Marcin Zegadło - poeta, publicysta
„Trzeba to zrozumieć: żaden partyjny czy państwowy totalitaryzm nie może się obejść bez dyskryminacji, a totalitarna dyskryminacja zawsze zmienia się z konieczności w ludobójstwo”.
Imre Kertesz to autor, który miałby wiele do powiedzenia o współczesności. Miałby być może kilka cennych uwag na temat tego, czego jesteśmy świadkami pomiędzy Wisłą a Odrą, Bałtykiem, a Tatrami.
„Nazista” – powiada Kertesz – „to dziwaczna mieszanina bolszewika, żołnierza w koloniach, średniowiecznego rycerza, księgowego i konkwistadora. Nazista to szaleniec, pies urwany z łańcucha, przycięty równiutko uczestnik masowego ruchu, oszalały narodowiec, morderca i samobójca, zrozpaczony nihilista”.
Czy czegoś to Państwu nie przypomina? Czy z czymś, z kimś się Państwu przypadkiem nie kojarzy?
„Nazizm” – powiada Kertesz – „żyje w ludzkiej psychice jako nienawiść, agresja, bachanalie, głupota, jako pęd ucieczki, którą broni się tłum, czy odwołując się do słów Tomasza Manna jako unikanie pracy przez zapijaczonego lumpa”.
Czy ta definicja, jakże sugestywna i plastyczna, nie podsuwa Państwu narzucającego się skojarzenia? Czy nie czujecie Państwo „przez skórę”, że słowo „nazizm” to tylko punkt odniesienia. To pojęcie, w którym mieści się wszelka ekstrama, przemoc, agresja, utopia oczyszczania społeczeństwa z „narodowych brudów”?
I jeszcze jedno spostrzeżenie Kertesza, jakże godne uwagi właśnie dzisiaj, właśnie w Polsce:
„Aby zamordować miliony Żydów – pisze Kertesz – „totalitarne państwo potrzebowało nie tyle antysemitów, ile dobrych organizatorów. Trzeba to zrozumieć: żaden partyjny czy państwowy totalitaryzm nie może się obejść bez dyskryminacji, a totalitarna dyskryminacja zawsze zmienia się z konieczności w ludobójstwo”.
Powtórzmy raz jeszcze, do poduszki sobie powtórzmy, zanim ktoś znowu powie, „przesada”, „nie ma co dramatyzować”, „katastrofizm”, „nic się nie dzieje”, „to jest zupełnie coś innego niż wtedy”. Do poduszki powtórzmy sobie zdanie z Kertesza. Katolicy niech sobie powtórzą zamiast paciorka. Niekatolicy niech sobie powtórzą na wszelki wypadek:
„PAŃSTWOWY TOTALITARYZM NIE MOŻE OBEJŚĆ SIĘ BEZ DYSKRYMINACJI, A TOTALITARNA DYSKRYMINACJA ZAWSZE ZAMIENIA SIĘ Z KONIECZNOŚCI W LUDOBÓJSTWO.”
„ZAWSZE” – powiada Kertesz. A zna się na rzeczy.
Marcin Zegadło