Dariusz Stokwiszewski
Niech was – hierarchów – nie zwiodą statystyki ani opinia pochlebców, bo za czas jakiś kościoły mogą opustoszeć. Ludzie widzą zepsucie, arogancję, pychę, pazerność oraz chciwość i dążenie do bizantyjskiego życia, które są całkowicie sprzeczne z duchem Ewangelii!
W jednym wywiadów radiowych sekretarz Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki wypowiedział się w kwestii filmu „Kler”. Jego kinowy sukces, hierarcha porównuje do „sukcesu” nazistowskiego propagandowego „Żyda Süssa”. Pytany przez dziennikarza o to, czy nie korciło go, aby obejrzeć „Kler”, Stanisław Gądecki stwierdził: „nie poszedłem na film, ponieważ nie jestem pozbawiony rozumu do końca”. Nie wiem, jakie zdanie na ten temat wyrobią sobie czytelnicy, ale moje jest bardzo krytyczne, a krytyka ta nie dotyczy jedynie tego, że obywatel Stanisław Gądecki nie obejrzał czegoś, co w sposób tak nieobiektywny deprecjonuje. Odnosi się ona do tego, że krytyka ta wręcz oderwana jest od logiki i jakiejkolwiek wiedzy merytorycznej. Mało tego, jest ona także kalumnią skierowaną pod adresem twórcy filmu „Kler”, porównującą w sposób niedopuszczalny dwie różne kategorie społeczne; zbrodnie przeciw ludzkości dokonane przez nazistów z pogwałceniem norm międzynarodowego prawa humanitarnego z prawem, a nawet z obowiązkiem dążenia do prawdy. Podczas swego ostatniego, przed śmiercią, kazania w Bydgoszczy ks. Jerzy Popiełuszko wielokrotnie wspominał ten ważny element dogmatu wiary katolickiej. Musiał mieć rację skoro wyniesiono go na ołtarze, nieprawdaż?!
„Żyd Süss” to film propagandowy z 1940 r., z rozmysłem wpisujący się w rasistowskie założenia ideologii nazistowskiej miał Niemcom obrzydzić Żydów tak, by społeczeństwo nie sprzeciwiało się Holokaustowi. Pokazywano go także żołnierzom jednostek SS oraz załogom obozów koncentracyjnych, których miał przekonać do tego, by bez skrupułów mogli dokonywać zbrodni na narodzie żydowskim. Jego inspiratorem i mecenasem był minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels. Film był bezpośrednim wezwaniem do największego mordu masowego nowożytnych czasów – taki zarzut postawiono jego twórcy, reżyserowi Veitowi Harlanowi, którego po wojnie sądzono także za zbrodnię przeciwko ludzkości. I chociaż reżysera w efekcie końcowym nie skazano, to w poczuciu wstydu po latach odkupił jedną z pozostałych po wojnie taśm filmowych i spalił ją w obecności notariusza i mediów publicznych.
Przecież arcybiskup powinien być w stanie odróżnić namawianie do ludobójstwa oraz działanie na jego rzecz, od wezwania (a tym jest według mnie „Kler”) do ukazywania prawdy o zepsuciu. Mało tego, porównywanie tych dwóch rzeczy winno być karane! Domyślam się, że ksiądz arcybiskup jest osobą dobrze wykształconą i zakładam, że nie tylko formalnie – w sensie posiadania dyplomów.
Jak zatem wytłumaczyć słowa abpa Stanisława Gądeckiego?! Brakiem podstawowej wiedzy historycznej i prawnej (m.in. ustaw rządowych i znajomości Konstytucji RP), czy złą wolą, połączoną z niechęcią do wszystkiego, co inne i co krytykuje ludzi KK? No, bo nie zawsze Kościół, jako instytucję! Nie interesuje mnie to, co mówią inni, bo zawsze sam określam swe poglądy, także w sferze religijnej i tym się różnię od wielu, że nie jestem koniunkturalistą, oportunistą czy konformistą. Nigdy nie krytykowałem samej wiary, a jedynie ludzi, a więc i niektórych kapłanów, których coraz więcej ciemnych stron jest ujawniane. Poza tym, jak postawa taka ma się do stwierdzenia samego abpa S. Gądeckiego, który w innym wywiadzie dla KAI rzekł: „chrześcijanie są najlepszymi obywatelami” (sic!). Czy tylko z racji tego, że sami uważają się za katolików szanowny księże arcybiskupie?! A gdzie w tym wszystkim Pan Bóg i opinia publiczna?! Ci nie mają prawa do osądu?! Czy jedynie słuszne jest tylko to, co stwierdzi ten czy inny biskup nawet, wtedy gdy sam postępuje haniebnie, jak ten z filmu „Kler”, co się powszechnie uznaje za prawdziwe, a nawet jak mówił kiedyś niestety nieżyjący już dziś porządny człowiek i kapłan – bp. Tadeusz Pieronek – nawet „niedoszacowane”, bo realia bywały jeszcze gorsze?
Pytanie nasuwa się samo: dlaczego polski episkopat „idzie pod prąd zmianom”, które obejmują powoli cały świat katolicki, a które propaguje sam Papież Franciszek. Do dziś nie doczekałem się odpowiedzi na publicznie zadane (w artykule na Thefad) pytanie dotyczące tego, jakie jest stanowisko episkopatu w kwestii haniebnej wypowiedzi jednego z krakowskich księży, który podczas swojego kazania „wyrzucał” Franciszkowi herezję, zamierzając prosić Boga, aby zechciał zabrać Papieża do Jego Domu – Nieba! To właśnie – słowa tego niby księdza i postawa hierarchii – „woła o pomstę do Nieba”!
Niech was – hierarchów – nie zwiodą statystyki ani opinia pochlebców z jedynie słusznej „Siły Narodu”, koniunkturalnie gloryfikująca wasze działania, bo za czas jakiś kościoły mogą opustoszeć. Ludzie widzą zepsucie, arogancję, pychę, pazerność oraz chciwość i dążenie do bizantyjskiego życia, a przy tym obnoszenie się z bogactwem, u wielu (szczególnie uznanych za celebrytów) duchownych, które są całkowicie sprzeczne z duchem Ewangelii! Zmieńcie swoje postawy na właściwe i nauczajcie wiernych dając im jak najlepszy przykład ze swojej strony. To jedyna słuszna droga, jeśli KK w Polsce ma przetrwać. Piszę to z troską, jako katolik, a nie złością czy pogardą, jako wróg KK. Jeśli już, to jako krytyk wszelkich patologii, z którymi społeczeństwo, w tym KK będący jego częścią, powinno walczyć stawiając na piedestale prawdę, a nie kłamstwo, zło i zepsucie!
Dariusz Stokwiszewski