Szukaj w serwisie

×
16 stycznia 2019

Co polska prawica pisała po śmierci prezydenta Narutowicza. Dehnel cytuje Strońskiego

Warto czasem poczytać źródła, więc zrzuciłem Wam tu słynny tekst Strońskiego, posła endecji, publicysty, jednego z głównych architektów kampanii nienawiści, wymierzonej w Narutowicza. Stroński nazajutrz po zabójstwie napisał ten na wiele sposobów obrzydliwy - i jakże aktualny - artykuł. Przyjrzyjcie się, jak to sprawnie zmontowane.

Stanisław Stroński (1882 - 1955) - publicysta i polityk związany z ruchem narodowym. Autor artykułu prasowego „Zawada”, który stał się zaczątkiem kampanii nienawiści przeciwko pierwszemu prezydentowi RP Gabrielowi Narutowiczowi, zakończonej jego zamordowaniem. Po tym fakcie Stroński opublikował w „Rzeczpospolitej” artykuł „Ciszej nad tą trumną…”, w którym próbował zrzucić z prawicy odpowiedzialność za zabójstwo prezydenta. Był powszechnie uważany za moralnego sprawcę zabójstwa. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Najpierw mamy oddanie pro forma hołdu zabitemu i żałobnym uczuciom społeczeństwa. Potem potępienie zabójstwa politycznego i wezwanie do pokoju, bo niepokoje byłyby "groźniejsze". Dalej Stroński włącza atak "taniec nad zwłokami", że pojawiły się jakieś oskarżenia, oczywiście "stronnicze".

Następnie daje wykład tego, że prawica miała rację (szczując na Narutowicza), bo szczuła z najlepszych pobudek, z pobudek wręcz patriotycznych, ba, "świętych". I dowodzi, że skoro te pobudki były święte (a święte były, bo tak powiedział), to bezprawnie się oskarża prawicę o czyn "wariata". Kończy to słowami "ciszej nad tą trumną", gdzie upomina przeciwników politycznych, że nie godzi się w tej chwili, "w żałobie, w skupieniu", nikogo atakować i - równocześnie, dosłownie w tym samym akapicie, atakuje, obarczając winą za morderstwo na Narutowiczu tych, którzy go wybrali prezydentem.

W historii polskiej prasy, jak wszędzie, jest sporo artykułów obrzydliwych, ale ten trzyma naprawdę wysokie miejsce na podium, jest bowiem atlasowym wprost przykładem politycznej hipokryzji. I pomyślałem sobie, że zamiast czytać i oglądać w TVP jego marne kopie, może chcielibyście przeczytać oryginał.

Gabriel Narutowicz. Fot. wikipedia

* * *

"Rzeczpospolita", 17 XII 1922
Stanisław Stroński: CISZEJ NAD TĄ TRUMNĄ!

Gdy pierwszy urzędnik i najwyższy przedstawiciel państwa, Prezydent Rzeczypospolitej, padł jako ofiara skrytobójczego zamachu, dokonanego niewątpliwie z pobudek politycznych, całe społeczeństwo, bez względu na przekonania, i takie czy inne poglądy o działalności politycznej zamordowanego prezydenta, widzi w nim obywatela, który padł na pierwszym posterunku państwowym, i u trumny jego pochylą się wszystkie czoła w czci i żałobie.

Jak najgroźniejszej zarazy strzec się musi społeczeństwo, które chce być zdrowe i uczciwe, wszelkiego gwałtu w sprawach i starciach o podłożu politycznym, a już najbardziej morderstwa politycznego. Starcia polityczne, w państwie praworządnym, rozstrzygane być mogą i muszą wyłącznie na drodze prawnej. A morderstwo polityczne jest zbrodnią, którą popełnić może tylko człowiek nie zdający sobie w swym uniesieniu sprawy ze zła, jakie wyrządza życiu narodowemu.

Tam, gdzie zbrodnia polityczna oceniana jest z jakąkolwiek wyrozumiałością lub przymieszką względów politycznych jako zjawisko odrębnego rodzaju niż wszelkie inne targnięcie się na cudze życie, jest już bardzo źle i naród taki kroczy po bezdrożach, co okupić musi bardzo drogo.

Bywały w dziejach takie narody, bywały w dziejach narodu takie okresy, ale to pewna, że przeszły one zawsze w pamięć z piętnem upadku i rozstroju. Tam zaś, gdzie zbrodnia taka budzi grozę całego społeczeństwa, jest ona nieszczęściem, klęską, hańbą, ale nie podrywa wiary w zdrowie i uczciwość społeczeństwa. A tak jest dzisiaj w Polsce, gdzie cały naród widzi w zamordowanym prezydencie Rzeczypospolitej nie przedstawiciela własnego czy przeciwnego obozu politycznego, ale przedstawiciela władzy państwowej, a przede wszystkim ofiarę zbrodni, wywołującej powszechne potępienie.

Jedynie w tym powszechnym potępieniu jest godność, jest zdrowie duchowe, jest siła, dająca pewność, że naród przetrzyma głębokie wstrząśnienie, w żałobie i smutku, ale zarazem w spokoju, bez którego niebezpieczeństwo byłoby stokroć groźniejsze.

Ta zgoda w odruchowym potępieniu jest naprawdę bezcennym skarbem duchowym i najpewniejszą ostoją w chwili bardzo ciężkiej.

A jednak co się dzieje?

Nad zwłokami śp. Prezydenta Rzeczypospolitej, którego zamordowanie dla wszystkich jest ciosem bolesnym i głęboko odczutym, hasać zaczyna przerażający taniec stronniczych oskarżeń, wygrywanych jako zręczne posunięcie w walce politycznej: — To wasza wina, to wyście przygotowali grunt dla tej zbrodni, to wasza tu odpowiedzialność. Takie oskarżenie rzucają niektóre stronnictwa lewicy wprost przeciw stronnictwom prawicy.

Z najgłębszą pogardą odeprze cały obóz prawicy to nikczemne nadużywanie żałoby ogólnej dla płaskich i nędznych celów stronniczych.

Prawica na gruncie zasad i przekonań politycznych twardo broniła i nadal bronić będzie tego zdania, że w odradzającym się żmudnie państwie polskim odpowiedzialność za bieg spraw musi wziąć na się wobec teraźniejszości i wobec przyszłości większość wyłącznie polska, na której opierać się musi także wybór prezydenta Rzeczypospolitej i powołanie rządu. I tu prawica powie w każdej chwili:

— Tego naszego stanowiska nie zapieramy się. Przeciwnie, dumni jesteśmy, że jest ono takie. I jak było takie wczoraj, jak jest dzisiaj, tak będzie i jutro. Żadna siła na świecie nie odwiedzie nas od tego sztandaru i od wytrwałego kroczenia pod nim na prawnej drodze walki zasad i przekonań.

Z podniesionym czołem powie to zawsze prawica, a myli się każdy, kto sądzi, że jakiekolwiek wstrząśnięcia, najboleśniejsze nawet, zepchną ją z drogi tej zasady, że w odradzającej się Polsce gospodarzyć i odpowiedzialność brać może tylko większość wyłącznie polska, a uzależnianie się od obcych i wrogich narodowości jest zgubą.

Nie zwinie pod żadnym naporem tego sztandaru prawica, bo jej tego uczynić nie wolno, bo trwać pod nim jest jej świętym obowiązkiem wobec tych pokoleń, które cierpiały i walczyły o niepodległość, wobec tego dzisiejszego pokolenia, które ją upełnomocniło do pracy politycznej, wobec przyszłych pokoleń, którym Polskę trzeba przekazać polską, a nie inną.

A jeśli prawica broni całym swym wysiłkiem tej zasady prostej i świętej, a broni jej na drodze prawnej, otwarcie, dumnie, nieugięcie, jakiż niegodziwiec śmie na nią zrzucać odpowiedzialność za działanie skrytobójcze człowieka niezrównoważonego i wręcz niepoczytalnego, skoro do takich czynów się zwraca?

Sianie podniecenia?

Ale kto sieje podniecenie, czy ci, którzy słusznej zasady bronią, czy też ci, którzy ją gwałcą?

Ciszej, dużo ciszej, obok tej otwartej trumny, panowie oskarżyciele!

Dzisiaj nie pora na dokładne wskazywanie wszystkiego, ale przyjdzie wkrótce chwila spokojnego sądu dziejowego, który powie:
— Śp. Gabriela Narutowicza wystawili na sztych wyboru przeciw większości polskiej, a głosami tylko mniejszości polskiej z rozstrzygającym wpływem obcych narodowości, tacy, którzy sami dla siebie wyboru takiego nie chcieli i nie przyjęliby, a także głosowaniem swoim poparli to tacy, którzy sami przekonani byli o słuszności zasady większości wyłącznie polskiej.

Więc ciszej, dużo ciszej, nad tą otwartą trumną, w żałobie, w skupieniu, w głębokim zastanowieniu się nad wszystkim, czego szargać i szarpać, i gwałcić nie wolno.

Źródło: Jacek Dehnel / Facebook



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję