Szukaj w serwisie

×
31 marca 2016

”Tak, zakładałem podsłuchy. To poczucie dziejowej sprawiedliwości, że nagrania okazały się być gwoździem do trumny rządów PO”

 -Tak, zakładałem podsłuchy. Nie jest to czyn, z którego jestem ani dumny, ani którego się wstydzę. Podsłuchałem około trzydziestu osób, które tak naprawdę prowadziły szereg rozmów dotyczących świata biznesu i polityki, mieszania się tych dwóch światów. Było to około trzydziestu osób i czterdziestu rozmów. - mówił gość Kontrwywiadu RMF FM Konrad Lassota – kelner, który podsłuchiwał polityków i biznesmenów.
 

Dlaczego zakładał podsłuchy?

- Poczucie złości, poczucie zawłaszczania państwa, kupczenia nim, bezkarny sposób traktowania go, gdzieś narastało i była to jedna z rzeczy, którą mogłem zrobić. Nie było wielu innych dostępnych możliwości, więc to robiłem. - Zaznaczył przy tym, że nie zarobił na nagraniach ani grosza - Gdybym chciał zarobić myślę, że sprzedałbym taśmy. Mieliśmy powiązania z politykami, biznesmenami. Biznesmeni i politycy proponowali nam zakładanie fundacji, pranie pieniędzy. Więc myślę, że też nie byłoby problemu z dotarciem do nich i sprzedażą tych taśm. Po wybuchu afery wiele osób zwracało się do mnie z pytaniami, czy nie sprzedałbym za naprawdę grube pieniądze. Nie zrobiłem tego, bo tych nagrań nie miałem.

- Jeżeli chodzi o ostatnią wersję, która przedostała się do mediów, czyli tą, która została ustalona w jednostce do spraw zwalczania terroru w Centralnym Biurze Śledczym Policji, była to wersja, do której zostałem przymuszony. Byłem zastraszony przez funkcjonariuszy, był to moment, w którym poznałem wtedy Krzysztofa Rybkę, osobę, która jest związana z całą sprawą. Wtedy także został mi przekazany, rozrysowany schemat, jak ma to być, to ze mną wtedy były uzgadniane dalsze moje zeznania, trwało to kilka godzin. - mówił kelner. - Policjanci zastraszali mnie, pokazując mi osoby, wizerunki osób, które miały wykonać na mnie wyrok śmierci, ponieważ byłem straszony przez nich prywatnym zabójcą, byłem straszony różnymi czarnymi scenariuszami.

Lassota potwierdził, że za nagrania Marek Falenta przekazywał pieniądze jego wspólnikowi Łukaszowi N. kilka tysięcy złotych miesięcznie. - To Łukasz dostawał pieniądze za siebie i za mnie od Falenty. Ja nie chciałem brać tych pieniędzy i kwota ta była przekazywana na rzecz fundacji. Nie zarobiłem na tym ani złotówki, straciłem bardzo dużo – tłumaczył.

Zapytany na czyje polecenie podsłuchiwał, powiedział, że był przekonany, iż robi to na polecenie służb, został jednak namówiony przez Łukasza N. - Myślę, że nie tylko ja w to wierzyłem, wiele osób w to wierzyło, nawet chociażby ujawnione nagrania rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego z Ryszardem Kaliszem opowiadają o tym, że w jednej z restauracji są służby i służba i restauracja są na pełnym podsłuchu. - powiedział - Myślę, że to była rozgrywka polityczna w wykonaniu służb, w której po prostu byliśmy pionkami. - dodał.

Przyznał, że jest zadowolony, że nagrania okazały się być solidnym gwoździem do trumny rządów PO - Myślę, że jest to takie poczucie dziejowej sprawiedliwości, że ludzie, którzy dopuszczali się tego kupczenia i zawłaszczania państwem, jednak skandalicznych rzeczy i rozmów, ponieśli tego konsekwencje. - Dodał przy tym, że jest osobą apolityczną. Ze swoich działań nie jest dumny, ale się ich nie wstydzi i ma nadzieję, że za podsłuchiwanie nie pójdzie do więzienie - Bo jednak działałem w dobrej wierze, tak przynajmniej sobie to tłumaczę. Poza tym wierzę w sprawiedliwość. - podkreślił

 
 
Źródło: RMF24
 
 


Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję