Stefan Niesiołowski
Nie rozpaczajmy oni nie są wieczni, prędzej czy później powstanie sytuacja, być może już nadchodzi i oni odejdą, a Polska się odrodzi.
Stanowisko PSL w odniesieniu do dalszego pozostawania w KE w dramatyczny sposób pokazało, że dość naiwna była wiara głównie autorów wyborczej porażki, że w gruncie rzeczy nic się nie stało i do jesieni odrobimy straty, pokonamy PiS i Polska będzie wolna i demokratyczna. To nie tylko nie jest pewne, ale jest bardzo mało prawdopodobne, a w przypadku pozostawienia wszystkiego bez radykalnych zmian niemożliwe.
Ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły, ale czasu nie ma zbyt wiele, a dalsze trwanie pisowskiej władzy oznacza zagrożenie dla demokracji i grozi głębokim kryzysem.
Zwycięstwo jesienne PiS jest w moim przekonaniu rozwiązaniem najgorszym i dlatego zrozumiała jest troska i zabieranie głosu w kwestii jesiennych wyborów przez bardzo wiele środowisk nie tylko polityków.
Mam tylko jedną prośbę, aby nie doradzali nam dziennikarze (nie mówię o propagandystach z TVP), ale o takich, którzy do dyskusji zapraszali pp. Kukiza, Horałę, Gryglasa, Jakubiaka, Mosińskiego itp., takich którzy udzielali głosu w niezależnych mediach przeróżnym ignorantom, karierowiczom, ludziom nie odpowiadającym na pytania, zakłamanym do szpiku kości. Nie wydaje mi się, aby ci ludzie mieli cokolwiek ważnego i godnego uwagi w sprawie losu demokracji w Polsce.
Rada Naczelna PSL podjęła kierunkową decyzję o wyjściu z KE i budowie bloku centrowo-chadeckiego. Jest to decyzja bardzo istotna i wymagająca dokładnej i głębokiej analizy, albowiem może ona okazać się kosztowna przede wszystkim dla PSL będącym główną zaporą dla pisowców na wsiach i w małych miastach. Z drugiej strony zostawienie nadal całej kampanii wyborczej w rękach Schetyny i ludzi, którzy już dwukrotnie doprowadzili do klęski w wyborach prezydenckich i ostatnio, takich specjalistów od wyborów jak Kierwiński, Tyszkiewicz i jeszcze kilku pomagierów charyzmatycznego lidera, oznacza nieuchronną kolejną klęskę i dalsze cztery lata dobrej zmiany.
Moim zdaniem konieczne jest odsunięcie Schetyny od decydującego wpływu na wybory i wprowadzenie do komitetu wyborczego z istotnym głosem zwycięzców ostatnich wyborów takich jak Bartosz Arłukowicz i Elżbieta Łukaciejewska i oczywiście znaczne zwiększenie wpływu najbardziej popularnego dziś polityka w Polsce Władysława Kosiniaka-Kamysza. Być może takie przemodelowanie koalicji wyborczej i poszerzenie jej o środowiska chadeckie jest możliwe.
W przypadku dalszego uporu Schetyny i jego ludzi przy monopolu swoich wpływów na kampanię należy im podziękować i tworzyć własną listę. W miarę szybko należy przeprowadzić kilka sondaży mających udzielić odpowiedzi na pytanie jaki wynik uzyskałyby dziś dwa bloki zamiast KE i czy możliwe jest stworzenie jednej koalicji do Senatu z udziałem wszystkich ugrupowań demokratycznych także Wiosny przeciwko kandydatowi z PiS.
Teoretycznie utworzenie takiego bloku wydaje się politycznie najłatwiejsze tylko trzeba budować tego rodzaju koalicję z empatią i delikatnością, a nie z wyczuciem delegacji sowieckiej w Czernej nad Cisą. Taki blok miałby możliwość uzyskania większości w Senacie co z kolei dałoby szanse na zablokowanie antydemokratycznych i szkodliwych dla Polski ustaw.
Są to propozycje wstępne i kierunkowe, atakowanie PSL-u za to, że nie podziela diagnozy nic nie zmieniać i tak wygramy, obrzucanie obelgami i wyzwiskami najpierw wyborców, że źle głosowali, a potem ludowców, że nie podzielają poglądów genialnych dziennikarzy i jeszcze genialniejszych komentatorów to droga, którą nazwałbym – twardo ze Schetyną donikąd.
Trwają obchody rocznicy odzyskania niepodległości i wolności, odbudowania demokracji symbolizowanej przez wybory 4 czerwca. Zrozumiałe, że dziś, gdy demokracja w wielu obszarach nie istnieje, a w innych jest zagrożona najważniejszym pytaniem nie jest jak do tego doszło i dlaczego, ale jak demokrację odbudować. To pytanie łączy się z pytaniem o wybory i wygranie z PiS-em. Ale rocznica 4 czerwca oznacza coś więcej, jest ona podobna do 11 listopada 1918 roku, okazuje się, że rozbiory mimo sprzymierzenia się tak wielu sił zła przeciwko Polsce zostały przezwyciężone, upadły w wyniku klęski wojennej trzy mocarstwa rozbiorowe i Polska powstała – listopadowy cud. Tak samo w sprzyjających okolicznościach osłabienia Związku Sowieckiego powstała geopolityczna sytuacja genialnie wykorzystana przez wybitnych polskich polityków i Polska odzyskała wolność.
Dlatego nie rozpaczajmy oni nie są wieczni, prędzej czy później powstanie sytuacja, być może już nadchodzi i oni odejdą, a Polska się odrodzi. 4 czerwca 1989 to przede wszystkim święto tego, że cuda w polityce się zdarzają, a co niemożliwe jest możliwe.
Stefan Niesiołowski