Piotr Surmaczyński
Nikt z funkcjonariuszy dyktatury nie ma odrobiny samodzielności. Płaci się im za bezwzględne posłuszeństwo. Pieniądze, które dostają, są na tyle duże, że usypiają wszelkie wątpliwości.
Kiedy dyktator mówił publicznie do swoich wasali, że "do władzy nie idzie się po pieniądze" miał na myśli to, że oni dostaną kasę, ale władzy nie będą mieli. Dla niech układ jest korzystny. Zera uzyskają statusy milionera.
To dyktator nie poszedł do polityki po pieniądze tylko dla władzy. Władzy absolutnej i całkowitej. Władzy realizowanej przez opłacanych wysoko ponad kompetencje wasali, którzy bezwiednie wykonają wszystkie polecenia dyktatora.
Nikt z funkcjonariuszy dyktatury nie ma odrobiny samodzielności. Płaci się im za bezwzględne posłuszeństwo. Pieniądze, które dostają, są na tyle duże, że usypiają wszelkie wątpliwości.
"Czy warto ryzykować trybunałem stanu"?
Dla wasala, który jest kiepskim specjalistą, oferowane przez dyktaturę dochody, są nieosiągalne w normalnych warunkach. Zrobi wszystko. Dla dyktatora.
Zatem idąc do władzy, dyktator nie dba o pieniądze. Po co mu one skoro wszytko należy do niego? Może wszystko. Może kazać zamknąć w więzieniu uczciwego człowieka albo ułaskawić największego łotra. Może zrobić ministrem obrony agenta wrogiego państwa lub ministrem sprawiedliwości najbardziej mściwą gnidę. Może naprawdę wszystko. Przynajmniej tak mu się wydaje. Tak naprawdę może tylko tyle ile mu pozwolimy. Niech mu się już nie wydaje, że może z nami zrobić wszystko. Teraz mamy szansę, by wyprowadzić gnoja z błędu - Polska jest dobrem wspólnym wszystkich Polaków.
Wszyscy są równi wobec prawa. Życie dyktatora jest warte tyle ile życie każdego innego mieszkańca naszego kraju. Idźmy na wybory i uświadommy dyktatorowi i jego wasalom, że nie są lepszym sortem, że wszyscy jesteśmy równi w wolnej, demokratycznej i europejskiej ojczyźnie.
Idźmy wszyscy na wybory. Nakryjmy ich czapkami.
Piotr Surmaczyński