Marcin Zegadło - poeta, publicysta
Co jest takiego w spotkaniach przy urnie, co sprawia, że SARS-CoV-2 jest przy nich bardziej niebezpieczny niż na przykład w korytarzu w urzędzie, w hotelowej windzie, w sklepie wielkopowierzchniowym lub w zakładzie pracy, w którym na niewielkiej powierzchni będą oddychać sobie w karki pracownicy w maseczkach z pieluchy, bo i tak się zdarza.
Minister Szumowski poinformował dzisiaj, że bezpieczne wybory nie będą możliwe wcześniej niż za dwa lata.
Dziwię się powściągliwości tej prognozy. Skoro już bierze się jakieś czasokresy z dupy, to można do tej dupy zajrzeć odrobinę głębiej. Komu jak komu, ale ministrowi Szumowskiemu nie powinno to robić specjalnej różnicy. Od pewnego czasu siedzi już w tej dupy przepastnych otchłaniach.
Na miejscu Szumowskiego powiedziałbym od razu, że bezpieczne wybory będą możliwe, za co najmniej dziesięć lat i to przy założeniu, że w tym czasie nikt nie zachoruje na coś, co chociaż odrobinę przypomina grypę, no bo w końcu nigdy nic nie wiadomo z kaszlem i katarkiem. Najpierw z nosa pocieknie, a po chwili ani się człowiek obejrzy i już go chowają.
Z drugiej strony zastanawiam się jak to jest możliwe według ministra Szumowskiego, że podczas wyborów bezpiecznie będziemy mogli spotkać się przy urnach dopiero za dwadzieścia cztery miesiące, tymczasem odmrożenie gospodarki i luzowanie obostrzeń już teraz jest nie tylko możliwe, ale przez rząd planowane.
Co jest takiego w spotkaniach przy urnie, co sprawia, że SARS-CoV-2 jest przy nich bardziej niebezpieczny niż na przykład w korytarzu w urzędzie, w hotelowej windzie, w sklepie wielkopowierzchniowym lub w zakładzie pracy, w którym na niewielkiej powierzchni będą oddychać sobie w karki pracownicy w maseczkach z pieluchy, bo i tak się zdarza.
Coś w tej narracji cuchnie bezczelnym szwindelm.
Ale głupio się w gruncie rzeczy dziwię. Przecież mówimy, o władzy, która z kłamstwa i zwykłego łajdactwa zrobiła model zarządzania państwem, a teraz jeszcze nazwie ten model "nową normalnością".
Jeżeli to nie jest ironia lub przewrotne poczucie humoru, to ja już nie wiem co to jest.
Marcin Zegadło