Szukaj w serwisie

×
1 marca 2018

Andrzej Żukowski: Kaczyński sieje wiatr, Polska zbierze burzę

Andrzej Żukowski

Jak wszystko na tym świecie, epoka panowania Kaczyńskiego będzie miała swój koniec, mam nadzieję, że rychły i z pewnością niesławny, ale też, niestety, swoją cenę.

 

Polska, jak ten nieszczęsny Tupolew pod Smoleńskiem, jest na kursie, który skończyć się może tylko katastrofą.

Nawet gdyby istniał system ostrzegania – jak ten w Tupolewie, który bezskutecznie wołał ‘Terrain Ahead. Pull Up.’, za sterami państwa nie ma nikogo kto zrozumiałby zagrożenie i usłuchał, a już na pewno nie ma nikogo kto wiedziałby co robić.

Przyczyna jest ta sama jak w tamtym rozbitym Tupolewie, którego pilot dostał kategoryczny rozkaz lądowania za wszelką cenę.

Teraz również, rząd Kaczyńskiego posłusznie realizuje jego absurdalne wizje bez cienia refleksji, do której zresztą nikt z nich nie jest zdolny. A system ostrzegania został wyłączony.

I tak, po dwóch latach rządów Kaczyńskiego (albowiem Szydło i Morawiecki to jedynie etykietki, chociaż o różnym potencjale szkodliwości, a Duda to zażenowanie), mamy system sądownictwa, którego niezależność jest coraz bardziej problematyczna i otwarta na naciski polityczne, podobnie potraktowany Trybunał Konstytucyjny, manipulacje przy ordynacji wyborczej, niedozbrojoną armię z przetrzebioną wyższą kadrą oficerską, coraz bardziej dyspozycyjny aparat policji, który może być łatwo wzmocniony naprędce tworzonymi Wojskami Obrony Terytorialnej, spropagandyzowane media publiczne i otwarte przerabianie historii, niedoinwestowaną i sklerykalizowaną służbę zdrowia, podobny system oświaty i nauki, ostentacyjne i daleko nazbyt zażyłe stosunki rządu z Kościołem, a szczególnie pewnym toruńskim jego ośrodkiem, opanowane przez PiS spółki Skarbu Państwa, a nade wszystko - skłócone, zdemoralizowane społeczeństwo.

Nie od rzeczy będzie też wspomnieć dewastację środowiska naturalnego – zainicjowaną przez rząd PiS masową ogólnopolską wycinkę drzew i skatowaną Puszczę Białowieską, oraz wyglądające już na niekontrolowane wyczyny ‘myśliwych’.

Ach, zapomniałbym – mamy też rzecz absolutnie unikalną na tym etapie dziejów Europy, rzadko już spotykaną na świecie, i jeszcze niedawno wydawałoby się nieprawdopodobną i w Polsce niemożliwą – KULT JEDNOSTKI. Jednostka ta jest dość kieszonkowa, ale kult owszem, owszem – taki na miarę już nie Albanii, ale Rumunii za czasów Ceausescu.

Zachęcony takimi ‘sukcesami’ w polityce wewnętrznej, rząd Kaczyńskiego postanowił popracować nad pozycją Polski na arenie międzynarodowej, i bez specjalnego wysiłku wprowadził ją w głęboki lot nurkowy.

Po długotrwałych przekomarzaniach z Unią Europejską i serio seryjnym ośmieszaniu Polski przez PiS na wszystkich możliwych forach międzynarodowych, i skłóceniu się ze wszystkimi chyba sąsiadami i partnerami z UE, wydawało się, że gorzej już być nie może, i nie będzie. Nie doceniliśmy tu klasy ‘miszcza’ Kaczyńskiego i jego trupy cyrkowej. Nowelizacja ustawy o IPN okazała się kolejnym klasycznym PiSizmem, czyli tańcem słonia w składzie porcelany, owocując skutkami absolutnie odwrotnymi od tych zamierzonych. I tak – powstało bardzo niefortunne wrażenie, że trudne i tragiczne tematy związane z Zagładą Żydów, która przecież dokonała się w okupowanej przez III Rzeszę Polsce, mogłyby według intencji ustawy być dyskutowane tylko w rygorze ścisłych regulacji prawnych zdefiniowanych przez rząd Polski, przynosząc oskarżenia o kontrolę i próbę przepisania czy nawet wybielania historii Polski w kontekście Holocaustu.

Ustawa ta stała się nagle przedmiotem ostrej ogólnoświatowej już nawet nie debaty, ale wręcz wojny na słowa czy awantury, przynosząc wzmożone i często celowe stosowanie błędnego i oszczerczego stereotypu ‘polskich obozów zagłady’, i – obok zasłużonej krytyki - sporo złośliwych komentarzy i pomówień.

Pisowski umysł działający na zasadach nakazowo-zakazowych jakoś nie może pojąć, że najmniejsze nawet podejrzenie manipulacji i arbitralnych ograniczeń prawnych, czy cenzury debaty zagadnień o takim ciężarze gatunkowym i wymiarze emocjonalnym i moralnym jak Holocaust jest niedopuszczalne.

Proponowana nowelizacja spotkała się z ostrymi protestami Izraela i Stanów Zjednoczonych, budząc przy tym krytyczne komentarze w mediach światowych. Sprawy uległy znacznemu pogorszeniu po nie tyle nietaktownych co wręcz głupich wypowiedziach premiera Morawieckiego w Monachium, wyliczających Żydów wśród sprawców Holocaustu.

Straty pozycji Polski na świecie w wyniku tych posunięć PiS są niemożliwe do oszacowania, a odczuwać je będziemy bardzo długo. Można krótko powiedzieć, że od czasów Goebbelsa nikt tak szybko i sprawnie nie zrobił Polsce tak złej prasy jak rząd Kaczyńskiego.

PiS, z właściwym sobie talentem do dyplomacji, postawił Polskę w klasycznej sytuacji człowieka, którego ktoś pyta złośliwie ‘kiedy pan przestał bić żonę?’, gdzie oburzenie i zaprzeczenie zawsze wygląda podejrzanie, nawet jeżeli pytany facet jest kawalerem. Nie znaczy to oczywiście, że jako naród nie mamy powodów do introspekcji i poważnej debaty polskiego antysemityzmu i jego roli w tragedii Holocaustu. Wystarczy przyjąć prostą zasadę – skoro tak chętnie i dumnie, i słusznie przecież, powołujemy się na najwyższą liczbę naszych Sprawiedliwych, to powinniśmy również potrafić sumiennie rozliczyć historię naszych rodzimych szubrawców.

Kolejny wyczyn Kaczyńskiego -przejęcie Placu Piłsudskiego i Grobu Nieznanego Żołnierza jako lokacji i tła dla Pomnika Ofiar Smoleńskich i jego brata – Lecha, jest właściwie podsumowaniem strategii jego dokonań w ciągu ostatnich dwóch lat.

Kaczyński tak naprawdę nie uczestniczy w rzeczywistości Polski, Kaczyński tworzy swoją własną rzeczywistość, jakkolwiek tymczasową i wtłacza w nią Polskę, licząc, że to jego ‘rzeczywistość’ w końcu zostanie zaakceptowana jako ‘mniejsze zło’ i fakt dokonany. W końcu udało mu się to z Wawelem.

Jak wszystko na tym świecie, epoka panowania Kaczyńskiego będzie miała swój koniec, mam nadzieję, że rychły i z pewnością niesławny, ale też, niestety, swoją cenę.

Właściwie wszystkie posunięcia Kaczyńskiego to tragiczny dla Polski siew niezgody, który zaowocuje demoralizacją i podziałami Polaków i długim okresem napięć społecznych i politycznych w Polsce, a także długotrwałym okresem spadku prestiżu Polski na świecie, i jej pozycji w EU, które będzie trzeba odbudować. Nie trzeba dodawać, że ucierpi również ekonomia kraju, i jego infrastruktura.

Po sukcesach pierwszego ćwierćwiecza niepodległości, kiedy Polska była symbolem europejskiej nowoczesności i postępu, Kaczyński w ciągu zaledwie dwóch lat przeistoczył Polskę w kraj, który nie potrafi się rządzić, kraj skłócony i niestabilny. Polska Kaczyńskiego jest jak on sam - kapryśna i rozmemłana, paranoidalna, zacofana i otumaniona. Jak sam Kaczyński - Polska stała się krajem bez prawa jazdy, krajem nieprzewidywalnym, kuriozalnym w swojej polityce wewnętrznej i zagranicznej. Polska Kaczyńskiego to skansen przebrzmiałych, skompromitowanych idei skrajnego nacjonalizmu, agresywnego lęku przed ‘obcym’, czyli przed każdym, kto nie jest ‘swój’, ślepej, bezrefleksyjnej religijności ludzi zmanipulowanych do poziomu fanatyzmu, a nade wszystko – podejrzliwości i strachu. I to właśnie uderza najbardziej, że Polska Kaczyńskiego to kraj ludzi przestraszonych, gdzie patriotyzm nie jest pojmowany jako miłość do Polski, lecz jako strach i nienawiść do ‘obcych’.

Kaczyński pozostawi po sobie kulturę ‘krzywdy’ i postawy roszczeniowe, na których zbudował swoją pozycję polityczną, roszczenia właściwie do wszystkich o wszystko, rozbudzoną tradycję demagogii, politykierstwa i bojówkarstwa, upolitycznioną religię i takąż religijność, paranoję polityczną - widma ‘spisku’ i ‘zdrady’, tlący się ‘kult smoleński’ i teorie zamachu; nacjonalizm, szowinizm, ksenofobię, antysemityzm, i rasizm.

Pozostanie też osad bezkarnie rzucanych obelg i agresywnego przeciętniactwa i sobiepaństwa, które ktoś mniej taktowny mógłby szczerze nazwać rozbestwionym chamstwem.

Już teraz widać, że era rządów Kaczyńskiego wywrze poważny wpływ przynajmniej na pierwsze ćwierćwiecze XXI wieku w Polsce, i nie będzie to wpływ dobry. Zasiane ziarno niezgody, podejrzliwości, domniemanej odwiecznej krzywdy, i cała ta pokraczna megalomania PiS, niosą w sobie tylko konflikt i rozłam, i jak przysłowiowy wiatr - zaowocują burzą.

POST SCRIPTUM

Kończąc, należy jednak zastanowić się jak to się stało, że trzeba było ledwie i tylko dwóch lat by demony szowinizmu, ksenofobii, antysemityzmu i rasizmu, ideały przemocy i prawo pięści, wszystkie drzemiące gdzieś w naszej narodowej psyche nie tylko wydobyć na powierzchnię naszego życia publicznego, lecz uskrzydlić je i nadać im rangę Patriotyzmu. Jakże płytko jest to nasze piekło, skoro wystarczy ciemniejszy odcień skóry, by dostać w twarz w polskim tramwaju.

 

Andrzej Żukowski

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję