Szukaj w serwisie

×
31 grudnia 2017

Dariusz Stokwiszewski: Czy rząd i jego koalicja wiedzą, dokąd zmierzają? Reminiscencje z 2017 roku

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Z życzeniami szczęśliwego Nowego 2018 Roku wszystkim mądrym i odważnym ludziom, p. Piotrowi Szczęsnemu za Jego Ofiarę, patriotom - ludziom ratujących polską demokrację chociażby słowem pisanym

 

Na początku drugiej dekady grudnia 2017 roku Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka, zdominowana przez PiS oraz jego koalicjantów, zakończyła prace nad ustawą o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa (KRS), z uwzględnieniem (przynajmniej tak twierdzili posłowie koalicji) poprawek prezydenta Andrzeja Dudy.

Celem tychże miała być korekta niekonstytucyjnej ustawy PiS, przegłosowanej już wcześniej w Sejmie, ale zawetowanej przez Andrzeja Dudę, który przedstawił Sejmowi własną (według prezydenta zgodną z Konstytucją RP) wersję tychże ustaw. Dodam, że (według większości autorytetów prawniczych, środowiska prawniczego, ale także innych środowisk) również niezgodnych z zapisami Konstytucji.

Całodzienne niemal obrady wywoływały ogromne emocje członków komisji, które powodowały, że to, co działo się w sali przypominało wszystko, tylko nie obrady komisji sejmowej. Próby zablokowania projektu (przez część opozycji) spełzły jednak na niczym. Posłowie PiS (pod kierownictwem byłego peerelowskiego prokuratora Piotrowicza oraz niestandardowo wspierającej go, i nietuzinkowej posłanki Pawłowicz) bardzo skutecznie wbrew wszelkim cywilizowanym obyczajom i normom demokratycznego państwa prawa, nie dopuszczając opozycji do głosu, przegłosowali wszystkie przygotowane poprawki, które następnie zatwierdził Parlament, a prezydent A. Duda podpisał. Poprawki te są nie jednak prezydenckie, ale tak, jak poprzednio autorstwa Ministra Sprawiedliwości!

Mała dygresja: Mnie bardzo dziwi, jak człowiek ze stopniem naukowym i prawnik, a na dodatek jeszcze prezydent - którego najważniejszym obowiązkiem konstytucyjnym jest stanie na straży zapisów Konstytucji i prawa z Niej wynikającego - może to prawo gwałcić, tylko w obawie przed prezesem partii, a nie boi się BOGA i tego, jak go oceni HISTORIA. Panie doktorze, miał pan szansę przejść do tej historii pisanej na biało, ale to się już nie stanie

Ustawa o Sądzie Najwyższym zakłada również badanie skarg nadzwyczajnych na prawomocne wyroki sądów, w tym te z ostatnich lat, jak również utworzenie w SN dwóch nowych ciał, w tym Izby Dyscyplinarnej z udziałem ławników i przechodzenie sędziów SN w stan spoczynku po ukończeniu 65 lat, jednak z możliwością przedłużania czasu pracy przez prezydenta. Wbrew retoryce rządzących, to co się stało z SN dotknie każdego z nas obywateli - nie tylko władzy. Rzeczywistość może okazać się dla zwykłego Polaka nie będącego związanym z PiS tragiczna! I o tym musimy pamiętać!

Krystyna Pawłowicz z PiS zarzuciła prezydentowi (wyjątkowo, nie można się tu nie zgodzić z kontrowersyjną posłanką), że przygotował niekonstytucyjne przepisy o sądach. Poparła je jednak stwierdzając, że tak każe partia (sic!). Proszę pamiętać, mówimy tu o doktorze habilitowanym nauk prawnych, którego obowiązkiem jest stanie na gruncie prawa i niezawisłości sędziowskiej.

Co to pokazuje? Ni mniej ni więcej to, że PiS skutecznie zastąpił Konstytucję RP, swoim interesem politycznym, gdyż od tego momentu to Jarosław Kaczyński definiować będzie potrzeby partii. On też „ma prawo” według PiS decydować o tym, co jest konstytucyjne, a co konstytucyjnym nie jest. Tak więc jeden – bardzo porywczy i mało przewidywalny człowiek, decydować ma o tym, co jest dobre i złe dla Polski, i Polaków, bez oglądania się na bardzo negatywne opinie instytucji i środowisk, mających prawo czy też wręcz obowiązek, zabierania głosu w tych sprawach. I jak widać pan prezes robi to z wielką ochotą nie ponosząc za nic żadnej odpowiedzialności konstytucyjnej.

Od momentu przejęcia przez PiS Trybunału Konstytucyjnego (według większości polskich prawników oraz środowisk niezależnych, niezgodnie z obowiązującym prawem, zwłaszcza z Konstytucją RP), nie ma już w naszym kraju instytucji, która byłaby zdolna obiektywnie rozstrzygnąć konstytucyjność tworzonego przez władzę prawa (wywodzącą się w zasadzie z PiS). Praktycznie biorąc, prawem i Konstytucją jest jedynie w Polsce to, co za takie uzna zwykły poseł (a nieformalnie WÓDZ) Jarosław Kaczyński.

Jak słusznie zauważa publicysta „Faktu”, konstytucyjność to „polityczny towar”, którym „handlują między sobą” Jarosław Kaczyński i Andrzej Duda. Wspomniana już Krystyna Pawłowicz z PiS zapytała wprost I cóż z tego? PiS przepisy przegłosował, bo taka jest umowa prezesa z prezydentem (sic!).

Nie wiem jak innym, ale mnie włos się jeży na głowie na myśl o tym, że dwóch polityków uznaje Najjaśniejszą Rzeczypospolitą Polską za swoją prywatną własność. Coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy nie tylko dziś - w wolnej Polsce, ale byłoby też nie do przyjęcia nawet w czasach władzy komunistycznej, nadanej przez ZSRR po 1945 r.

Trudno nie dostrzec, że przeprowadzona dwa lata temu „operacja” sparaliżowania oraz przejęcia Trybunału Konstytucyjnego była początkiem posunięć tej „dobrej zmiany”, w dążeniu do eliminacji instytucji mogących mieć inne, niż Jarosław Kaczyński, zdanie na konstytucyjność działań rządu (będącego przecież tylko „kwiatkiem do kożucha PiS”, bo tak naprawdę, decyzje zapadają na Nowogrodzkiej, co też wydaje się być tajemnicą poliszynela) i zmierzają, w ocenie dużej części społeczeństwa, do ograniczenia wolności oraz praw obywatelskich, a więc tego, co jest i winno być dla wszystkich najważniejsze.

Według większości komentatorów, na tę „nowogrodzką władzę” znaczący wpływ ma „władza toruńska”, a to nie jest ani normalne i zabawne, ani tym bardziej pożądane. Ten wpływ nie jest, myślę, wynikiem prawdziwej przyjaźni czy podzielania tych samych (uniwersalnych) wartości, a raczej pewnego wyrachowani obu stron.

Przez ostatnie dwa lata rządów PiS do Torunia i Tadeusza Rydzyka popłynęła rządowa kasa w wysokości co najmniej (jak podaje poseł Neuman z PO) 73 milionów złotych. Pieniądze te pochodzą z naszych podatków, których co chwila przybywa, że o cichym wzroście cen nie wspomnę.

O co zatem chodzi? Otóż o to, że toruński redemptorysta ma „rząd dusz” dużej liczby bezwolnych oraz chyba nieco zagubionych w meandrach polityki, bo niemających także swojego zdania w kwestiach światopoglądowych, zwykle starszych (z pełnym dla nich szacunkiem) i słabo wykształconych, ludzi. To, nie jest dobre dla Polski!

Nie można nie wspomnieć także o wcześniejszych, niekonstytucyjnych działaniach PiS, które polegały na sięganiu po metody i środki bardziej radykalne; jak odmowa druku orzeczeń TK z tych rozpraw, podczas których sędziowie starali się omijać proceduralne kruczki autorstwa PiS, wiążące partii ręce. Można by zapytać: co jest zatem ważniejsze, partia czy Polska? A może partia to naród, a naród to partia? Dziwnie znajomo brzmi ten slogan, ale też dla nas niezwykle niebezpiecznie!

Pierwszy raz doszło do takiej sytuacji po zmianie władzy, kiedy PiS powołał trzech własnych sędziów TK, w miejsce wybranych przez PO przed wyborami. Aby to ocenić sprawiedliwie, należy przyznać jednak, że do takich działań Platformy również dojść nie powinno. Według mnie nie było to ani eleganckie, ani przyzwoite, choć przyjmuje się, że zgodne z prawem. Następcom władzy zwykle pozostawia się decyzje, które mogą i będą mieć znaczący wpływ na przyszłość oraz bezpieczeństwo państwa. Tak jest przynajmniej w tych państwach, które nazywają się demokratycznymi.

W orzeczeniu z 3 grudnia 2015 roku TK uznał, że to prawnicy wskazani przez PO zostali wybrani zgodnie z prawem oraz prezydent winien odebrać od nich przysięgę. Rząd ociągał się z wydrukowaniem orzeczenia. Ostatecznie to zrobił, choć do samego wyroku się już nie zastosował, co spowodowało, że tzw. sędziowie/dublerzy weszli w skład TK.

Kolejna taka sytuacja wydarzyła się wiosną 2016 r., gdy TK pod przewodnictwem, byłego już prezesa prof. Andrzeja Rzeplińskiego, uznał za niekonstytucyjną ustawę PiS, w praktyce paraliżującą działanie tej instytucji. Orzeczenia tego, łamiąc wg mnie prawo, nie wydrukowano.

Z ujawnionych już dokumentów, umorzonego postępowania prokuratorskiego, w tej sprawie wynika, że decyzję o tym podjęła sama pani premier Beata Szydło (oczywiście ta zaprzeczyła), co oficjalnie zeznała dyrektor sejmowego biura prawnego. Pytanie o to, czy pani premier podjęła suwerennie tę, według większości prawników, złą decyzję pozostaje w mojej - ale nie tylko - ocenie figurą czysto retoryczną. To była decyzja konsultowana prawdopodobnie z jednoosobową władzą partii!

Można powiedzieć, że PiS i Jarosław Kaczyński omijają Konstytucję, zastępując ją statutem partii, stawiając też interes tej formacji, ponad Ustawą Zasadniczą. Można także, subiektywnie uznać, że Konstytucja, która weszła w życie w 1997 r. nie obowiązuje albo, że obowiązują tylko te jej zapisy, które mają akceptację Jarosława Kaczyńskiego. To tak, jak z większością polskich Katolików, którzy wybierają i przestrzegają głównie tych zasad Dekalogu, które im „leżą”. Te niewygodne pomijamy zwykle udając świętoszków, sądząc przy tym, że oszukać można także Pana Boga.

Z czym wobec tego mamy aktualnie do czynienia w Polsce?

Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest taka prosta, jakby się mogło wydawać na pierwszy „rzut oka”. Za to na pewno można powiedzieć, że to, co w Polsce się dzieje powinno zmusić ludzi do innego spojrzenia na to, czy te działania pomagają Polsce czy też odwrotnie, szkodzą.

Wydaje się, że jedynie tylko część społeczeństwa RP, niestety ta najbardziej czująca obecne zagrożenia wewnętrzne związane z działaniami władzy (te powodować mogą też spadek zewnętrznego bezpieczeństwa Polski), krytycznie oceniająca działania PiS i jego emanacji – koalicji rządowej, ma świadomość grozy sytuacji. Wśród nich jest wiele osób jeszcze do niedawna wspierających, bądź nawet związanych z PiS.

Dodać należy przy tej okazji, że to właśnie często protestujący pokojowo, w tej czy innej sprawie, ludzie są traktowani, jako łamiący prawo, zakłócający porządek publiczny, pod różnymi, wymyślonymi zwykle powodami, a tak naprawę to za trzymanie białej róży, i transparentu z żądaniem utrzymania demokracji, w tym Trójpodziału władzy, przyjętego w cywilizowanym świecie i wywodzącego się od Monteskiusza. Zasada ta była i jest od 200 lat niewzruszona, jako fundament ustroju współczesnych państw demokratycznych.

Co dziwne, nasza policja zwykle nie legitymuje ani nie zatrzymuje łamiących prawo nacjonalistów maszerujących w cyklicznych demonstracjach (to również wymysł obecnej władzy), które dzielą nas Polaków od 2010 r.

Podziały te, widoczne są na każdym kroku, a mowa nienawiści jest wręcz „modna” i odgórnie akceptowana. Przykład jej stosowania dają często najwyżsi w kraju politycy, nawet podczas przemówień z trybuny sejmowej.

Patrzy na to cały świat i nie wierzy własnym oczom. Powszechna jest też hipokryzja i udawana np. prawość i religijność, gdy tymczasem w praktyce oznacza to często zwykłe barbarzyństwo, sprowadzające się do „tępienia”, szkalowania przeciwników politycznych i światopoglądowych Innymi słowy; w Kościele przekazujemy sobie znak pokoju, a zaraz po mszy szkalujemy się wzajemnie i obrzucamy epitetami.

A co tam ksiądz? Ten np. z „właściwej strony barykady” może nawet pochwali, Pan Bóg natomiast ma tyle innych spraw, że być może nie zauważy, a nawet jak już dostrzeże, to pojedziemy (limuzyną, jako celebryta) do Częstochowy i pomodlimy się (robiąc sobie przy okazji mnóstwo zdjęć z biskupami i innymi celebrytami), z nadzieją na odpuszczenie „drobnych grzeszków”, bo my (ale często na pokaz, co udowadniamy czynem) „kochamy naszą Polskę” i „Bliźniego”; „chętnie mu też pomagamy” - jak się da to „iść na dno”, w myśl znanej dewizy Kalego.

Podaję za mediami przykład tego, co się dzieje w głowach funkcjonariuszy podczas demonstracji, niechcących być politycznie wykorzystywanymi przez partie.

Oto fragment tekstu - przedruk / kopia - z „Newsweeka”.

Jak za tzw. „dobrej zmiany” policjanci mają obchodzić się z protestującymi przeciw władzy? Dostajemy rozkazy niegodne munduru niegodne przyzwoitego człowieka.

- Źli ludzie poczuli się teraz pewniej – tak o sytuacji w policji mówi 28 - letni Marcin, policjant z Warszawy. Grzegorz, jego kolega po fachu z Gdańska, przestrzega natomiast tych, którzy chcą protestować przeciwko władzy:

Nie wierzcie opozycjonistom z czasów komuny, że areszt jest dla każdego i da się to przeżyć. Pamiętajcie o tym, że za kratami dzieją się cuda. Oj dzieją się naprawdę!

Policjant Marcin z Warszawy wspomina sytuację z czerwca b.r., kiedy to podczas kontr - miesięcznicy smoleńskiej spisano i zatrzymano Władysława Frasyniuka, jednego z liderów antykomunistycznego podziemia w latach 80.

Na miejscu go nie zauważyłem, ale jak się dowiedziałem, że on tam był, to aż mnie taki dreszcz wstydu przeszedł”– opowiada. I dalej, … a kumplowi matka w twarz napluła, choć on prawie cały czas gdzieś na obrzeżach pod radiowozem stał i w ogóle nic nie robił. No, ale ona (matka) w „Solidarności” była, jeszcze, jako młoda dziewczyna i wychowywała go na tych mitach walki o demokrację, a jego kumple z firmy (tj. Policji) Frasyniuka zgarniali. Ostatnio swoje veto w sprawie uczestnictwa w tzw. miesięcznicach smoleńskich ogłosili policjanci ze Śląska, uważając to za niegodne munduru (brawo!).

Czy po to w czasie rządów komunistycznych, dla których to centralą zarządzającą była Moskwa, szczególnie przed (i w czasie stanu wojennego), ginęli Polacy (robotnicy, inteligencja, księża, młodzież – patrioci, jednym słowem, jak to zwykle mawia pan poseł Jarosław Kaczyński), abyśmy mieli wrócić do przeszłości, a historia jak na ironię miałaby „zatoczyć koło”?

Po co to wszystko było i komu?! Czy po to, aby gdy jeszcze do niedawna byliśmy jednym z liderów i najbardziej poważanych państw (i narodów) Europy i świata, stać się teraz wyklętym Europy, i świata pariasem?!

Czy tylko po to, aby bardzo często aroganccy, zarozumiali czy narcystyczni ludzie mieszali ludziom w głowach, budując mity mające służyć podbudowie ideologicznej PiS, wg nich „jedynie słusznej i przewodniej sile politycznej kraju”? Czy to nie jakieś chore Déjà vu?! Czy wreszcie po to, aby na każdym kroku „wpadać” na pomnik, ulicę, plac/ skwer imienia „najwybitniejszego” prezydenta Polski i jego małżonki?!

CO ZA BRAK POCZUCIA odrobiny skromności czy też poczucia przyzwoitości! A inne ofiary tej tragedii, z których 8 osobiście znałem, a z dwoma z generałów, którzy zginęli w katastrofie (a nie jak uważam zamachu) studiowałem w AON? Dlaczego o nich, ale też o pozostałych się już mniej pamięta, czy wręcz zapomina?!

 

P.S.

Artykuł ten napisałem w oparciu o przegląd i analizę informacji dostępnych w mediach, z którymi to treściami (a nie mediami) identyfikuję swoje osobiste spojrzenie na sytuację społeczno – polityczną RP dziś, w ostatnim dniu 2017 roku. To, co wydarzyło się w starym roku będzie mieć swoje (wg mnie bardzo negatywne konsekwencje również w roku 2018 i latach następnych) W moim oryginalnym tekście znajdują się przypisy do cytatów, ze źródeł wraz z nazwiskami ich autorów.

Żaden z przedstawionych, moich osobistych, komentarzy nie stoi w jakiejkolwiek sprzeczności z tym, co mówiłem i pisałem kiedykolwiek dotąd – wręcz przeciwnie; moje poglądy były i pozostają zawsze takie same.

Ich imperatywem jest wskazywanie patologii życia publicznego, które opatruje się najczęściej retoryką źle pojętego patriotyzmu czy też wręcz obłudy i zakłamania, w dążeniu do realizacji własnych, partyjnych celów/interesów mających niewiele, albo w ogóle nic wspólnego, z dobrem naszej Ojczyzny.

Nie oceniam tu partii, bo ich nazwy niewiele dla mnie, ani dla nikogo myślącego, znaczą. Oceniam tylko ludzi, którzy w swoim publicznym życiu i działaniach największą wagę przywiązują do pieniędzy i władzy (kolejność ta może być dowolna, wg własnego uznania czytelnika).

 

Z życzeniami szczęśliwego Nowego 2018 Roku wszystkim mądrym i odważnym ludziom, p. Piotrowi Szczęsnemu za Jego Ofiarę, patriotom - ludziom ratujących polską demokrację chociażby słowem pisanym.

 

dr Dariusz Stokwiszewski - politolog

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję