Marcin Zegadło - poeta, publicysta
Dzisiaj zmarł 41-letni pracownik Parlamentu Europejskiego. Wcześniej mówiło się o śmierci 27-latki, nie żyje również 37-letnia kobieta i 43-letni mężczyzna, który zmarł podczas kwarantanny. Te dane działają dużo gorzej niż informacja, że umarł właśnie 86-letni starzec. Doprawdy – przez ostatnie dziesięciolecia, starość, pogardzana, lekceważona, zbędna, niesłuchana, zaniedbywana, odsuwana – niespodziewanie jest w cenie. Tym razem jako nagroda pocieszenia.
Kilka dni ogólnopolskiej kwarantanny, a już w publicystyce coraz częściej wołanie: „Do czego to doprowadzi?” „Wszystko stoi, nic nie działa. Będziemy się z tego odkopywali przez dekadę!”, „Kwarantanna jest nieskutecznym, propagandowym działaniem władzy dającym jedynie złudzenie bezpieczeństwa”. Możliwe.
Faktem jest, że kryzys ekonomiczny wywołany obecną sytuacją uderzy w nas wszystkich. Słabo. Z całą pewnością kwarantanna to nie jest rozwiązanie problemu i oczywiście nie jest dobrze, kiedy nie tylko w Polsce, ale również poza jej granicami gospodarka siada, ponieważ świat boi się o swoje życie.
Nie potrafię ocenić, czy boi się w sposób uzasadniony, czy nie. Słabo poruszam się w liczbach i statystykach, więc nie potrafię jak inni szybko i sprawnie policzyć tych, którzy wpadają pod samochody, pomnożyć ich przez tych, którzy umierają właśnie na raka prostaty, podzielić przez umierających corocznie na zapalnie płuc lub choroby przewlekłe, a na koniec postawić nad tym kropkę nad „i” podrzucając dane o tych, których zabił smog, na dokładkę serwując ścisłe dane dotyczące śmierci samobójczych.
Są profile w mediach społecznościowych specjalizujące się w wygaszaniu paniki przy wykorzystaniu podobnych statystyk. Jest w tym pewnie odrobina prawdy. Możemy racjonalizować sytuację również w taki sposób.
Każdy chwyta się ostatecznie tego co mu pomaga. Dla jednego pociechą będzie to, że umierają starsi, dla innego to, że śmierć grozi tym, którzy chorują na coś innego, a przy okazji łapią COVID-19.
Dzisiaj zmarł 41-letni pracownik Parlamentu Europejskiego. Wcześniej mówiło się o śmierci 27-latki, nie żyje również 37-letnia kobieta i 43-letni mężczyzna, który zmarł podczas kwarantanny. Te dane działają dużo gorzej niż informacja, że umarł właśnie 86-letni starzec. Doprawdy – przez ostatnie dziesięciolecia, starość, pogardzana, lekceważona, zbędna, niesłuchana, zaniedbywana, odsuwana – niespodziewanie jest w cenie. Tym razem jako nagroda pocieszenia. Jeżeli już umierają – niechże przynajmniej będą starzy. „Był stary, ty nie musisz się martwić”. „Był chory przewlekle, ty nie jesteś, nie obawiaj się”. Tak to działa. Rozumiem. Martwię się jak wszyscy.
Zastanawiam się tylko, czy te bez wątpienia cenne i pełne troski o światowe prosperity głosy, nie prowadzą przypadkiem do tego, że teraz ci, którzy siedzą w domu, ponieważ z trudem, ale jednak uwierzyli, że to ma jakiś sens, będą w tych domach siedzieli z poczuciem kompletnej bezcelowości tej czynności, w poczuciu, że to i tak do niczego nie prowadzi, a jeśli prowadzi to wyłącznie do spadku ich dochodów, a w konsekwencji upadku ich firm i utraty „życiowego dorobku”.
Chcę tylko powiedzieć, że próbując ogarnąć tę sytuację czytamy, pytamy, szukamy informacji, a wszystkim tym czynnościom towarzyszy niepokój wynikający ze sprzeczności pozyskiwanych przez nas danych, które przestajemy filtrować, a fakt, że potrzebujemy czegoś pewnego, czegoś czemu moglibyśmy zaufać sprawia, że jesteśmy dużo bardziej podatni na sugestię, łatwo gubimy się w chaosie tych danych, albo po prostu wierzymy temu, co pozwala nam, chociaż na chwilę poczuć się lepiej – ostatecznie skłonni jesteśmy popełniać błędy.
Uważam jedynie, że wciąż ważne pozostaje to, żebyśmy pamiętali, że ta choroba, która tak niepokoi ekspertów od gospodarki i światowego kryzysu – jest zakaźna.
Ale oczywiście mamy prawo nie wiedzieć co z tym faktem zrobić.
Marcin Zegadło