Marcin Zegadło - poeta, publicysta
Napisałem ten komentarz, tak jak pisuje się nekrologi w gazetach. To znaczy, z wyprzedzeniem. Napisałem go o godzinie 11.05. Dzisiaj przed południem. Nie musiałem czekać na wyniki sondaży i informacje Państwowej Komisji Wyborczej, ponieważ wiem, że kiedy Polce/Polakowi, ktoś zaproponuje Boga, Honor i Ojczyznę, a wszystko to podleje sosem z narodowej dumy, Polka/Polak wybiorą jedyną dla siebie drogę – ogólnonarodową katastrofę.
Pierwszą z takich rzeczy jest wierność i gotowość kibicowania polskiej reprezentacji narodowej w piłce nożnej, która najczęściej przypomina oddział powstańców styczniowych masakrowany przez kozacką jazdę, mimo to każdorazowo ten naród pierdzi w trąbki, zakłada idiotyczne czapeczki, a nad głowami rozpościera biało- czerwone szaliki i „Polacy nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!”.
Drugą taką rzeczą jest śmierć na barykadzie. Od stuleci na barykadach pięknie umieramy. Wbrew logice dziejów i zgodnie z tą logiką, niezmiennie prowadzi nas do grobów „Bóg, Honor i Ojczyzna”. Polski trup ścieli się gęsto, matki z dumą ofiarują swoich synów Polsce, a Polska i ci, którzy ją tworzą z ochotą tę ofiarę przyjmują.
Trzecią taką rzeczą jest wstawanie z kolan. Polki i Polacy do wstawania z kolan nie muszą być długo namawiani. Mówiąc szczerze, Polki i Polacy urodzili się po to, żeby wstawać z kolan. Wstawanie z kolan jest dziejową misją Polek i Polaków, a nogi wyprostowane w kolanach, nogi nieugięte, sztywne jak premier Morawiecki, te nogi powinny być od dzisiaj godłem tego kraju. Bowiem we wstawaniu z kolan, Polki i Polacy nie mają sobie równych. Polki i Polacy wstaną z kolan za wszelką cenę.
Dzisiaj Polki i Polacy wstali z kolan za cenę swojej wolności. Jeszcze o tym nie wiedzą. Jeszcze z dumą nosić będą w sercach powstańcze klęski i płonącą Warszawę, symbole Polski Walczącej unosić będą w kolejnych Marszach Niepodległości, a to, że 13 października 2019 roku przestali być wolni, to, że tę wolność oddali Prawu i Sprawiedliwości w zamian biorąc obietnicę gospodarczego wzrostu, programy, których nazwy zakończone są „plusem” stawianym za określoną sumą pieniędzy, to wszystko uświadomią sobie, kiedy zorientują się, że troszczy się o nich wyłącznie Jarosław Kaczyński i jego „chłopcy z ferajny”. A będzie to troska, jaką surowy ojciec otacza własne dzieci. Troska niecierpliwa, gniewna i wszechogarniająca. Będzie to troska pragnąca kontroli wszystkich i wszystkiego, troska wymagająca i troska nieznosząca sprzeciwu.
Więc kiedy już Polki i Polacy opróżnią swoje lodówki, kiedy w misce zaświeci puste dno, a cena masła oscylowała będzie w granicach 20 złotych, wtedy ten naród, który myśli o sobie, że jest spadkobiercą Kmicica, podczas gdy dużo więcej wspólnego ma z Boryną, wtedy ten naród zrozumie, że 13 października 2019 roku podpisał cyrograf i że jak to bywa w przypadku cyrografów, ktoś kiedyś przyjdzie odebrać mu to, co najcenniejsze, o czym Polki i Polacy raczyli zapomnieć – mianowicie, odbierze im wolność.
Napisałem ten komentarz, tak jak pisuje się nekrologi w gazetach. To znaczy, z wyprzedzeniem. Napisałem go o godzinie 11.05. Dzisiaj przed południem. Nie musiałem czekać na wyniki sondaży i informacje Państwowej Komisji Wyborczej, ponieważ wiem, że kiedy Polce/Polakowi, ktoś zaproponuje Boga, Honor i Ojczyznę, a wszystko to podleje sosem z narodowej dumy, Polka/Polak wybiorą jedyną dla siebie drogę – ogólnonarodową katastrofę. Jedynie w takich okolicznościach przyrodniczo-historycznych czujemy się jak w domu. A przecież, jak głosi staropolskie powiedzenie: gość w dom, Bóg w dom.
Dobry wieczór!
Marcin Zegadło