„Nikt nie rodzi się nienawidząc innej osoby z powodu koloru skóry, pochodzenia czy religii. (…) Ludzie uczą się nienawidzieć, a jeśli mogą nauczyć się nienawiści, to można nauczyć ich kochać… Ponieważ miłość jest naturalniejsza dla ludzkiego serca, niż jej przeciwieństwo. (…) Miłość przychodzi ludzkiemu sercu łatwiej niż jej przeciwieństwo” – napisał na Twitterze Barack Obama po tragicznych wydarzeniach w Charlottesville, USA, gdzie amerykańscy faszyści zamordowali jedną osobę i ranili 19.
Jego wpis to cytat z autobiografii Nelsona Mandeli, byłego prezydenta RPA, pod tytułem „Długi Marsz ku Wolności”. Tweet ten stał się najpopularniejszym tweetem na Twitterze, udostępnionym rekordowa liczbę razy.
Donald Trump natomiast zrównał faszyzm z antyfaszyzmem i winą za tragedię obciążył po równo nawołujących do nienawiści i przemocy białych supremacistow/faszystów i rasistow z tymi, którzy im się przeciwstawiali.
Ta różnica klas poraża również w polskiej polityce. "Nowe elyty" pokazują, jak pięknie można nienawidzić, jak nauczone zostały nawoływania do nienawiści i wspierania ksenofobii, rasizmu, homofobii i faszyzmu. Ich język usiany kanaliami i zdradzieckimi mordami jest tego wyrazem.
Kto nauczył tych wiernych synów i córy kościoła katolickiego takiej nienawiści? Kto, ojcowie biskupi polscy? Kto ponosi moralną odpowiedzialność za ich dusze przesiąknięte jadem? Co czuje kościół katolicki błogosławiąc swoje pisowskie zastępy, które wstają z kolan po długich obrzędach religijnych i idą siepać oponentów politycznych najplugawszym językiem w powojennej historii?
Jolanta Sacewicz