Roman Giertych
Już prawie ćwierć wieku pracuję w adwokaturze. I jeszcze takiej kompromitacji prokuratury, jak w mojej własnej sprawie, nie widziałem. Przegrali wszystko, co możliwe. Nie postawiono mi zarzutów, uznał w prawomocnym postanowieniu sąd, ale poszedł jeszcze dalej i poddał szczegółowej analizie te, które chciano mi postawić. I z analizy tej wynika, że ze znamion czynu zabronionego brakuje... wszystkich.
Już prawie ćwierć wieku pracuję w adwokaturze. I jeszcze takiej kompromitacji prokuratury, jak w mojej własnej sprawie, nie widziałem. Przegrali wszystko, co możliwe.
Sąd Rejonowy w Poznaniu odniósł się bardzo szczegółowo do sprawy, która spowodowała moje zatrzymanie, a później nieudolne stawianie zarzutów.
Po pierwsze sąd uznał, że próba stawiania mi zarzutów, gdy byłem nieprzytomny była rażącym naruszeniem prawa i działaniem nieetycznym. W związku z tym twierdzenia prokuratury, że zostały mi postawione jakieś zarzuty, które pan Ziobro i Święczkowski z kolegami głosili od sześciu tygodni są fałszywe.
Nie postawiono mi zarzutów, uznał w prawomocnym postanowieniu sąd, ale poszedł jeszcze dalej i poddał szczegółowej analizie te, które chciano mi postawić. I z analizy tej wynika, że ze znamion czynu zabronionego z art. 296 kk (działanie na szkodę spółki) brakuje...wszystkich.
Po pierwsze brak jest szkody, gdyż spółka może na tych transakcjach zarobić, a zależy to od sądów, które wstępnie uznały zasadność roszczeń i jeszcze sprawy procedują.
Po drugie brak jest pełnienia przeze mnie funkcji wiążącej się z odpowiedzialnością za działania na szkodę spółki w rozumieniu art. 296 kk. Ja nie zajmowałem się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą Polnordu lub jakiejkolwiek innej spółki, tylko prawnie obsługiwałem transakcję i pisałem pozwy przeciwko innym podmiotom.
Po trzecie nie ma zdaniem sądu ani jednego dowodu, abym przekroczył udzielone mi uprawnienia lub nie dopełnił obowiązku, co stanowi ostatnie znamię działania na szkodę spółki.
Nadto zdaniem sądu prokuratura nie wykazała ani jednego dowodu na to, aby ktokolwiek w Polnord miał zamiar wyrządzić tej spółce szkodę, a zamiar wyrządzenia szkody jest warunkiem popełnienia tego przestępstwa.
Podobnie z zarzutem przywłaszczenia. Sąd uznał, że prokuratura nie przedstawiła żadnego dowodu, aby faktury które wystawiałem były pozorne (z pewnością pozorne nie były podatki płacone od nich!), stąd nie można w ogóle mówić o przywłaszczeniu kwot, które zostały legalnie zapłacone na podstawie transparentnych kontraktów zawartych pomiędzy prywatnymi podmiotami.
To jest trochę tak jakby sąd oceniając zarzut zabójstwa stwierdził, że oskarżony nie był na miejscu zdarzenia, nie miał broni, z której miały paść strzały, nadto nie było żadnych strzałów, a rzekomy denat cieszy się dobrym zdrowiem. I nikt nie miał motywacji ani zamiaru go zabijać.
Trudno sobie wyobrazić większy blamaż.
Czy to kończy sprawę?
Skąd. Prokuratura już oświadczyła, że ja się... ukrywam przed nią. A czemu miałbym się ukrywać? Nie wiadomo. Bo jedynym powodem, z jakim obecne kierownictwo prokuratury mogłoby coś chcieć ode mnie to wyrażenie skruchy i przeprosiny.
Poziom bezczelności tych ludzi jest niebywały. Jest oczywiste, że po stwierdzeniu przez sąd, że rażąco łamali prawo będą mieli sprawę karną. Zawiadomienie składamy jutro i wszyscy uczestniczący w tej akcji przeciwko mnie prokuratorzy będą za to odpowiadać. Oczywiście nie teraz, ale sprawa przedawnia się 15 lat od momentu odejścia PiS od władzy. I jestem pewien, że wolna Polska ich wszystkich rozliczy.
Roman Giertych