Do informacji, na temat niefrasobliwości kierowców Biura Ochrony Rządu i coraz to nowych wypadków z ich udziałem, zdążyliśmy się już w ciągu ostatnich miesięcy przywyczaić. Tego co stało się ostatniej nocy, przypuszczam, że nikt by nawet nie wymyślił - informowały media w środę rano.
Tym razem, "pracownicy BOR nie rozbili żadnej ze swoich luksusowych limuzyn. Oni ją zgubili. Niezwykle droga, opancerzona limuzyna BOR zaginęła." - mogliśmy przeczytać w publikacjach internetowych.
Żeby było śmieszniej, bądź straszniej - jak podawano, w limuzynie miały znajdować sie karty dostępu do wszystkich najważniejszych budynków w Polsce, do których ze względów bezpieczeństwa, poza najistotniejszymi polskimi politykami – mają wstęp tylko funkcjonariusze BOR.
Biuro Ochrony Rządu dementuje
Biuro Ochrony Rządu zdementowało jednak tę wiadomość.
Jak czytamy w oficjalnym oświadczeniu BOR, nieprawdziwe są informacje sugerujące, że w dniu dzisiejszym zostały skradzione funkcjonariuszowi BOR „bardzo ważne karty dostępu do obiektów chronionych przez Biuro Ochrony Rządu, które pozwalają na wejście do dowolnego obiektu ochranianego przez Biuro”.
Kradzież prywatnego samochodu, nie rządowej limuzyny
BOR potwierdza, że w rzeczywistości, w dniu dzisiejszym doszło do kradzieży prywatnego samochodu użytkowanego przez funkcjonariusza BOR, w którym znajdowała się karta osobowa uprawniająca do wejścia funkcjonariusza do siedziby Biura Ochrony Rządu, w której funkcjonariusz pełni służbę. Jednak karta taka nie daje uprawnień do wejścia na teren żadnego innego obiektu znajdującego się pod ochroną Biura Ochrony Rządu, a tym samym kradzież ta nie spowodowała zagrożenia dla obiektów podlegających ochronie formacji, co sugeruje autor niniejszej informacji.
Wczoraj funkcjonariusz BOR zaparkował leasingowanego suva mitsubishi na zamkniętym osiedlu w warszawskim Wawrze. Rano samochodu nie było, został skradziony.
(af) thefad.pl