Adam Mazguła
Przez pół godziny eks-ksiądz Jacek Międlar głosił na wrocławskim Rynku swoje tezy o żydowskich mordercach i przedsiębiorstwie Holocaust
Panie Prezydencie Wrocławia Rafale Dutkiewiczu,
dlaczego zakpił Pan ze społeczeństwa Wrocławia i dopuścił do demonstracji nacjonalistów na Rynku w sobotni wieczór?
Czy Pan także ulega agresji brunatnej władzy? Rozumiem, że nacjonaliści zgłosili zgromadzenie, że zostało ono przyjęte, czy jest to jednak powód, aby pozwolić im na demonstracje?
Czy celem tego zgromadzenia nacjonalistów, budujących nienawiść wszędzie, gdzie się tylko pojawią, nie było przypadkiem promocja książki porównywalnej z hitlerowskim Mein Kampf?
Czy niezwykła moc ustawionych głośników, które zakłócały kontrmanifestację środowisk antyfaszystowskich, ale i zwykłe rozmowy prowadzone w pobliżu, to przemyślana akcja, na którą Pan zezwolił?
Przez pół godziny eks-ksiądz Jacek Międlar głosił na wrocławskim Rynku swoje tezy o "żydowskich mordercach" i "przedsiębiorstwie Holocaust". Dlaczego ani Pan, ani pracownicy urzędu, który Pan reprezentuje, nie widzieli celtyckich krzyży, nie słyszeli mowy nienawiści i nawoływania do śmierci Polaków, którzy mają inne niż oni poglądy?
Za wiarę w Chrystusa oddam życie, a z Was jestem dumny, że się nie boicie ubrudzić tym gównem - tak mówił na wrocławskim rynku Jacek Międlar.
— AleksanderTwardowski (@OloCzarny) August 4, 2018
Tu wskazał na protestujących przeciwko niemu mieszkańców Wrocławia.
Gratulacje @ZiobroPL i @jbrudzinski. To narosło dzięki wam. pic.twitter.com/sW5ABk8m3m
Panie Prezydencie R. Dutkiewicz,
po protestach ludzi obserwujących ten skandaliczny przekaz nacjonalistów pański urzędnik zakomunikował nieśmiało przez megafon, że rozwiązuje zgromadzenie i … uciekł.
Do niewielu jednak dotarł ten komunikat, zgromadzenie trwało, a jego bohater ex-ksiądz Jacek Międlar wykorzystał swoje nagłośnienia, aby lżyć Martę Lempart i inne osoby protestujące przeciwko jego przekazom.
Policja oddzieliła faszystów od przeciwników Międlara. Zwolennicy ex-księdza mogli teraz zza pleców policjantów grozić, ubliżać i odtwarzać swoje pieśni. Widać było, że świetnie się bawili, na co nie reagowali urzędnicy ani policja. Choć dominowało przekonanie, że zgromadzenie zostało przerwane, to trwało ono nadal. Nie znalazł się bowiem nikt odważny, kto naprawdę doprowadziłby je do końca, tak by rzeczywiście zakończyć szczujące na ludzi demonstrację.
Stchórzył UM Wrocławia, stchórzyła policja. Głusi na wrzaski o Polsce dla Polaków, ślepi na krzyże celtyckie. Mimo "rozwiązania" zgromadzenia dopilnowali, żeby Międlar mógł się bawić do końca. Hańba @dutkiewiczrafal, @PolskaPolicja. Nie zawiodły tylko obywatelki i obywatele.
— Marta Lempart (@martalempart) August 4, 2018
Człowiek na zdjęciu, który usiłował mnie przestraszyć, to Roman Zieliński, lider kibiców WKS Śląsk Wrocław, kryminalista skazany za nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym i rasowym, autor książki "Jak pokochałem Adolfa Hitlera". pic.twitter.com/o7bH8CqONF
— Marta Lempart (@martalempart) August 4, 2018
Panie Prezydencie, czy podobało się Panu to tchórzostwo, niemoc, brak konsekwencji urzędników i policji?
Czy od teraz obowiązywać będzie zasada, że choć rozwiązuje się zgromadzenie, które w rzeczywistości, ku uciesze jego organizatorów, trwa nadal, to niczego już nie można zarzucić urzędnikom? Dał Pan satysfakcję nacjonalistom i sam udaje, że ma czyste ręce.
Czy w związku z tym zajściem, ogłosi Pan jakieś piękne ubolewanie i pomyśli, że wszyscy będą zadowoleni? Otóż nie będą. Wyraźnie na Rynku we Wrocławiu dokonała się promocja narodowej agresji. Dla potrzeb narodowców udostępniono miejski prąd, a rozwiązanie zgromadzenia nastąpiło nie z powodu łamania prawa, tylko tzw. „eskalacji”. Wprawdzie nie odpowiada Pan za zachowanie policji, ale ciekawi mnie, dlaczego policjanci jeszcze przez blisko godzinę ochraniali podpisującego swoje książki Jacka Międlara.
Zapytam wiec wprost: czy dołączył Pan już do tej bandyckiej organizacji?
Panie R. Dutkiewicz,
zgromadzenie zakończyły odważne kobiety, które wyłączyły krzewicielom nienawiści prąd. Zrobiły coś, czego nie był w stanie zrobić nikt, kto tam był służbowo.
Mimo że obecnie nie mieszkam we Wrocławiu, to często tam przebywam. Dumny byłem z miasta i jego władz, które promowały postawy proeuropejskie, otwarte na tolerancję i wolności obywatelskie. Dzisiaj, przestał Pan być dla mnie odpowiedzialnym prezydentem i poważnym człowiekiem. Wiem, że nie zamierza Pan uczestniczyć w zbliżających się wyborach, ale czy to znaczy, że już nie interesuje Pana, co dzieje się w mieście? Czy zatem hołduje Pan zasadzie, że po Panu choćby i faszyzm?
Panie R. Dutkiewicz,
jestem tylko zwykłym obywatelem, który jednak pamięta przekazy swoich przodków. Historię tragiczną, zabieranej nam wolności i krwawych walk całego narodu o jej odzyskanie. Szczególna rola katów naszego narodu przypadła faszystom, którzy wymordowali 6 milionów naszych obywateli. Z niewiadomych mi powodów, polscy nacjonaliści stali się pupilkami obecnej władzy. Wolno im wszystko, pilnuje ich policja, a jeśli interweniuje, to w stosunku do tych, co protestują przeciwko rozwijającemu się faszyzmowi w Polsce.
Jeśli dzisiaj Pan, przez swoje zaniedbanie lekceważy ludzi, którzy nie chcą na polskiej ziemi tej zarazy ideologicznej, jakim jest faszyzm, to jest to Pana porażka. Nie tylko, jako prezydenta dużego europejskiego miasta, które było do niedawna Europejską Stolicą Kultury, ale przede wszystkim, jako Polaka i obywatela naszej społeczności.
Adam Mazguła
Dystrybutorem książki jest Ateneum.
Na terenie Wielkiej Brytanii książkę można kupić po złożeniu zamówienia TUTAJ >>> |