wie bowiem, co to znaczy praworządność. Myśli, że oznacza posłuch dla prawa, które wydaje mu się odpowiednie dla niego, wydaje mu się „jego” prawem. Owszem, będą przestrzegać konstytucji, ale „swojej”. Oni naprawdę tak myślą!
Gdy PiS usuwa prezesa Sądu Najwyższego przed zakończeniem kadencji, łamiąc wprost i bezspornie przepis konstytucji, to powołuje się na inny jej przepis mówiący, że ustrój Sądu Najwyższego reguluje ustawa.
Rzecz jasna ustawa taka nie może być sprzeczna z pozostałymi przepisami konstytucji, których ustanowienie w przeciwnym razie nie miałoby żadnego sensu – tego jednak oni nie rozumieją. Nie dlatego, że nie chcą, lecz po prostu są za głupi. Napisane jest, że „reguluje ustawa”, to sobie przyjmują ustawę, jaką chcą.
Gdy PiS twierdzi, że podnosi Polskę z kolan, głosząc wszem wobec, że jesteśmy dumni i zasługujemy na szacunek, to naprawdę w to wierzy.
Głupiec bowiem myśli, że szacunek innych otrzymuje się wtedy, gdy się go zażąda.
Gdy PiS twierdzi, że wycofanie się z noweli ustawy o IPN pod wpływem USA i Izraela jest sukcesem, bo nagłośniło sprawę „polskich obozów”, to naprawdę tak myśli.
Głupiec bowiem nie dopuszcza myśli, że mógłby być skompromitowany, ośmieszony czy przegrany – każdy, nawet najlichszy i najbardziej protekcjonalny przejaw akceptacji czy poparcia ze strony możnych i silnych poczytuje sobie za wielki przywilej i wyróżnienie.
Można tak jeszcze długo. Ale może wystarczy tych żenujących przykładów. Wystarczy, żeby pokazać, iż nie jest tak dobrze, że rządzą nami cyniczni karierowicze, żądni władzy i intratnych posad. Otóż nie – rządzą nami prawdziwi głupcy. A to już nie przelewki.