Prawda jest bolesna, stąd mało kto ją akceptuje! Ja będę więc samozwańczym sumieniem polityki i polityków, bo mam do tego prawo!
Tak właśnie jest z naszym postrzeganiem rzeczywistości, a właściwie bardziej jeszcze z jej percepcją i komentowaniem. Nie mam tego problemu, o czym napisałem dziś na FB w jednym z postów, gdy poruszyłem drażliwy temat polskich partii. Chciałbym go tutaj podjąć bez względu na „konsekwencje”, tj. na to, czy przysporzy mi to czytelników, czy wręcz przeciwnie, spadnie ich ilość. W sumie chodzi mi bardziej o jakość odbiorców niż o ich wielość, gdyż i tak trudno jest przebić się z rzeczowym przekazem, jeśli nie wstawi się „ozdobników”. Przyznam, że nie tak dawno temu bardziej zależało mi na tym, aby jak najwięcej ludzi czytało moje teksty, ale też miałem ambicje, aby wnosiły one coś nowego do wspólnej dyskusji na tematy ważne. Nie piszę dla poklasku i nie będę tego robić nadal tylko po to, by moje nazwisko się przewijało „na okrągło” na portalach. Nie chcę, by ktoś obawiał się zajrzeć do lodówki ze strachu, że tam znajdzie mnie, czy jakiś bezsensowny artykuł mojego autorstwa. Piszę więc wówczas, kiedy czuję taką potrzebę i gdy wiem, że sprostam wyzwaniu używając argumentów, a nie mowy trawy, po to, by przyciągnąć jak najwięcej czytelników, z których wielu tego rodzaju błazenadę lubi. Dziś odczuwam bardzo potrzebę „wykrzyczenia tego wszystkiego, co mnie boli”!
A zatem ad rem! Partie polityczne, władza i płynące z niej korzyści, blichtr, „uznanie” dla tych, którzy „są kimś”, choć tak naprawdę nie są, a często „są po prostu nikim”, bo nie mając władzy, nie byliby nawet zauważeni! Władza ta rozbestwia, daje poczucie siły, a co najgorsze deprawuje! Najczęściej politycy uważają się za nieprzemijających, tj. niezastąpionych czy takich, po których pozostanie na zawsze wdzięczna pamięć wśród ludzi. Tak oczywiście bywa, ale najczęściej zdarza się odwrotnie, zwłaszcza wtedy gdy postępują oni haniebnie.
Tym, co chciałbym przekazać czytającym ten tekst, jest teza o tym, że: wszelkiej maści politycy (choć zdarzają się też chlubne wyjątki) grają głównie „na siebie i do własnego kosza”! To pokazuje jasno samo życie, a jeżeli ktoś widzi to inaczej, to może dlatego, że tak chce, bo jest mu, z przyczyn subiektywnych, wygodnie (oportunizm i konformizm) i ustawia go w życiu, bądź nie za bardzo rozumie otaczającą go rzeczywistość, i jest dość podatny na manipulację. Polska nie tylko nie odstaje od przyjętej przeze mnie „normy”, a wręcz przeciwnie; pod tym względem jest według mnie liderem na europejską, jeśli nie światową skalę!
Kiedy pytam kogoś, szczególnie te osoby często nie wiedzieć czemu adorujące wybrane partie o to, co dany lider zrobił dla Polski, czy społeczeństwa to zapada męcząca cisza. Mało kto potrafi sensownie odpowiedzieć na pytanie tak sformułowane. Dlaczego? Być może dlatego, że trudno takie przykłady znaleźć, ale też z powodu możliwości narażenia się partyjnym kacykom, przez co można dużo stracić (awans, pracę w ogóle poparcie, bo w Polsce praca jest „po znajomości” etc.)! To straszne, ale taka jest rzeczywistość. Ja mam ten komfort, że nigdy nie liczyłem i nie liczę na polityków czy profity z ich strony. Mam pełen komfort, bo i tak żaden z nich mnie do partii nie przyjmie, ani pracy nie da – zresztą bez żalu z mojej strony. Żaden nie lubi nikogo, kto nawet potencjalnie może mu zagrozić. Wiem to z autopsji! Im ktoś bardziej „miałki”, tym bardziej boi się tego rodzaju „zagrożeń”! A, jako że sam zajmuję się nauką o polityce, to tym bardziej będę się starał być tym, kto będzie wytykał błędy każdej ze stron polskiej sceny politycznej, bo taka jest moja rola zawodowa i patriotyczna misja!
Oprzyjmy się na przykładach! Jarosław Kaczyński i jego partia wygrywa wybory do PE z miażdżącą opozycję przewagą. PiS, partia antyeuropejska (według mnie pozbawiona wszelkich cech humanitaryzmu) gromi euro entuzjastów (sic!). Sam przywódca, poseł Kaczyński, człowiek skompromitowany ostatnio „aferą wieżowcową” (pisowcy udają, że tego nie widzą, a jeśli tak, to sprawy nie ma) wraz z ludźmi, którzy ten fakt zamiatają pod dywan, uważają się za czystych i godnych rządzenia państwem o populacji 38 mln ludzi! Nie będę wymieniać wszystkich pisowskich afer, za które ci ludzie powinni już dawno stać przed sądami, ale to jest porażające, że są jeszcze u władzy a na dodatek, teraz wchodzą jeszcze do PE, by rozwalić UE! Dlaczego zatem pchają Polskę w ręce W. Putina? Myślę, że nie dlatego, że go kochają, tylko dlatego, że tylko on jeden może im dać gwarancję bezkarności, jeśli nie będą mu się wtrącać w jego imperialne zamiary! A więc niszczą demokrację dla władzy, dla „Jarosławowego samodzierżawia”!
Przykład drugi ściśle skorelowany z pierwszym; dlaczego to opozycja nie zadziałała jak należy przez cały ten czas, tylko, poza kilkoma pracowitymi posłami, spoczywała na tzw. laurach?! Czy nikt nie powinien mieć o to pretensji do jej lidera, że to my (obywatele) sobie „żyły sobie wypruwamy”, aby łamanie prawa i niszczenie państwa przez pisowską koalicję zła nagłaśniać i protestować, a przewodniczący PO zorganizował jeden marsz, który przy urnach zakończył się totalną klapą?! Mało tego, „nie wolno” go krytykować, bo to (nawet na fb) obraza majestatu i „bicie w opozycję”! Czy to tak samo, jak krytyka pedofilii w KK, atak na wiarę?! Skoro takie mamy standardy to szkoda naszego (tych, co od lat coś robią) trudu! To już kolejne „przerżnięte wybory”, a zapowiada się, że na tym nie koniec! No to jak drodzy czytelnicy, koleżanki i koledzy chcecie pokonać Pisowskie Zło?! Stworzyliście sobie „złotego cielca” jak lud Mojżesza i udajecie, że wszystko jest w porządku? Moja teza do tej sytuacji jest następująca: jeśli tak właśnie uważacie, to już wkrótce my wszyscy będziemy na pisowskim łańcuchu szczekać jak psy i oczekiwać na litość i dobre słowo ze strony „Małego Pana”!
Chcę wierzyć w to, że przeważy rozsądek nad ogłupieniem i przejrzycie (ci, którzy tego jeszcze nie widzą) na oczy! Nie walczcie o partyjne bożki, bo one same o siebie dobrze dbają poświęcając jak trzeba nawet partyjnych przyjaciół! Nie widzicie wewnętrznych kłótni o stołki i miejsca na listach? Co to ma wspólnego z troską o Ojczyznę?! Niewiele! Powtarzam, i nie przestanę; potrzeba gruntownych zmian, bo partiami kierują osoby, którym (oraz ich fanom) jest dobrze, a będzie jeszcze „znacznie lepiej” jak na polskiej scenie pozostaną tylko dwie największe partie. One się z sobą ułożą, kiedy im już nikt nie będzie przeszkadzać! Teraz też od bardzo dawna wiele jest ułożone! Bo podejrzane wydaje mi się to, że mając argumenty na przestępstwa w postaci zniszczenia przez PiS demokratycznego państwa prawnego i jego instytucji prawie nic się nie dzieje. Jeśli już, to głos zabierają różne stowarzyszenia i ruchy obywatelskie – nie partie polityczne. Czy zatem coś jest na rzeczy?! A może zbyt dużo o sobie obie strony wiedzą i stąd szachują się wzajemnie?! Tak to wygląda; inaczej być nie chce! Przykre jest to, że po wielu latach zmagań o lepszą przyszłość, stabilny rozwój i bezpieczeństwo Polską rządzą jej, według mnie, wrogowie!
Dariusz Stokwiszewski