Adam Mazguła
Chylę czoła przed Gabrielą Lazarek i wielu innymi zdeterminowanymi ludźmi walczącymi o wolność i demokrację w naszym kraju, przed pozytywnie zakręconymi. To oni dają gwarancję sukcesu i zwycięstwa prawdy nad kłamstwem.
10 kwietnia protest cieszyńskich aktywistów walki o konstytucyjne prawa Polaków odbył się wyjątkowo w Warszawie, przed Pałacem Kultury i Nauki, w miejscu samospalenia się Zwykłego Szarego Człowieka, który, tak jak my, wolność kochał ponad wszystko.
Organizatorem tego protestu była Gabriela Lazarek, działaczka Obywateli RP, która od miesięcy, początkowo samotnie, codziennie o godzinie 17. 00 protestowała na rynku w Cieszynie. Czytała Preambułę Konstytucji RP i przesłanie Piotra Szczęsnego. Wykonywała i pokazywała hasła i banery. Narażona na liczne uwagi, a nawet agresję ludu smoleńskiego, doczekała się jednak wsparcia.
Dzisiaj protestuje z nią spora liczba osób przekonanych o słuszności takiego postępowania.
Z zaciekawieniem obserwowałem, jak ludzie okazywali jej szacunek i zainteresowanie.
Okolice miejsca samospalenia Piotra Szczęsnego przepełnione były autobusami, w których przywieziono członków i sympatyków PiS, mających wziąć udział w uroczystym odsłonięciu pomnika smoleńskiego. Ponieważ było już po tych uroczystościach, parking przepełniali oczekujący na wyjazd zwolennicy wiary smoleńskiej.
Jakież było ich zdziwienie, kiedy zobaczyli, oddających hołd prawdzie, ludzi z białymi różami i transparentami. Obserwowali ich ze strachem i zaciekawieniem; było jasne, że większość z nich widziała po raz pierwszy takie zgromadzenie. Rozglądali się zaniepokojeni, jakby się bali, że ktoś zauważy ich zainteresowanie.
A może powinni zakryć oczy albo odwrócić się, by nie grzeszyć? Większość odwracała głowy, zerkała niby przypadkiem, a ci bardziej podchmieleni z pogardą mierzyli nas wzrokiem. To był w przeważającej części zastraszony lud PiS-o-bojnych prostych obywateli lepszego sortu.
Kiedy następnego dnia po miesięcznicy i kontrmiesięcznicy przyszedłem na pl. Piłsudskiego wciąż z białą różą i naklejką „Katyń (nie Smoleńsk) – pamiętamy”, budziłem powszechne zainteresowanie. Tak, jakby pierwszy raz widzieli człowieka z biała różą.
Oddałem hołd osobom, które zginęły w wypadku komunikacyjnym.
Oglądałem to „dzieło architektoniczne”, a ludzie patrzyli na mnie jak na zjawisko. Emeryci i młodzi ludzi z wycieczek coś szeptali, wskazując na moją nalepkę i różę.
Gabriela Lazarek zadała kłam opinii, że w małych miejscowościach niewiele można zrobić. Udowodniła, że można bardzo wiele, tylko trzeba chcieć i mieć, jak ona, motywację, by swoją wiarą w zwycięstwo demokracji i prawdy zarazić całe środowisko.
Przyjeżdżający do Warszawy ludzie pozbawieni są informacji o tym, jak wiele złego robi podła zmiana. Ludzie są zastraszeni i pozbawieni informacji. Nie wszyscy czytają fora internetowe czy mają dostęp do innych wiadomości niż te ze szczującej telewizji Kurskiego i Rydzyka. Jasne się staje, że musimy szukać kontaktu z wyborcami zastraszanymi przez proboszczów i „patriotów regionalnych”.
Chylę czoła przed Gabrielą Lazarek i wielu innymi zdeterminowanymi ludźmi walczącymi o wolność i demokrację w naszym kraju, przed pozytywnie zakręconymi. To oni dają gwarancję sukcesu i zwycięstwa prawdy nad kłamstwem.
Musimy docierać do ludzi z mniejszych miejscowości z przekazem, informacją i ujawnianiem złych intencji władzy. Musimy z ludzi zdjąć widmo strachu przed proboszczem, policjantem i chronionym przez władze fałszywym patriotą.
To jedyna gwarancja życia w prawdzie.
Adam Mazguła