Od północy z piątku na sobotę trwa cisza wyborcza. Obowiązuje do końca głosowania w wyborach prezydenckich. Za jej złamanie grozi nawet milion złotych grzywny - za publikację sondaży, za agitację narażamy się na karę do 5 tys. złotych na podstawie kodeksu wykroczeń. W ramach ciszy wyborczej zabronione jest publikowanie sondaży, agitowanie na rzecz konkretnych kandydatów i list. Aby było śmieszniej, zakaz agitacji wyborczej obowiązuje również w Internecie, ale wyłącznie na terenie Rzeczpospolitej. XXI wiek - absurd, co nie?
Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?
W październiku 2019 r. przed wyborami parlamentarnymi, szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk oraz warszawska radna Olga Semeniuk pojawili się przed lokalem wyborczym w Chicago. Rozdawali ulotki PiS. Gdyby to robili w Polsce, ich zachowanie byłoby potraktowane jako naruszenie ciszy wyborczej.
Minister Dworczyk przed komisją wyborczą nr 227 i 228 w Chicago prowadzi agitację wyborczą na rzecz kandydatów PiS. Niby legalnie, bo w USA nie ma ciszy wyborczej ale tak po ludzku bardzo nieładnie. Wstyd ministrze! Myśmy uszanowali ciszę wyborczą! pic.twitter.com/i68YQy0W0n
— Polish Freedom Network (@Polish_Freedom) October 13, 2019
Dostałem takie info: "Przewodniczący komisji nr 163 przy ulicy Łuczniczej #Szczecin miał na sobie koszulkę z napisem "Konstytucja". To jawne łamanie ciszy wyborczej i agitacja.
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) October 13, 2019
I taka osoba potem zlicza głosy. Bardzo dużo osób było oburzonych. Na miejsce została wezwana policja." pic.twitter.com/paUyp5nBCB
Co na to Państwowa Komisja Wyborcza?
Zgodnie z Kodeksem wyborczym naruszenie ciszy wyborczej jest wykroczeniem. Jak wynika z Kodeksu wykroczeń za wykroczenia odpowiada ten, kto popełnił wykroczenie na terytorium Rzeczypospolitej, jak również na polskim statku powietrznym lub wodnym. W trakcie głosowania za granicą podobnie jak w Polsce obowiązuje zakaz prowadzenia agitacji wyborczej w lokalu wyborczym oraz na terenie budynku, w którym ten lokal się znajduje.
Można więc agitować, nie łamiąc ciszy wyborczej? Wygląda na to, że tak. Pod warunkiem, że agitujemy poza granicami Rzeczpospolitej - i tu cisza wyborcza staje się fikcją.
Absurdem zaś wydaje się określenie pojęcia „agitacji wyborczej”. Tę definiuje Art. 105. Kodeksu Wyborczego.
§ 1. Agitacją wyborczą jest publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób, w tym w szczególności do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego.
Zatem, jak można przypuszczać, pisząc: "nie głosujcie na Andrzeja Dudę, bo nie jest samodzielny i jest całkowicie zależny od Naczelnika" albo "nie głosujcie na Rafała Trzaskowskiego, bo jak twierdzą prominentni politycy z PiS, jest fatalnym prezydentem Warszawy", nie łamiemy ciszy wyborczej. Dlaczego? Bo przecież publicznie nie nakłaniamy do głosowania na żadnego kandydata.
A gdybyśmy to napisali będąc na wakacjach w Hiszpanii, a nasz post zostałby umieszczony na portalu, którego serwer mieści się w Wielkiej Brytanii – to już chyba zupełny luzik? A co, idąc tym tropem myślenia, podążając za zdefiniowanym pojęciem „agitacji wyborczej”, gdybyśmy opublikowali z zagranicy agitujący tekst w amerykańskim serwisie społecznościowym za którymś z kandydatów?
Absurdów ciąg dalszy
W miejscach publicznych mogą wisieć już założone banery wyborcze kandydatów, ale nowych umieszczać nie wolno nowych – to ma sens, po wyborach pozostanie mniej śmieci na ulicach.
A co z samochodami obklejonymi twarzami kandydatów? Mogą takie auta jeździć po ulicach w trakcie ciszy wyborczej, czy nie? A co jeśli w moim własnym samochodzie przed ciszą wyborczą umieściłem plakat wyborczy ulubionego kandydata?
Czy cisza wyborcza ma sens?
Zwolennicy utrzymania ciszy wyborczej argumentują, że jeśli ktoś w dniu wyborów nagłośniłby straszną, być może całkowicie fałszywą wiadomość, to nie byłoby czasu na reakcję i jej sprostowanie.
Jednak i tu jest miejsce na "ale", bo taką wiadomość można przecież upublicznić późnym wieczorem, przed początkiem ciszy wyborczej. Ponadto, w trakcie ciszy wyborczej, nie ma już możliwości uruchomienia sprawy w trybie wyborczym. Gdyby ciszy nie było, czas na sprostowanie jeszcze pozostaje.
Tak czy siak, cisza wyborcza ma swoje zalety. Do czasu ogłoszeniem wstępnych wyników wyborów odpoczywamy od propagandy wyborczej, a spory dotyczące naszych preferencji politycznych pozostawiamy w domowym zaciszu, by już od niedzielnego wieczoru powrócić do normalnego skakania sobie do gardeł.
Dariusz Frach