Szukaj w serwisie

×
14 stycznia 2018

Dariusz Stokwiszewski: Jak długo jeszcze będziemy swobodnie móc mówić prawdę?

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Nie wolno zamykać ust społeczeństwu. Nawet niedemokratyczne Chiny tego nie robią! No tak, ale ja żyje w polskiej demokraturze, która kieruje się swoją, zwykle niezrozumiałą logiką

 

Świat, w którym żyjemy tu i teraz jest z jednej strony piękny, z drugiej niesie z sobą całe mnóstwo rzeczy/wydarzeń/przypadków skomplikowanych, z którymi czasem radzimy sobie nieźle. Innym razem, niezależnie, od nas dzieją się rzeczy, na które większego wpływu nie posiadamy. Globalizacja, która jako proces trwa nieustannie, od co najmniej stuleci (a definiujemy ją tak naprawdę od lat kilkudziesięciu, od kiedy jej skutki, stały się wszechogarniające) ma tak jak wszystko w życiu, swe pozytywne i negatywne strony.

Pozytywne jest to, z czego korzystamy dla ułatwienia sobie życia po to, by uczynić je jeszcze bardziej atrakcyjnym i utylitarnym. To, co nam pomaga w życiu codziennym i jest dla nas korzystne (szybka komunikacja i taki przepływ informacji, myśli naukowo – technicznej etc., a wszystko to niemal w czasie rzeczywistym) daje nam poczucie tego, że używając (nie tak, jak to rozumie, były na szczęście minister, Jan Szyszko) czynimy sobie Ziemię poddaną.

Negatywy globalizacji (takie też występują) można sprowadzić do tezy, że wszystko, co służy dobru, może być wykorzystane do niszczenia zdobyczy cywilizacyjnych, na czym zależy przestępcom czy też terrorystom. Jak zatem widać, świat nie jest, jak zresztą to pokazuje życie, czarno — biały. Nie możemy, idąc śladem starożytnych manichejczyków, przyjąć istnienia dualizmu (dychotomii) i powiedzieć, że wszystko jest białe lub czarne, złe lub dobre, słodkie lub kwaśnie. Istnieją przecież jeszcze odcienie/wartości pośrednie, nie tylko zero – jedynkowe.

Od niedawna publikuję swoje przemyślenia na portalu TheFad, który daje mi możliwość swobodnej ekspresji myśli, co sprawia, że czuję się usatysfakcjonowany oraz potrzebny, przynajmniej wąskiej grupie osób, które mają ochotę czytać to, o czym piszę. Nie ma we mnie typowego samozadowolenia będącego efektem próżności. Wszystko, co robię, chcę robić dla dobra mojego kraju i to bezinteresownie, a że poza umiejętnościami z zakresu politologii i związanej z nią dydaktyki nie potrafię zbyt wiele, to wykorzystuję właśnie te narzędzia, do propagowania zachowań właściwych i piętnowani tych, które powinny być z życia publicznego eliminowane.

Kiedy więc już wytyczyłem sobie cel, doszedłem do wniosku, że przekaz ten należałoby wzmocnić. Nie tak dawno temu (już w tym – 2018 roku), postanowiłem założyć sobie, po raz pierwszy, własne konto na Facebooku. Czynność, jak mi powiedziano, niby bardzo łatwa, więc podjąłem wyzwanie i zacząłem owe konto zakładać w sensie fizycznym. Nie zdążyłem jeszcze dokończyć procesu rejestracji (podałem tylko nazwisko, datę urodzenia, fotkę), kiedy otrzymałem z FB komunikat, że moje konto zostało zawieszone i poproszono mnie, abym ponownie przesłał zdjęcie do identyfikacji. Powiem tylko, że choć robię to od tego momentu regularnie (konto cały czas nie działa), to jest to bezskuteczne. Dzisiejsza informacja (któraś z rzędu) była podobna:

Jeżeli Twoje konto na Facebooku zostało zablokowane, podczas próby zalogowania się jest wyświetlany specjalny komunikat. Blokujemy konta, które naruszają Regulamin Facebooka. Na przykład:

  • publikowanie treści niezgodnych z Regulaminem Facebooka,
  • używanie fałszywego imienia i nazwiska,
  • podszywanie się pod inne osoby,
  • zachowywanie się w sposób niedozwolony na FB i niezgodny ze Standardami społeczności,
  • kontaktowanie się z innymi osobami w celu nękania, przesyłania reklam i informacji o promocjach, składania propozycji randkowych, lub inne formy niestosownego postępowania.

Jeśli sądzisz, że konto zostało zablokowane przez pomyłkę, wyślij odwołanie.

Otóż ja nie mogłem popełnić żadnego z tych czynów, gdyż nie miałem jeszcze okazji czegokolwiek zamieścić na „martwym” koncie. Co chwila, na prośbę portalu, wysyłam to samo zdjęcie, po czym mam 2 - 5-minutowy dostęp i sytuacja się powtarza od nowa.

Nie jest mnie trudno zidentyfikować na portalu Google (o tym informowałem już FB kilka razy) i przekonać się, że „ja to jestem ja”, ale moje prośby i sugestie są, jak rozmowa ze ścianą. Mając lat tyle ile mam, nie wierzę już w przypadki.

Wiem także, z racji wykształcenia, zawodu oraz przede wszystkim swego doświadczenia, że nic w życiu nie dzieje się przypadkiem. Wiele osób i instytucji uważnie przygląda się wszystkim wpisom i dobrze, tak należy.

Nie wolno jednak „zamykać ust” społeczeństwu. Nawet niedemokratyczne Chiny tego nie robią (do pewnego stopnia traktując to mądrze zresztą, jako tzw. wentyl bezpieczeństwa publicznego)! No tak, ale ja żyje w polskiej demokraturze, która kieruje się swoją, zwykle niezrozumiałą logiką. Nie chcąc przysparzać nikomu ZBĘDNEJ pracy, podjąłem pewną decyzję. A zatem:

REZYGNUJĘ DOBROWOLNIE Z BYCIA UCZESTNIKIEM FACEBOOKA, JAKO (tak myślę) PERSONA NON GRATA. JEDNOCZEŚNIE TEŻ PROSZĘ WSZYSTKIE TE OSOBY, KTÓRE ZECHCĄ PRZECZYTAĆ MOJE TEKSTY, ABY PRZESYŁAŁY JE DALEJ, WEDŁUG PAŃSTWA UZNANIA, JEŚLI WYRAŻĄ TAKĄ WOLĘ (BĄDŹ TEŻ NIE, ZA CO SIĘ NIE POGNIEWAM).

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję