Roman Giertych
Jedynym skutecznym oporem wobec wprowadzanych nowych sędziów, którzy przyjmują nominację z poręki nielegalnie wybranego organu konstytucyjnego, jest ich praktyczne odsunięcie od orzekania.
Ktoś kto przyjmuje nominację od nowego KRS nie spełnia wymogów do bycia bezstronnym.
Zgodnie z kodeksem postępowania karnego "Sędzia ulega wyłączeniu, jeżeli istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie."
Analogiczne przepisy są w pozostałych procedurach. Dla mnie oczywiste jest, że gdy prawnik przyjmuje nominację sędziowską w oparciu o jakąkolwiek decyzję organu, którego powołanie zostało przeprowadzone z jawnym złamaniem Konstytucji RP ( i który w swej istocie jest organem uzurpatorskim) to nie spełnia wymogów do bycia bezstronnym w jakiejkolwiek sprawie.
To zaś wywołuje nie tylko prawo, ale i obowiązek pełnomocników procesowych i obrońców do składania wniosków o wyłączanie takiej osoby powołanej na Prezydenta do orzekania.
Wczorajsza Uchwała Zgromadzenia Izby Warszawskiej została skrytykowana przez dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu mec. Macieja Gutowskiego, który uważa, że sprawa powołania danej osoby z "mniejszym lub większym" naruszeniem Konstytucji nie ma żadnego znaczenia dla oceny bezstronności danej osoby.
Uważam ten pogląd za błędny. Jeżeli ktoś przyjmuje nominację mając pełną świadomość tego, że zostaje dokonana z naruszeniem Konstytucji, to nie może orzekać na podstawie prawa i Konstytucji. Nie może strzec opisanej w Konstytucji niezależności i niezawisłości sędziowskiej osoba, która swoją decyzją wsparła łamanie Konstytucji. Wydaje mi się to sprawą oczywistą.
Często muszę odpowiadać na pytania, dlaczego Sądy i Trybunał Konstytucyjny przegrywają z PiS. Odpowiedź jest prosta. Ci którzy nawet do PiS są krytyczni często popełniają błąd zbyt akademickiego podejścia do prawa.
Taki błąd popełnił Trybunał Konstytucyjny, gdy nie uznał za niekonstytucyjne przepisu, że to Prezydent zaprzysięga sędziów (mimo że takiego zapisu w Konstytucji nie ma). I tym samym pozwolił Prezydentowi de facto wyrzucić trzech sędziów z TK. To samo obecnie robi prof. Gersdorf godząc się na zwołanie nielegalnego KRS. W taką samą pułapkę wpadł dziekan Gutowski. Prawo jest nauką, ale jest też i sztuką. Jego stosowanie musi być uzależnione od okoliczności.
W sytuacji wprowadzanej dyktatury kategorie akademickie nie przystają do rzeczywistości brutalnego łamania Konstytucji i z nią przegrywają. Dlatego też uchwała Zgromadzenia Izby Warszawskiej jest tak ważna. Ona po raz pierwszy proponuje praktyczne sparaliżowanie dokonanego zamachu na sądy. Tego żadna teoretyczna uchwała nawet wszystkich Uniwersytetów nie zmieni. (Nie mówiąc o tym, że akurat moja uczelnia UAM, gdzie wykłada dziekan z Poznania jak dotychczas unikała szczególnej krytyki łamania prawa przez PiS).
Nadto uchwała być może zniechęci młodych prawników od ubiegania się o wsparcie nowego KRS w uzyskaniu nominacji sędziowskiej.
Rozumiem głosy krytyki, że uchwała narazi nas na represje ze strony władzy. Są one w pewien sposób racjonalne, mimo że nie podzielam leżącego u ich podstaw strachu.
Nie rozumiem natomiast zasłaniania tych prawdziwych przesłanek krytyki, argumentami pseudoprawnymi. Gdy rodzi się dyktatura, to opór wobec niej musi być skuteczny. A jedynym skutecznym oporem wobec wprowadzanych nowych sędziów, którzy przyjmują nominację z poręki nielegalnie wybranego organu konstytucyjnego, jest ich praktyczne odsunięcie od orzekania. Każde inne działanie będzie de facto współpracą z obecną władzą w burzeniu porządku prawnego RP. A to jest wprost sprzeczne z przysięgą, którą każdy adwokat składa.
Roman Giertych