Pucz państwowy pojedynczego emeryta.
Panie Redaktorze Kochany, Jacku Karnowski!
Jestem niezwykle zaszczycony, że moje zdjęcie umieścił Pan na tytułowej stronie Pańskiego skrajnie prawicowego pisma. Czy nie uważa Pan jednak, że za bardzo Pan przesadził? Gdzie ja, skromny pułkownik na emeryturze, w tak szacownym gronie tuzów osób publicznych i to w samym środku - wstydź się, Pan!
Panie Jacku Karnowski!
Gdyby Pana intencje były czyste, nigdy by Pan nie zrobił takiego afrontu tym wybitnym liderom naszego społeczeństwa. Wiem, po co Pan to zrobił...
Od grudnia 2016 roku chcecie w PiS-ie ożywić hasło „pucz”. Tak bardzo tęsknicie za rozlewem krwi, że każdy pokojowy protest nazywacie w ten właśnie sposób. Któryś z waszych wybitnych specjalistów zauważył, że „pucz - to przewrót wojskowy”, dlatego potrzebny był, na pierwszym planie, żołnierz w mundurze!
Tu, niestety, muszę Pana zmartwić – nie mam broni palnej ani nawet pozwolenia na jej posiadanie. Proponuję więc, byście następnym razem wmontowali moje zdjęcie w mundurze polowym i z bronią. Wtedy będzie bardziej bojowo i „puczyście”. Mam kilka zdjęć z moich wojskowych ćwiczeń albo ze służby w Iraku, które chętnie udostępnię, może coś się Panu uda wybrać… Wyobraża Pan sobie, jak to by wpłynęło na poczytność Pańskiego pisma? Prawdziwy wojskowy puczysta, w pełnym uzbrojeniu, w towarzystwie szefa Platformy Obywatelskiej i Władysława Frasyniuka. To byłby hit, widok na miarę World Press Photo! Niech się schowa popularne zdjęcie pewnego człowieka, który nigdy nie służył w wojsku, chociaż jego rocznik - tak, Antoniego Macierewicza w mundurze wojsk specjalnych, przy śmigłowcu bojowym w Afganistanie.
Do puczu jednak jest potrzebny nie tylko oficer, ale i uzbrojone wojsko. Nie ma Pan przypadkiem jakiegoś swojego zdjęcia z kolegami z czasów służby wojskowej? Pan, taki patriota, na pewno służył Pan ojczyźnie!? Jeśli nie, jaka szkoda…
Panie Karnowski,
jeśli chociaż spróbowałby Pan w tym swoim, jak Pan sędzi, największym piśmie prawicowym być obiektywny, nie pisałby Pan „o oficerze Jaruzelskiego i byłym członku PZPR”. Nie wiem, czy zdaje Pan sobie sprawę, jaką śmieszność osiągnął?
Tak naprawdę, byłem żołnierzem, który służył nie gen. Jaruzelskiemu, lecz Polsce! Ale to było 40 lat temu. Dlaczego nie wspomniał Pan, że jestem synem żołnierza AK, który wrócił z lasu w 1947 roku. Dlaczego nie powiedział, że całe życie pracuję z harcerzami jako instruktor? Dlaczego zataja fakt, że przez wiele lat reprezentowałem Polskę na międzynarodowych kongresach wojskowych, że kierowałem odbudową prowincji Babilon w Republice Iraku. Najwyraźniej takie właśnie informacje nie są potrzebne Pańskim czytelnikom, dba Pan jedynie o przekaz dla faszystowskiej gawiedzi.
Wiem, że zainwestował Pan w myśl Jacka Kurskiego, który przez pół roku robił ze mnie, w Waszych mediach, „ubeka i oprawcę stanu wojennego”. Nie udało się, albowiem prawda o Waszym kłamstwie doskonale broni się sama. Ile jest Waszej radości, gdy ktoś przystanie obok mnie; wtedy możecie, mocą swojego kłamstwa, nazwać go ubekiem. To fantastycznie, że w tym Waszym szarym świecie kłamstwa i niszczenia ludzi macie taką zabawę! Wszak Wasza sekta, to oficjalne uwielbienie dla nauki miłosierdzia i miłości.
Jeśli jednak miłuje Pan ludzi, a mnie szczególnie, proszę się zgłosić – etykietki samoprzylepne z moją podobizną w mundurze prześlę Panu na swój koszt. Będzie Pan mógł, wspólnie z gronem swoich znajomych, naklejać je sobie na czole w chwilach wielkiej zadumy nad losem naszego wspólnego kraju…
Kochany Panie Jacku Karnowski!
Są granice ludzkiej przyzwoitości, choćby Pan siniał z zawiści i chamstwa.
Niech mi Pan wierzy - są!W zależności od prezentowanej postawy miłości do świata - wszyscy się o tym przekonają, z czasem. Pewnie i Pan dostąpi kiedyś zaszczytu tego odkrycia, czego Panu jak najszybciej życzę.
Adam Mazguła