Szukaj w serwisie

×
29 grudnia 2018

Piotr Surmaczyński: Arytmetyka wyborcza PO kontra rachunek prawdopodobieństwa

Piotr Surmaczyński

Jedyną szansę na odsunięcie PiS od władzy jest przyciągnięcie do urn wyborczych ponad 7 milionów Polaków tak jak w 2011 roku, którzy chcą liberalnej Polski.

“Wszyscy powinniśmy dziś głosować na Koalicję Obywatelską” albo “Kto nie popiera KO działa na rzecz PiSu” i jeszcze “arytmetyka jest nieubłagana”. Wszystko to słychać w mediach społecznościach wśród miłośników PO. Takie same “prawdy” objawiają internetowi celebryci.

Red Kuźniar Jarosław, prowadzący w internetowym programie Onet Rano nazwał, w trakcie wywiadu, Roberta Biedronia “zdrajcą” bo nie wspiera Koalicji Obywatelskiej argumentując w ten sam sposób. “Arytmetyka jest nieubłagana”. Zgadzam się z tezą, że arytmetyka jest nieubłagana, ale ważny jest także rachunek prawdopodobieństwa a prawdopodobieństwo, że do projektu Grzegorza Schetyny dołączy się ktokolwiek z realnym poparciem wyborczym jest równe zeru. Wracając do arytmetyki wyborczej.

W 2007 roku, kiedy po raz pierwszy ratowaliśmy Polskę przed PiSem, udało się ekipie PO zmobilizować 6 701 010 wyborców. Zadziałało bo PiSowców poparło zaledwie 5 183 477 wyborców. Uwierzycie, że to prawie tyle samo co w 2015? PO odniosło sukces i razem z PSL, które poparło 1 437 638 utworzyło koalicyjny rząd pod kierownictwem premiera Donalda Tuska.

Niektórzy może jeszcze pamiętają, że już wtedy Grzegorz Schetyna chciał być premierem, ale przy Donaldzie Tusku nie miał szans bo obaj politycy grają w różnych ligach.

Koalicja PO i PSL rządziła przez długie 8 lat. W połowie tego okresu znowu mieliśmy wybory. Tak jak już wcześniej PO znalazło poparcie 5 629 773 wyborców. To trochę mniej niż w 2007, ale jeśli przyjąć, że część środowiska liberalnych uwiódł antyklerykalizm Palikota, który dostał poparcie 1 439 490 to razem z PO i Palikotem zwolennicy liberalnej Polki otrzymali więcej niż w 2007 roku. Do tego należy doliczyć 315 393 wyborców tak zwanych “liberałów” PiSowskich z partii Polska Jest Najważniejsza, którzy najpierw na chwilę odeszli z PiS by dać się wchłonąć przez PO. Grubo ponad 7 milionów Polaków poparło wizję Polski, którą promował Donald Tuski i Janusz Palikota - Polski otwartej, tolerancyjnej i świeckiej.

Wszystko szło w dobrym kierunku. W tym czasie miłośnicy Jarosława Kaczyńskiego dostali całe 4 295 016 głosów. To była kompletna klapa obozu prawicowo-narodowego. Jednak coś poszło nie tak. Kolejne wybory w 2015 roku odbywały się już w zupełnie innym klimacie. Przede wszystkim zabrakło naszego Donalda Tuska i jego ekipy.

Ta część PO, która nie wyjechała z premierem Tuskiem do Brukseli okazała się mało liberalnym skrzydłem i zupełnie nie interesujące dla liberalnego wyborcy. Dodatkowo partia Kaczyńskiego dostała wiatr w żagle z tego samego kierunku, który potem napędzał okręt Donalda Trumpa do wyborczego zwycięstwa w USA. PiS wygrał wybory w 2015 roku uzyskując 5 711 687. To oczywiście doskonały wynik. Najlepszy w historii PiS. Wielkie zwycięstwo 2005 roku i straszne 2 lata władzy koalicji partii Kaczyńskich z znanymi w historii jako przystawki ugrupowaniami Giertycha i Leppera dało PiSowcom zaledwie 3 185 714 głosów.

W 2011, kiedy ruchy liberalne triumfowały w Polsce najbardziej (ponad 7 milionów wyborców poparły partie o rodowodzie liberalnym) a PiS otrzymał najmniej głosów, w wyborach w ciągu od początku istnienia partii, do Sejmu weszło 6 ugrupowań. Podobnie było w 2015 roku, kiedy PiS wygrało samodzielną większość i otrzymało największą liczbę głosów w sejmie znalazło się także 6 ugrupowań. Zatem trudno jest bronić tezy, że tylko zjednoczeni możemy pokonać pokonać PiS jako jedna homogeniczna koalicja pod kierownictwem Grzegorza Schetyny. Jest wręcz przeciwnie. Zwycięstwo nad PiS może przynieść Polsce tylko bardzo wysoka frekwencja wyborcza.

Jednak ludzie, którzy stoją na czele KO, obecni posłowie PO i ci, którzy do nich dołączyli to ta sama ekipa, która przegrała wybory w 2015 roku. Co może sprawić, że Polska liberalne odzyska impet i ponad 7 milionów wyborców odbierze władzę PiS? Nowa jakość. Ci co nie chcieli zagłosować na konserwatystów z PO w 2015 nie przekona z pewnością Barbara Nowacka i Katarzyna Lubnauer. W powszechnej opinii Nowacka, sprzedała się z miejsce na liście do Parlamentu Europejskiego tym, którzy odrzucili projekt “Ratujcie kobiety” . Ci co kiedyś głosowali na Nowoczesną w 2015 kierowali się niechęcią do PO równie mocno jak strachem przed PiS. Cała reszta wyborców pozostała obojętna bo PO, PiS ani projekt Ryszarda Petru nie reprezentowały ich interesów.

Zatem teza o tym, że KO Schetyny, Nowackiej i Lubnauer zdoła pokonać PiS jest nieprawdopodobna. Tylko nowe ugrupowanie może przyciągnąć do urn nowych wyborców. Jeśli Biedroń przyłączy się do PO to straci poparcie tych wszystkich, którzy nigdy nie zagłosują na drugą ligę polityków z ekipy Donalda Tuska, polityków, którzy nie zmieścili się w pociągu do Brukseli.

Jedyną szansę na odsunięcie PiS od władzy jest przyciągnięcie do urn wyborczych ponad 7 milionów Polaków tak jak w 2011 roku, którzy chcą liberalnej Polski. Nie przekona do tego ekipa Grzegorza Schetyny. Oni przekonują do siebie maksymalnie tylu wyborców ile zdobyli w 2015. To zdecydowanie za mało by odsunąć PiS od władzy i dla tego na odzyskanie liberalnej i progresywnej Polski jest tylko możliwe dzięki takim projektom politycznym, na które zagłosują ci, którzy nigdy nie zagłosują na PiS i PO. Jedna koalicja wszystkich środowisk poza PiSem pod wodzą Grzegorza Schetyny jest nieprawdopodobna.

 

Piotr Surmaczyński

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję