Szukaj w serwisie

×
12 grudnia 2019

Andrzej Żukowski: Dlaczego – „My mamy Tokarczuk, Wy macie Martyniuka”?

Andrzej Żukowski

Jest rolą literatury i sztuki być naszym sumieniem i głosem naszych wartości, a ci którzy usiłują wprząc literaturę i sztukę w służbę propagandy, chcą po prostu użyć jej jako megafonu dla własnej polityki

Mój mem tej treści, przy raczej powszechnej akceptacji, wywołał też pytania - kim są ci "My" a kim są ci "Oni". Otóż – MY to wszyscy Polacy, którzy czytali i czytają lub chcą przeczytac Olgę Tokarczuk, ale także ci, którzy nie czytali i pewnie nie przeczytają, ale szanują i doceniają jej sukces. Ale przede wszystkim - wszyscy ci, którzy rozumieją jej wizję nas samych, a bardziej generalnie – jej wizję człowieczenstwa, która znaduje także wyraz w nas samych i naszej historii. Już na zawsze proza Tokarczuk będzie częścią naszej kultury narodowej (a przy tym oczywiście i światowej), czy to się Kurskiemu, Glińskiemu, Kaczyńskiemu podoba czy nie – a to są właśnie ci ‘Oni’.

I jest w tej chwili, i pozostanie na zawsze, Olga Tokarczuk obok Reymonta i Sienkiewicza, Miłosza i Szymborskiej, ale także tych naszych twórców, którzy nie dostali Nobla, znakomitą polską pisarką. I ona, i inni polscy nobliści są członkami elitarnego klubu, który w dziedzinie literatury ma pisarzy tego kalibru co Ernest Hemigway, Gűnter Grass, Gabriel Garcia Márquez, Patrick White, Pablo Neruda, Jean-Paul Sartre, Winston Churchill, i innych.

Może mi pan wierzyć, panie Kurski, że nawet jeżeli wielu Polaków, których pan raczył kiedyś nazwać ‘ciemnym ludem’ nie słyszało o Tokarczuk, to zakładając, że Polska przecież w końcu wyjdzie z tego waszego kretyńskiego klerykalno-nacjonalistycznego marazmu – ich dzieci będą się o niej uczyć w szkole, i będą ją czytać.

I są polska tradycja i kultura na tyle wielkie i żywotne by ogarnąć ponadczasową skalę twórczości Olgi Tokarczuk, i zaakceptować także jakkolwiek skromniejsze w nich miejsce kultury masowej i Zenona Martyniuka, który przecież trafia do serc i gustów milionów Polaków. Ale nie można, jak to robi Kurski i jego kolesie negować czy bagatelizować ‘pewnie’ wspaniałego sukcesu Tokarczuk, w imię matołkowato pojętego ‘patriotyzmu’, i nachalnie przy tym promować popularną kulturę masową jako przeciwwagę (po co?) tej niepokornej, ‘trudnej’ i ‘elitarnej’. I jest to kwestia nie tylko naszych indywidualnych gustów, ale także i rozumu - pojęcie skali zjawisk i właściwa ich ocena.

Jest rolą literatury i sztuki być naszym sumieniem i głosem naszych wartości, a ci którzy usiłują wprząc literaturę i sztukę w służbę propagandy, chcą po prostu użyć jej jako megafonu dla własnej polityki, a tego zrobić się nie da, bo przede wszystkim – trzeba po prostu mieć coś sensownego do powiedzenia – sam ‘patriotyczny’ bełkot z drabinki nie wystarczy. A przecież cała ta filozofia ‘My i Oni’ wyrasta z podziału jakiego dokonali Kaczyński, Duda, Pawłowicz. Jest to podział potwierdzony nie tyle przez brak poparcia, co tępienie przez nich niezależnej polskiej myśli i ekspresji twórczej, która nie pozwala się wtłoczyć w ramy szowinistycznie pojmowanej ‘miłości ojczyzny’ i polityki partyjnej.

Mało jest na świecie narodów, które potrafią tak pracowicie podważać własny dorobek i największych jego twórców, jak Polacy. Pisał o tym świetnej (sic) pamięci Jerzy Waldorf, mówiąc o ‘bezinteresownej polskiej zawiści’, chociaż tutaj chodzi także o strach nieudaczników nie tylko przed lepszym – ale przede wszystkim przed niezależnym i ‘innym’. Bowiem zagrożony czuje się władca, który nie rozumie swoich ‘poddanych’, a w skrytości ducha tak po prostu wie, że jest od nich głupszy. Obecna epoka jest tego szczytem – coś w rodzaju ‘późnego rokokoko’ pana Paradysa. Bo jest to Republika Banasiowa rządzona przez klikę ludzi małych duchem, obok honoru i najbardziej elmentarnej uczciwości, pozbawionych także wyobraźni, rozmachu, pasji, a nade wszystko – zwyczajnej wiedzy i znajomości świata. A głupców zawsze cechuje bardziej niż barokowy przerost formy nad treścią – stąd całe to patriotyczne zadęcie, miesięcznice ‘smoleńskie’ i uzbrojona w szable Straż Marszałkowska, idiotyzm ‘ławek patriotycznych’, i już setki pokracznych pomników pewnego ‘prezydęta’.

Ostentacyjna ‘ludowość’ ugrupowania Kaczyńskiego to pozory i podlizywanie się wyborcom, a nie autentyczne zainteresowanie, wiedza i szacunek.

Dlatego tak na chama uwala się wielkie polskie osiagnięcia światowej klasy – przykładem Wałęsa, Tusk, a teraz Olga Tokarczuk, osiągnięcia na które obóz władzy i jego akolici nie mają najmniejszych szans - a promuje te, które mają w najlepszym razie lokalny zasięg, wydźwięk i znaczenie. Jest to polski prowincjonalizm nobilitowany. Nazwałem kiedyś Kaczyńskiego ‘Bożkiem Niedoskonałości’, i to właśnie chyba najlepiej podsumowuje jego samego, jego partię, i epokę, którą ich władza rozciągnęła nad Polską.

Więc cieszmy się, że pomimo tej ery banalnego nieuctwa, buty i nieczułego barbarzyństwa jakie zapanowały nad Polską, mamy oto wielki sukces Olgi Tokarczuk, bo to jest także wielki sukces Polski i nas wszystkich, i to na zawsze. Dziękujemy, Pani Olgo.

Andrzej Żukowski



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję